Hej zgredki wy moje :D No to tak, a więc dalszej części mojego one shota jako tako na razie nie będzie. gdyż, iż, ponieważ muszę do szkoły napisać opowiadanie detektywistyczne i ono oczywiście będzie o R5, No to moja polonistka będzie miała lekturę do przeczytania xD może jak napiszę to wstawię na bloga xD No także ten tego jest ankieta ------------>
Głosować!!!!!!!!!!
Alex ;D
Jak ja kocham Zgredka :*
Strony
▼
środa, 19 listopada 2014
niedziela, 16 listopada 2014
Rozdział 27
~~ Rydel ~~
Siedzieliśmy sobie i pisaliśmy nową piosenkę. Nie szło nam za bardzo. Może trudno w to uwierzyć, ale to ROSS wymyśla najlepsze teksty. Na razie mieliśmy tylko "Paris, Monaco, and Vegas..."*. No naprawdę, bardzo dużo.Chciałam coś powiedzieć, ale przerwało mi pryknięcie.
- Fuuu, kto się zebździał?- zapytałam, zatykając nos.
- Rocky, znowu bąki cedzisz?- dodał Riker.
- Skąd pewność, że to ja?
- Bo dzisiaj cały dzień się prujesz- powiedział Ryland.
- Ale to Rydel mi dała pierdziawkę z fasolą- oskarżył mnie, krzyżując ręce.
- Rocky, mój braciszku kochany... Zostawiłam to na stole... Ty mi zjadłeś ciastka.
- Ale dobrze wiedziałaś, że to zabiorę, więc trzeba było te ciasteczka schować gdzieś...
- Nosz bulwa mać, no! Idź posadź kartofle, czy coś- "miauknęłam" i machnęłam ręką. Nagle do domu weszli Ross i Laura.
- Dobra, tłumaczyć się, które to wymyśliło- rozkazał Rossy, stając na środku pokoju. Brunetka zamknęła za sobą drzwi.
- Ale co?- zapytałam i popiłam soczek.
- Rydel... po chu.. cholerę to?
- Pogodziliście się?
- Tsa...
- I nawet się przytulili i płakali i takie słodkie słówka sobie mówili, że.. awww.. aż się wzruszyłam- wtrąciła się Lau. Ross spojrzał na nią morderczym wzrokiem i warknął:
- Zamilcz, duszo nieczysta.
- Ross płakał? Ooo jaaaaa....- jęknęła Vanessa.
- Wiedziałam, że za nią tęskniłeś, ha!- krzyknęłam szczęśliwa.
- Zaufałem jej, mam nadzieję, że teraz tego nie spieprzy.
- Wiesz.... dobrze, że wróciliście, bo pomożecie nam z piosenką, c'mon- powiedział Riker i zajęliśmy się pisaniem. Ross wziął w ręce kartkę ze słowami i strzelił facepalma.
- Dobra, to o czym to ma być?- zapytał, rozkładając się na fotelu.
- Eee... to tylko wypisane miasta, więc wiesz... - powiedziałam speszona.
- Weź to skreśl i napisz coś sensownego, co?
- Na przykład?
Spojrzał w sufit i zamyślił się. Potem na Laurę i jakby go olśniło:
- "I like your face despite your nose
17 and a half years old
I'm worrying about my brother finding out
Where’s the fun in doing what you're told?"*
- Skąd ty to bierzesz?- zapytał Ryland.
- Z moich doświadczeń, na które jesteś za młody- zaśmiał się złośliwie, po czym zapisał swój pomysł na kartce. Reszta poszła z górki.
~~ Niedziela wieczór, Laura ~~
Po powrocie poszłam z Vanessą do naszego domu. Mama przy samym wejściu zaczęła nas przepytywać, co robiliśmy, gdzie i o której byliśmy. Tak to jest, jak rodzic pracuje w policji.
- No, mówcie, opowiadajcie jak tam było.
- Udało nam się ich pogodzić- powiedziała Van, na co mama się uśmiechnęła.
- Ty, wam się udało? Wiesz jak ciężko było z tym gościem gadać o tym? Zmieniał temat i nie chciało mu się łazić. To mnie powinniście dziękować- wtrąciłam ze śmiechem.
- Aaaa jak się znowu pokłócą, to CIEBIE będziemy obwiniać- uśmiechnęła się jak chochlik, a ja zmroziłam ją wzrokiem.
- Gratulacje za to, że ich pogodziliście- poprawiłam się, po czym poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, obok parapetu i zaczęłam wpatrywać się w ciemno niebo. Nagle zobaczyłam, że spod domu Lynchów wyjeżdża ktoś na motorze. Pewnie Riker. Chwilę później autem przyjechała (chyba) Stormie, a oni wzięli ją do domu. Po paru minutach zaczęłam się nudzić, dlatego zeszłam do kuchni.
- Mamo, nie ma nic do jedzenia- marudziłam, patrząc w pustą lodówkę.
- Wiem, Van już poszła do sklepu. Wiesz... musimy pogadać o czymś ważnym- zaczęła nieśmiało.
- O co chodzi?- przestraszyłam się.
- Tata dostał zlecenie z pracy i znowu będziemy musieli wy...
- Wiedziałam. Nic dla was nie znaczymy. Praca ważniejsza, jak zwykle! Nie, no dzięki. Fajnie, że przyjechaliście na pięć dni i kolejny raz nas zostawiacie. Rozumiem, że byłyśmy "wypadkiem przy pracy", tak?- zdenerwowałam się. Powtórka z rozrywki.
- Lau, nie gadaj głupot. Przecież was kochamy i nawet nie mów, że nic dla nas nie znaczycie.
- Dobra, mam dosyć waszych kłamstw. Adwokat- zawodowy kłamca i policjantka- nawet nie będę się wyrażać. Nara- warknęłam i skierowałam się do drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Gdzieś. Nagle cię to interesuje?
Wyszłam, nawet nie zabierając ze sobą żadnej bluzy, ani kurtki. Byłam tylko w koszulce na ramiączkach, a było zimno. Przeszłam kawałek drogi i usiadłam na ściętym drzewie. Tak sobie siedzę i marznę kilka minut, już przysypiam, gdy nagle......... coś mnie zaczyna wąchać. Odwracam się i okazuje się, że to Roko. Jeenyy, już myślałam, że to jakiś pedzio, zbok, albo Rocky. Ale to tylko Roko. I Ross. O nie...
- A ty czemu nie w domu? W nocy jest niebezpiecznie- szepnął, siadając obok mnie.
- No przy tobie na pewno.
- Powinnaś już spać.
- Spać? Oooo nie, ja tam nie wrócę. A ty chyba powinieneś łazić z psem, a nie zaczepiać niewinne dziewczynki po nocach, nie?- powiedziałam i wstałam. Chciałam połazić gdzieś sama, ale jak odeszłam parę kroków od nich, podbiegł do mnie Roko i stanął mi na drodze. Jakby chciał, żebym wróciła do Rossa, ale nieee, nie ma tak łatwo. I tak blondyn mnie dogonił i stanął na przeciwko mnie.
- Nie dasz mi spokoju, nie?- zapytałam.
- To nie poznałaś mnie jeszcze?- zbliżył się do mnie, przykuwając mnie do drzewa. Roko tylko sobie usiadł, jakby oglądał film i przyglądał nam się.
- No właśnie już cię znam na tyle, żeby wiedzieć, że coś planujesz.
- Tak, planuję dać ci kurtkę, bo masz przezroczystą koszulkę z dużym dekoltem i nie mogę się przez to skupić, kotku- mruknął uwodzicielskim głosem i ubrał mi swoją kurtkę. Pachniała jego perfumami, on to zaplanował, na pewno!
- Wiesz, nie musisz mi się tam wpatrywać, jak ty masz to w zwyczaju.
- Właśnie za to cię kocham- zaśmiał się, a ja zarumieniłam. Fu, za szłodko, blee. Po prostu zaniemówiłam, a on to odebrał tak:
- Czyli to znaczy, że jesteś już moja, skoro nie protestujesz, to...- i nachylił się do pocałunku, ale mu się wymknęłam i wyszło na to, że cmoknął drzewo, a nie mnie. Odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość i spojrzeliśmy sobie w oczy. Tak staliśmy, metr od siebie, a Roko się... niecierpliwił [?]. W końcu jakoś miauknął i podszedł do nas, po czym zaczął popychać mnie łbem do Lyncha, a gdy byliśmy już dość blisko i czekaliśmy na to, co dalej zrobi ten pies, wstał na dwie łapy i jakby "szturchnął" go na mnie. W ten właśnie sposób, pocałowaliśmy się z Rossem i... no byliśmy razem. Nieee no ja w siebie nie wierzę już. Za bardzo na mnie działa i nie panowałam nad tym co mówię. Dodatkowo byłam strasznie śpiąca. Tylko, że ja już mam chłopaka....
`````` RANO``````` ~~ Ross ~~
- Rydel, gdzie moja kasa?- zapytałem kolejną już osobę o to. Od kiedy wróciłem w nocy do domu, szukam 500 dolców, ale jakby się rozpłynęły.
- Nie wiem! Moja i Rikera też zniknęła. Myślałam, że to ty je zabrałeś, znowu!- krzyknęła równie zdenerwowana.
- Ja pierdolę, nie wziąłem ich! Jak znowu matka je wzięła, to normalnie uduszę na miejscu- warknąłem i wyjąłem telefon. Wybrałem numer do niej, ale nie odbierała. Wczoraj przyjechała nas odwiedzić, przenocowaliśmy ją, fajnie nam się gadało i była miła, prawdopodobnie POZORNIE miła atmosfera. Po kolejnej nieudanej próbie, rzuciłem wściekły telefonem o ścianę, a on się rozwalił. Zapomniałem o jednej, drobnej rzeczy. Pod klapką miałem ukrytą ostatnią żyletkę, a Rydel to zobaczyła i ją podniosła z ziemi.
- Ty się..
- Tak.
- Ale..
- Bo miałem powody, ale to było dawno, więc nie przypominaj mi o tym i nikomu nie mów, bo pożałujesz. Pamiętaj, że kilka osób mam już na sumieniu- zagroziłem i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami. Poszedłem do garażu, bo chciałem sobie pojeździć na motorze. Ale zastałem otwartą bramę i brak jednego z naszych aut. A na betonie co? Telefon mamy. Wystarczyło, że przeczytałem parę jej wiadomości z ojcem i zalała mnie fala gniewu. Nie dość, że nas oszukała, to jeszcze okradła i uciekła do Vegas. Debilka nawet adres mu podała. Dla mnie to lepiej. Wsiadłem na motor i go odpaliłem. Zobaczyłem Laurę, która wychodziła ze swojego domu z jakimś chłopakiem, trzymali się za ręce. Wziąłem głęboki oddech, żeby się uspokoić i wyjechałem. Zatrzymałem się tuż przed parą zakochańców. Brunetka zrobiła wielkie oczy. Aby zrobić jej na złość, zsiadłem z mojej maszyny, podszedłem do niej i czule pocałowałem, kładąc ręce na jej talii.
- Niedługo wrócę, kochanie. Jadę tylko na chwilkę do Vegas, nie tęsknij bardzo za mną- szepnąłem jej uwodzicielsko na ucho, odgarniając jej włosy z twarzy. Była zszokowana, wkurzona, a ten pedałek z lekka zdziwiony.
- Lau, kto to jest?- zapytał jej. Ja się wtrąciłem z kłamstwem.
- Ojciec jej dzieci. Nara.
Zostawiłem im rozmowę i ruszyłem do Vegas. Skoro ona ma chłopaka, a od wczoraj jest ze mną, to ja wpadnę na jakąś imprę w mieście grzechu. A co mi tam. Ale najpierw sobie "pogadam" z tą oszustką.
~~ Rydel ~~
Dlaczego on się ciął i mi o tym nie powiedział? Że ja tego w ogóle nie zauważyłam... Nie, no zajebista ze mnie siostra, serio. Muszę z nim porozmawiać. I jak to kilka osób ma na sumieniu?!
Zaczęłam go szukać, ale nigdzie go nie było. Powoli się niepokoiłam.
- Widzieliście Rossa?- zapytałam, wchodząc do kuchni, gdzie siedzieli Rocky i Riker.
- Jechał gdzieś, potem zrobił scenkę Laurze i go nie było- powiedział brunet.
- A wiecie gdzie pojechał? To ważne.
- Nie, stało się coś?- odezwał się Rik.
- Muszę z nim o czymś pogadać.
- To może pytaj Lau? Pewnie będzie wiedzieć- zaproponował Rocky.
- Dobra, dzięki.
Zadzwoniłam do niej i dowiedziałam się, że mój kochany braciszek pojechał do Las Vegas na swoim motorku. Po prostu extra. Niee, ja już nie mam do niego siły, wykończy mnie psychicznie i fizycznie.
Położyłam się w pokoju i włączyłam muzykę. Szybko zasnęłam na kilka godzin. Koło 15:30 zadzwonił do mnie nieznany numer. Ktoś przerażony powiedział do słuchawki:
- Rydel, ona leży i się nie rusza, chyba nie żyje...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałam Was poinformować, że rozdział 28 będzie zakończeniem pierwszego sezonu opowiadania. Potem będzie przerwa na 2 tygodnie z rozdziałami, ale będziemy Was informować na bieżąco. One shoty Alex będą dodawane, ale to do niej się zgłaszajcie XD
CHCECIE JESZCZE NASTĘPNY SEZON?
28 niedługo, sporo będzie się dziać i spokojnie, Bad Boy powróci, ale będzie miał małą przeszkodę... Za to, co wszyscy uważają, że zrobił.
Jak myślicie, kto dzwonił i o kogo chodziło?
BĘDZIE ZNOWU 40+ KOMENTARZY? NAWET NIE WIECIE JAK TO MOTYWUJE ☺
Klaudia :* ```````````````````````````````````
* 1975 "Girls" ~ cover
Siedzieliśmy sobie i pisaliśmy nową piosenkę. Nie szło nam za bardzo. Może trudno w to uwierzyć, ale to ROSS wymyśla najlepsze teksty. Na razie mieliśmy tylko "Paris, Monaco, and Vegas..."*. No naprawdę, bardzo dużo.Chciałam coś powiedzieć, ale przerwało mi pryknięcie.
- Fuuu, kto się zebździał?- zapytałam, zatykając nos.
- Rocky, znowu bąki cedzisz?- dodał Riker.
- Skąd pewność, że to ja?
- Bo dzisiaj cały dzień się prujesz- powiedział Ryland.
- Ale to Rydel mi dała pierdziawkę z fasolą- oskarżył mnie, krzyżując ręce.
- Rocky, mój braciszku kochany... Zostawiłam to na stole... Ty mi zjadłeś ciastka.
- Ale dobrze wiedziałaś, że to zabiorę, więc trzeba było te ciasteczka schować gdzieś...
- Nosz bulwa mać, no! Idź posadź kartofle, czy coś- "miauknęłam" i machnęłam ręką. Nagle do domu weszli Ross i Laura.
- Dobra, tłumaczyć się, które to wymyśliło- rozkazał Rossy, stając na środku pokoju. Brunetka zamknęła za sobą drzwi.
- Ale co?- zapytałam i popiłam soczek.
- Rydel... po chu.. cholerę to?
- Pogodziliście się?
- Tsa...
- I nawet się przytulili i płakali i takie słodkie słówka sobie mówili, że.. awww.. aż się wzruszyłam- wtrąciła się Lau. Ross spojrzał na nią morderczym wzrokiem i warknął:
- Zamilcz, duszo nieczysta.
- Ross płakał? Ooo jaaaaa....- jęknęła Vanessa.
- Wiedziałam, że za nią tęskniłeś, ha!- krzyknęłam szczęśliwa.
- Zaufałem jej, mam nadzieję, że teraz tego nie spieprzy.
- Wiesz.... dobrze, że wróciliście, bo pomożecie nam z piosenką, c'mon- powiedział Riker i zajęliśmy się pisaniem. Ross wziął w ręce kartkę ze słowami i strzelił facepalma.
- Dobra, to o czym to ma być?- zapytał, rozkładając się na fotelu.
- Eee... to tylko wypisane miasta, więc wiesz... - powiedziałam speszona.
- Weź to skreśl i napisz coś sensownego, co?
- Na przykład?
Spojrzał w sufit i zamyślił się. Potem na Laurę i jakby go olśniło:
- "I like your face despite your nose
17 and a half years old
I'm worrying about my brother finding out
Where’s the fun in doing what you're told?"*
- Skąd ty to bierzesz?- zapytał Ryland.
- Z moich doświadczeń, na które jesteś za młody- zaśmiał się złośliwie, po czym zapisał swój pomysł na kartce. Reszta poszła z górki.
~~ Niedziela wieczór, Laura ~~
Po powrocie poszłam z Vanessą do naszego domu. Mama przy samym wejściu zaczęła nas przepytywać, co robiliśmy, gdzie i o której byliśmy. Tak to jest, jak rodzic pracuje w policji.
- No, mówcie, opowiadajcie jak tam było.
- Udało nam się ich pogodzić- powiedziała Van, na co mama się uśmiechnęła.
- Ty, wam się udało? Wiesz jak ciężko było z tym gościem gadać o tym? Zmieniał temat i nie chciało mu się łazić. To mnie powinniście dziękować- wtrąciłam ze śmiechem.
- Aaaa jak się znowu pokłócą, to CIEBIE będziemy obwiniać- uśmiechnęła się jak chochlik, a ja zmroziłam ją wzrokiem.
- Gratulacje za to, że ich pogodziliście- poprawiłam się, po czym poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, obok parapetu i zaczęłam wpatrywać się w ciemno niebo. Nagle zobaczyłam, że spod domu Lynchów wyjeżdża ktoś na motorze. Pewnie Riker. Chwilę później autem przyjechała (chyba) Stormie, a oni wzięli ją do domu. Po paru minutach zaczęłam się nudzić, dlatego zeszłam do kuchni.
- Mamo, nie ma nic do jedzenia- marudziłam, patrząc w pustą lodówkę.
- Wiem, Van już poszła do sklepu. Wiesz... musimy pogadać o czymś ważnym- zaczęła nieśmiało.
- O co chodzi?- przestraszyłam się.
- Tata dostał zlecenie z pracy i znowu będziemy musieli wy...
- Wiedziałam. Nic dla was nie znaczymy. Praca ważniejsza, jak zwykle! Nie, no dzięki. Fajnie, że przyjechaliście na pięć dni i kolejny raz nas zostawiacie. Rozumiem, że byłyśmy "wypadkiem przy pracy", tak?- zdenerwowałam się. Powtórka z rozrywki.
- Lau, nie gadaj głupot. Przecież was kochamy i nawet nie mów, że nic dla nas nie znaczycie.
- Dobra, mam dosyć waszych kłamstw. Adwokat- zawodowy kłamca i policjantka- nawet nie będę się wyrażać. Nara- warknęłam i skierowałam się do drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Gdzieś. Nagle cię to interesuje?
Wyszłam, nawet nie zabierając ze sobą żadnej bluzy, ani kurtki. Byłam tylko w koszulce na ramiączkach, a było zimno. Przeszłam kawałek drogi i usiadłam na ściętym drzewie. Tak sobie siedzę i marznę kilka minut, już przysypiam, gdy nagle......... coś mnie zaczyna wąchać. Odwracam się i okazuje się, że to Roko. Jeenyy, już myślałam, że to jakiś pedzio, zbok, albo Rocky. Ale to tylko Roko. I Ross. O nie...
- A ty czemu nie w domu? W nocy jest niebezpiecznie- szepnął, siadając obok mnie.
- No przy tobie na pewno.
- Powinnaś już spać.
- Spać? Oooo nie, ja tam nie wrócę. A ty chyba powinieneś łazić z psem, a nie zaczepiać niewinne dziewczynki po nocach, nie?- powiedziałam i wstałam. Chciałam połazić gdzieś sama, ale jak odeszłam parę kroków od nich, podbiegł do mnie Roko i stanął mi na drodze. Jakby chciał, żebym wróciła do Rossa, ale nieee, nie ma tak łatwo. I tak blondyn mnie dogonił i stanął na przeciwko mnie.
- Nie dasz mi spokoju, nie?- zapytałam.
- To nie poznałaś mnie jeszcze?- zbliżył się do mnie, przykuwając mnie do drzewa. Roko tylko sobie usiadł, jakby oglądał film i przyglądał nam się.
- No właśnie już cię znam na tyle, żeby wiedzieć, że coś planujesz.
- Tak, planuję dać ci kurtkę, bo masz przezroczystą koszulkę z dużym dekoltem i nie mogę się przez to skupić, kotku- mruknął uwodzicielskim głosem i ubrał mi swoją kurtkę. Pachniała jego perfumami, on to zaplanował, na pewno!
- Wiesz, nie musisz mi się tam wpatrywać, jak ty masz to w zwyczaju.
- Właśnie za to cię kocham- zaśmiał się, a ja zarumieniłam. Fu, za szłodko, blee. Po prostu zaniemówiłam, a on to odebrał tak:
- Czyli to znaczy, że jesteś już moja, skoro nie protestujesz, to...- i nachylił się do pocałunku, ale mu się wymknęłam i wyszło na to, że cmoknął drzewo, a nie mnie. Odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość i spojrzeliśmy sobie w oczy. Tak staliśmy, metr od siebie, a Roko się... niecierpliwił [?]. W końcu jakoś miauknął i podszedł do nas, po czym zaczął popychać mnie łbem do Lyncha, a gdy byliśmy już dość blisko i czekaliśmy na to, co dalej zrobi ten pies, wstał na dwie łapy i jakby "szturchnął" go na mnie. W ten właśnie sposób, pocałowaliśmy się z Rossem i... no byliśmy razem. Nieee no ja w siebie nie wierzę już. Za bardzo na mnie działa i nie panowałam nad tym co mówię. Dodatkowo byłam strasznie śpiąca. Tylko, że ja już mam chłopaka....
`````` RANO``````` ~~ Ross ~~
- Rydel, gdzie moja kasa?- zapytałem kolejną już osobę o to. Od kiedy wróciłem w nocy do domu, szukam 500 dolców, ale jakby się rozpłynęły.
- Nie wiem! Moja i Rikera też zniknęła. Myślałam, że to ty je zabrałeś, znowu!- krzyknęła równie zdenerwowana.
- Ja pierdolę, nie wziąłem ich! Jak znowu matka je wzięła, to normalnie uduszę na miejscu- warknąłem i wyjąłem telefon. Wybrałem numer do niej, ale nie odbierała. Wczoraj przyjechała nas odwiedzić, przenocowaliśmy ją, fajnie nam się gadało i była miła, prawdopodobnie POZORNIE miła atmosfera. Po kolejnej nieudanej próbie, rzuciłem wściekły telefonem o ścianę, a on się rozwalił. Zapomniałem o jednej, drobnej rzeczy. Pod klapką miałem ukrytą ostatnią żyletkę, a Rydel to zobaczyła i ją podniosła z ziemi.
- Ty się..
- Tak.
- Ale..
- Bo miałem powody, ale to było dawno, więc nie przypominaj mi o tym i nikomu nie mów, bo pożałujesz. Pamiętaj, że kilka osób mam już na sumieniu- zagroziłem i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami. Poszedłem do garażu, bo chciałem sobie pojeździć na motorze. Ale zastałem otwartą bramę i brak jednego z naszych aut. A na betonie co? Telefon mamy. Wystarczyło, że przeczytałem parę jej wiadomości z ojcem i zalała mnie fala gniewu. Nie dość, że nas oszukała, to jeszcze okradła i uciekła do Vegas. Debilka nawet adres mu podała. Dla mnie to lepiej. Wsiadłem na motor i go odpaliłem. Zobaczyłem Laurę, która wychodziła ze swojego domu z jakimś chłopakiem, trzymali się za ręce. Wziąłem głęboki oddech, żeby się uspokoić i wyjechałem. Zatrzymałem się tuż przed parą zakochańców. Brunetka zrobiła wielkie oczy. Aby zrobić jej na złość, zsiadłem z mojej maszyny, podszedłem do niej i czule pocałowałem, kładąc ręce na jej talii.
- Niedługo wrócę, kochanie. Jadę tylko na chwilkę do Vegas, nie tęsknij bardzo za mną- szepnąłem jej uwodzicielsko na ucho, odgarniając jej włosy z twarzy. Była zszokowana, wkurzona, a ten pedałek z lekka zdziwiony.
- Lau, kto to jest?- zapytał jej. Ja się wtrąciłem z kłamstwem.
- Ojciec jej dzieci. Nara.
Zostawiłem im rozmowę i ruszyłem do Vegas. Skoro ona ma chłopaka, a od wczoraj jest ze mną, to ja wpadnę na jakąś imprę w mieście grzechu. A co mi tam. Ale najpierw sobie "pogadam" z tą oszustką.
~~ Rydel ~~
Dlaczego on się ciął i mi o tym nie powiedział? Że ja tego w ogóle nie zauważyłam... Nie, no zajebista ze mnie siostra, serio. Muszę z nim porozmawiać. I jak to kilka osób ma na sumieniu?!
Zaczęłam go szukać, ale nigdzie go nie było. Powoli się niepokoiłam.
- Widzieliście Rossa?- zapytałam, wchodząc do kuchni, gdzie siedzieli Rocky i Riker.
- Jechał gdzieś, potem zrobił scenkę Laurze i go nie było- powiedział brunet.
- A wiecie gdzie pojechał? To ważne.
- Nie, stało się coś?- odezwał się Rik.
- Muszę z nim o czymś pogadać.
- To może pytaj Lau? Pewnie będzie wiedzieć- zaproponował Rocky.
- Dobra, dzięki.
Zadzwoniłam do niej i dowiedziałam się, że mój kochany braciszek pojechał do Las Vegas na swoim motorku. Po prostu extra. Niee, ja już nie mam do niego siły, wykończy mnie psychicznie i fizycznie.
Położyłam się w pokoju i włączyłam muzykę. Szybko zasnęłam na kilka godzin. Koło 15:30 zadzwonił do mnie nieznany numer. Ktoś przerażony powiedział do słuchawki:
- Rydel, ona leży i się nie rusza, chyba nie żyje...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałam Was poinformować, że rozdział 28 będzie zakończeniem pierwszego sezonu opowiadania. Potem będzie przerwa na 2 tygodnie z rozdziałami, ale będziemy Was informować na bieżąco. One shoty Alex będą dodawane, ale to do niej się zgłaszajcie XD
CHCECIE JESZCZE NASTĘPNY SEZON?
28 niedługo, sporo będzie się dziać i spokojnie, Bad Boy powróci, ale będzie miał małą przeszkodę... Za to, co wszyscy uważają, że zrobił.
Jak myślicie, kto dzwonił i o kogo chodziło?
BĘDZIE ZNOWU 40+ KOMENTARZY? NAWET NIE WIECIE JAK TO MOTYWUJE ☺
Klaudia :* ```````````````````````````````````
* 1975 "Girls" ~ cover
sobota, 15 listopada 2014
One shot cz.1
Dedykuję tego one shota Aleksandrze Grzesik xD
Może zacznę od przedstawienia postaci :) Występują :
-Ross
-Alex (nie.nie wcale to nie ja skądże,to taki przypadeg xD)
-Riker
-Ola
-Rocky
-Karina
-Ryry
-Karolina
-Ell
-Delly
........................................................
-Alex, Polska-
To wszystko zaczęło się w sklepie, przy bułkach. Stałam sobie spokojnie i wybierałam pieczywo, a niedaleko mnie stało dwóch chłopaków. Z jednym spotkałam się wzrokiem trzy razy. Chyba bał się podejść, bo drugi go namawiał, ale tamten nie chciał, w końcu ten inny, na moje oko starszy, popchnął tego młodszego w moją stronę. Gdy podchodził do mnie nagle się potknął i wylał na mnie całą Colę.
- Jezu, przepraszam, ale ze mnie niezdara. Odkupię Ci koszulkę -zaczął panikować, tak słodko wyglądał jak stał przerażony.
- Spokojnie, nie rozpuszczę się. Nie musisz mi odkupować koszulki, głupku- na moje słowa chłopak uspokoił się i na jego twarzy zakwitł uśmiech, przepiękny uśmiech.
- To w takim razie zapraszam Cię na kolację. A tak, zapomniałbym -jestem Ross- puścił mi oczko. Ja się zaśmiałam.
- Alex. W sumie z miłą chęcią pójdę z Tobą na kolację. Tylko nie wylej znowu na mnie coli -zaczęliśmy się śmiać.
- Postaram się, to może Cię odprowadzę do domu?
- Jeśli musisz.....hahahah no co tak stoisz chodź.- Szliśmy jakieś 30 minut. Fajny chłopak z niego.
-Ummm...może dałabyś mi swój numer?
-Jasne...tylko nie dzwoń za często.- Zaczęliśmy się śmiać.
- No to będę po Ciebie za 3 godziny- puścił oczko, uśmiechnął się i poszedł zapewne do swojego domu. To ile powiedział, że mam czasu?? 3 godziny luzik.....wait!!!!! 3 godziny?!?!!! Nie zdążę!!!! Popędziłam do łazienki się przygotować.
-Ross-
Jest!!! Jest!!! Jest!!!! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi!!!!!
- Riker kocham Cię!!!!!- wydarłem się na cały dom.
- Też Cię kocham młody, ale wolałbym, żebyś miał dziewczynę- zaczął się śmiać, a ja walnąłem go poduszką.
- Dzięki Tobie idę na randkę!- krzyknąłem szczęśliwy.
- Dobra, Romeo, idź się przygotuj.
-Alex-
OMG!!!! W co się ubrać?! To nie! to nie! Ooo to tym bardziej nie! Znalazłam! Szybko się ubrałam i byłam gotowa.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i szybko zeszłam na dół, mało co się nie wywaliłam na schodach w tych szpilkach. Otworzyłam drzwi i ujrzałam przystojnego osiemnastolatka... jaki on jest boski.
- To co idziemy madame?- zapytał, ukazując rząd bielutkich jak śnieg zębów.
- Oczywiście- również się uśmiechnęłam, po czym wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do restauracji. Gadaliśmy bez przeeeerwy, nie brakowało nam tematów do rozmowy. Jaki on jest słodki,uroczy no po prostu mrrrrraśny. Po 3 godzinach Ross odwiózł mnie do domu i dał buziaka w policzek. Chyba się zarumieniłam, oj zapewne tak, ale co tam. Jestem padnięta, idę się wykąpać i lulu (xD)
-Następny dzień,Alex
Durny budzik!!! Jest dopiero 9! ughhh...ooo sms od...Rossa?
Pobudka księżniczko :* Masz ochotę pójść na plażę? Poznasz moje rodzeńnstwo ;)
Ross <3
Od razu napisałam, że bardzo chętnie. Odpisał że o 11 będą u mnie. Ok no to mam 2 godziny. Czas na śniadanko czyli naleśniki. Jak ja kocham naleśniki yummm...(zgadzam się, polać jej! xD -od.aut.). Po śniadaniu poszłam się ubrać (bez walizki :p)
Włosy związałam w kucyk i byłam gotowa. Dzwonek zadzwonił i szybko zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i przeżyłam szok...
-Alex/Ola!-Krzyknęłyśmy jednocześnie i przytuliłyśmy się.
-To wy się znacie?- Zapytał blond chłopak, ale nie Ross, był jednak podobny do Rossa.
-Tak, znamy się już długo, ale niestety wyjechałam i kontakt nam się urwał. A właśnie Alex poznaj mojego narzeczonego Rikera.
-Miło Cię poznać.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Ciebie również.- odwzajemnił uśmiech i puścił mi oczko.
-Alex poznaj moje rodzeństwo i przyjaciela, to jest Rocky,Ryland,Rydel i Ellington, a Rossa już znasz.-Poruszył znacząco brwiami,przez co dostał po łbie od Oli.
-No to co idziemy?.- zapytała Rydel.
-No jasne!-odpowiedzieliśmy zgodnie. Chłopki wzięli wszystkie torby i szli z tyłu, a ja z dziewczynami z przodu i gadaliśmy właściwie o chłopakach bo jakby że inaczej (xD)
-No Ola,Ola już narzeczony?-poruszyłam brwiami na co Delly zaczęła się śmiać.-Ekhem....i trochę przytyłaś.-zaśmiałam się.
-Ha ha ha bardzo śmieszne.- Przewróciła oczami.
-No żartuję, który miesiąc?
-Już czwarty.
-No nieźle nieźle.-Wyszczerzyłam się do niej.Miałam jeszcze coś powiedzieć ale ktoś (czyt. Ross) przerzucił mnie sobie przez ramię i biegł w stronę skał, czekaj!!! co??!!! O nie nie nie!!!
-Ross puść mnie!! Mam lęk wysokości!!!.- Ale jak to Ross, nie posłuchał, ale przyspieszył i wskoczył ze mną ze skały do wody. Gdy wyszliśmy byłam tylko troszeczkę zdenerwowana...
-Ja Cię zabiję!!!!! Wiesz co to lęk wysokości???!!!!-Zaczęłam się na niego drzeć i gonić po całej plaży.
-Narrator-
Ross uciekając przed Alex potknął się o kamień i wywalił się a na niego Alex. Gdy patrzyli sobie w oczy Ross zbierał się do ważnego pytania skierowanego do niej.
-Ross-
Zapytać czy nie? Oto jest pytanie. Raz kozie śmierć..
-Alex słuchaj bo ja...
-Ej gołąbeczki!!! Koniec czułości wracamy!!!-Krzyknął Rocky. Ja go zabiję!!! Mówię wam on zginie dzisiejszej nocy!!
-To co idziemy?-zapytała brązowooka.
-No raczej nie będziemy tak tu stać.-Zanim skończyłem swoją wypowiedź jej już nie było. Pobiegłem do reszty, gdzie znajdowała się moja zguba.
-Rydel-
Uhuhu coś się szykuje (:3). Alex i Ross jeszcze będą razem, ja wam to gwarantuję!
-To co Alex, nocujesz u nas dzisiaj?
-No nie wiem.
-No weź będziesz spała z Rossem.-Powiedział mój durny braciszek (Rocky).
-No na prawdę mnie przekonałeś.- odpowiedziała z sarkazmem.
-Czyli coś się szykuje.-poruszył brwiami.
-Tak, Twój pogrzeb.-Hahahaha ale go zgasiła, aż się chłopak przeraził. Już kocham tą dziewczynę.
-No to co dziewczyny,zakupy?-powiedziała z entuzjazmem Alex.
-Tak!-Krzyknęłam.
- O nie!!-Jak zwykle Ola była przeciwna.
-A ty się nic nie zmieniłaś i tak pójdziesz czy tego chcesz czy nie.- Oznajmiła Alex.
-3 godziny później-
-Wracajmy już!-Marudzili chłopcy.
-Pierwszy raz mają racje.-Powiedziała Ola.
-Ugh.. no dobra!-Ja i Alex nie byłyśmy zadowolone,no ale niestety musimy już wracać.
-Narrator-
Gdy wracali z zakupów Karolina i Karina czekały na Olę pod domem. Po 5 minutach doczekały się. Rocky'iemu i Ryland'owi zrobiło się gorąco jak je ujrzeli.
-Hi boys and girls....omg Alex!!!-Karolina rzuciła się na dziewczynę.
-Też się cieszę, że Cię widzę,ale dusisz mnie!!!-Zaśmiały się obie i wróciły do reszty.
-A właśnie Alex, to jest Karina.
-Cześć miło Cię poznać.-uśmiechnęła się.
-Ciebie również.-odwzajemniła uśmiech.
-To co laski, wieczór horrorów?-zapytał Riker.
-Alex.-
Jak ja nienawidzę horrorów...
-Jasne.-mimo wszystko uśmiechnęłam się.
-No to chodźcie zrobimy popcorn, a chłopaki zamówią pizzę.-wydała polecenie Rydel. Wszyscy przytaknęliśmy.
-No to jak się sprawy mają między Tobą a Rossem?- zagadała Ola.
-O co Ci chodzi?-zapytałam.
-No wiesz widzę jak na Ciebie patrzy i ta akcja na plaży.
-To na plaży to było przypadkowo, nie moja wina że się wywalił a ja nie zdążyłam się zatrzymać.-Broniłam się.
-Jasne, jasne ja wiem swoje.- Przewróciłam oczami.
-No to co oglądamy?-zapytałam siedzących na kanapie chłopców.
-Paranormal activity 3.-odpowiedział Riker.(Nie polecam oglądać o 1 w nocy...-od aut.)
-Jak fajniee.-zapowiada się ciekawy wieczór. Usiadłam na podłodze a do mnie dosiadł się Ross. Co chwilę przytulałam się do niego...tssa horrory. Po chwili znowu się przytuliłam do niego i gdy się oderwałam on popatrzył się na mnie a ja utonęłam w jego oczach i...
----------------------------------------------------
Dobra wystarczy wam na razie. Tak wiem, nie umiem pisać, ale co tam. Taka tam część historii mi i Oli dobrze znanej xD Nie jest zbyt ciekawa ale Klaudia kazała mi napisać, więc jakiekolwiek zażalenia kierować do niej xD 2 części będą w Polsce a potem akcja będzie rozgrywać się w.....a tego wam na razie nie zdradzę ;)
Alex ;D
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ