Strony

sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 20

 Polecam Wam tego bloga ---> LINK  Chyba pierwszy blog, którego czytam, gdzie jest więcej Rikera niż Rossa. Dopiero zaczęła, ale zapowiada się ciekawie
________________________________________________________________


~~Laura~~
Hahahahaha, już tego psa kocham! Oby tak dalej. Ross siedział wkurzony na drugim końcu kanapy, jak najdalej odsunięty od Roko i mroził go wzrokiem.
- Skoro pies zjadł ci pracę domową- zażartował sobie Rocky.- To może zaśpiewasz to co miałeś?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie lubię tego kundla.
- A co ma pies do tego?
- Humor mi spieprzył- warknął.
- To ty kiedyś miałeś dobry humor?- zapytałam się. Prześwidrował mnie wzrokiem.
- Nie wkurwiaj mnie, Laura!
- Bo co, uderzysz mnie?- zmrużyłam oczy, a on się ledwo zauważalnie zamachnął, ale powstrzymał. Zdziwiło mnie to. Nigdy taki nie był, zaczynam się go bać...
- Pseplaszam- zrobiłam minę zbitego psa, a on się zaśmiał. Eeee... ja go właśnie przeprosiłam? Faaak, co się ze mną dzieje?!
- Ty, Ross. Wiem, że ona czasem ma niewyparzoną gębę, ale jak tylko ją tkniesz, to zobaczysz, że ona, to małe zło w porównaniu ze mną. I nici z naszej umowy- zagroziła mu Vanessa. Ej...
- Van... jaka umowa, czy ja o czymś nie wiem?- zdenerwowałam się, a Rydel i Nessa spojrzały na siebie.
- Niee.... Rydel, help!
- Eeee... Chłopacy, pójdziecie kupić chipsy, picie,  popcorn i tak dalej?- poprosiła nerwowo.
- Nieee!!..- jęknął Ross, ale Riker go wypchnął za drzwi i wszyscy wyszli. Zostałyśmy w trójkę.
- Gadajcie- rozkazałam.
- Ugh, no dobra. Nie obrazisz się?- zapytała Delly nieśmiało.
- To zależy...
- Boo... tak jakby... ja wymyśliłam wtedy ten wyjazd, gdy usłyszałam o zakładzie, ale to Vanessa mnie namówiła!
- Nooo.. a ja to w sumie namówiłam Rossa, żeby zabrał cię na sushi...- przyznała moja siostra.
- No i?
- Nie jesteś zła?!
- Przyzwyczaiłam się, że nie mogę mieć spokoju w życiu. W końcu poznałam Rossa, nigdy nie zaznam spokoju, nie?- uśmiechnęłam się sztucznie.
- Ty się upiłaś?- zaśmiała się Delly.
- Nie, no co ty... Ale zdążyłam go poznać i mam dość oporu.
- Nie gadaj, że ty... w nim...- jąkała się Nessa.
- NIE! POSRAŁO CIĘ?! Ja w nim? Zryłaś mi psychikę- załamałam się.
- Hahahaha, Rocky nam pomaga was zeswatać- dodała blondynka.
- Rozumiem, że macie plan, który ma na celu moje załamanie psychiczne?...
- Mniej więcej. Ale zagramy w butelkę, buahahahaha!- zaśmiała się Van, a do domu wpadli chłopcy. Przecież ja je zabiję, zemszczę się na nich.

~~Ross~~
Poszedłem po coś do swojego pokoju i w tym samym momencie, wszedł Riker.
- Kto ci pozwolił wejść?- zdenerwowałem się.
- Słuchaj... nie wierzę, że to mówię, ale przychodzę po radę...- wykrztusił, a mi aż szklanka spadła.
- Khem, khem.. Eee.. kurwa.. ty.. po radę?!
- Dobra, cicho.
- Ty się dobrze czujesz?!
- Emmm... To... co.. mam zrobić, żeby Van ze mną chodziła?- spytał nieśmiało. Faaak, miłostki? Z miłostkami do mnie?
- Hahahahahahaha, do Rydel z czymś takim! Hehehe, ja pierdole, rozjebałeś mnie!
- Okej, zapomnij, że tu byłem- syknął zawiedziony i spuścił głowę.
- No dobra, kurwa. Sorry. Eee...Poproś ją? Zaczekaj do późna, weź ją do łózka..
- Żadnego łóżka, nie jestem jak ty.
- Nie przerywaj mi- warknąłem.- Jak będzie zmęczona, to ją zaprowadź do siebie, hmmm... pfff nie wiem. Powiedz, że ci się podoba i takie duperele.
- A jak ty uwodziłeś Laurę?
- Spierdalaj kurde mi z pokoju- rozkazałem i wypchnąłem za drzwi. Wziąłem to co chciałem i zszedłem na dół. A tam co? Dziewczyny tańczyły i wydzierały się do szczotek... Mój kotek sexy wyglądał w tych króciutkich spodenkach i tunice.. Mrrr... Złapałem ją jak się ode mnie odbiła i przewróciliśmy razem na kanapę. Ahh, szkoda, że nie byliśmy sami w pokoju, bo jakbym ją zaraz... ahhhhhh kurwa.
- Khem, khem- odchrząknął Ratliff, pukając mnie w ramię.
- Gołąbki, gramy w "prawda lub wyzwanie"!- oznajmiła Rydel i puściła oczko do Laury, ja zaś do Rikera. Usiedliśmy w kole. Roko niestety też, durny kundel. Pierwsza kręciła Delly.
- Uu... Rocky.
- Wyzwanie.
- Odstaw żelki.
- Nie! Błagam! Wszystko, byle nie to!- krzyknął piskliwym głosikiem i postawił miseczkę z żelkami przed sobą.
- Dawaj tę butelkę. Oooo, Rossy...- uśmiechnął się, a ja zrobiłem facepalma.
- Wyzwanie.
- Hmm.... pocałuj... ROKO! Muahahahaha!
Szczęka mi opadła, a pies zakrył sobie łapą oczy. Mojego brata posrało, to pewne.
- Całuj, całuj, całuj, całuj!- zaczęli wszyscy krzyczeć. A ja wpadłem na pomysł. Poszedłem do kuchni i wróciłem z piciem "Roko", no i to cmoknąłem.
- No co? Jest Roko? Jest. Więc się odpi... odczep.
- Wow, nie powiedziałeś przekleństwa, brawo..- mruknęła Laura, która siedziała obok. Nie odpowiedziałem jej, tylko zakręciłem butelką. Riker.
- Wyzwanie- kurde, czemu każdy wybiera to wyzwanie?!
- Hm, hymhym. Hmm.... Paszła ty won z Vanessą do szafy, a co tam będziecie robić, to inna sprawa- zaśmiałem się. On mnie zmroził wzrokiem, a ona się zarumieniła. Ale do szafy poszli. Po kilku minutach wrócili. Tym razem padło na Ratliffa.
- Pytanieeeeee!
- Co robiliście z Rydel pod namiotem na biwaku?
- O kur... Film oglądaliśmy....
- Serio?
- Odpowiedziałem na pytanie, dawaj mi tę butelkę kurde- powiedział i zakręcił. Laura.
- Wyzwanie....- zdecydowała niepewnie, uśmiechnąłem się do niej uwodzicielsko.
- Śpij dzisiaj z Rossem.
- A mam inny wybór? I tak, jakbym chciała spać w salonie, te mendy siła by mnie tam zaprowadziły.
- Ale spać, że ta wiesz... jak Rocky z żelkami.
- ŻE ROSS MA MNIE ZEŻREĆ?!- krzyknęła, a my się zaśmialiśmy.
- Spać na mój sposób- szepnąłem jej na ucho głosem, który na nią działa. Przeszły ją dreszcze.
- Pfff, prędzej Rydel pocałuje Rikera- mruknęła pod nosem, a Delly się zaśmiała.
- Dajesz polika Rik- powiedziała i cmoknęła go w policzek.- Miłej nocy, Lau.
- Zabiję- fochnęła się i zakręciła butelką. Jam.
- Pytanie.
- Odpuścisz mi dzisiaj?
- Nie.
- Fuck you.
- Oj, niegrzeczna dziewczynka. Lubię takie- puściłem jej oczko.
- Eeeee... Przepraszam, proszę pana. To się więcej nie wydarzy...
- Nie uda ci się.
- Fuck you. A tak serio. Skoro mnie już dwa razy przeleciałeś, to po kiego jeszcze mi nie dałeś spokoju, nie przestałeś się odzywać, kontaktu nie urwałeś...?
- Eeee... Pfff... Ja... Odpowiedziałem juz na pytanie, teraz ja kręcę- zmieszałem się i wypadło na Rocky'ego.
- Pytanie.
- Czy mógłbyś łaskawie wypierniczyć tę gnijącą kanapkę, którą wrzuciłeś mi pod poduszkę?
- Ugh... a myślałem, że nie zauważysz. W końcu masz taki syf tam, że ledwo wszedłem.
- Rocky... śmierdzi w całym pokoju żelkami, to oczywiste, że tam byłeś.
- To później ją wezmę... A teraz dawaj tego plastika- powiedział i zakręcił. Oooo, znowu Laurunia...
- Dlaczego ja?! Znowu? Czemu nie było jeszcze Vanessy?!
- Bo mnie butelki omijają- zaśmiała się jej siostra.
- Zobaczymy rano. Mogę być ostatnia i zmieniamy zabawę? Wyzwanie- zdecydowała i opatuliła się ramionami. Chyba jej zimno było. Trudno.
- Hmm... Ostatnie, to muszę pojechać grubo... Dajta mi chwilę... Zabijesz mnie za to pewnie... Hmm... Eee.. MAM! Ty + Ross + szafa. 7 minut w niebie, kochani!- wymyślił, a ona załamana opadła na ziemię, warcząc pod nosem "Zabiję, wytarmoszę, zakopię, urwę jaja, spalę i zachlastam".
- Hahahaha, chodź, mordko. Nie zgwałcę cię przecież.
- No właśnie nie mam stuprocentowej pewności- warknęła i niechętnie wstała. Weszliśmy do garderoby, ale któreś nam zgasiło światło i zamknęło nas na klucz.

~~Laura~~
Zabiję, zabiję, zabiję, zabiję, a potem zabiorę żelki. Ja można posłać mnie do cholernie małej i ciasnej szafy z tym pedofilem?!
- Czas start!- krzyknęła Van zza drzwi. Po kilku sekundach zaczęłam walić w drzwi i się wydzierać, żeby mnie wypuścili, ale ci tylko się śmieli. Mendy jedne... Nagle Ross zatkał mi usta dłonią i spojrzał w oczy. Przez otwory w drzwiach wpadało do środka trochę światła.
- Wiesz, że prawdopodobnie nas podsłuchują?- zapytałam retorycznie.
- Wiem. I zaraz im wpierdolę!- krzyknął do nich, zachichotałam.
- Z czego rżysz?
- Z ciebie! Hahaha!
- To ja taki śmieszny kurwa jestem?
- Tak, hahahahaha!
- Już ja ci dam- warknął i złapał mnie za nadgarstki. Dość mocno. Za mocno.
- Puść mnie- poprosiłam.
- Już ci nie jest do śmiechu?
- Au, to boli, proszę- jęknęłam cicho. Rozluźnił ucisk. Spojrzałam na jego oczy. Było w nich widać gniew, ale coś jeszcze. Nie wiem co, ale przez to, zrobiłam coś głupiego. Niezamierzenie zbliżyłam swoją twarz do jego. Dotykaliśmy się nosami. Wiedziałam, że on chciałby teraz najchętniej zaczął rozbierać itd. Widziałam to w jego oczach. Powstrzymywał się, i to baaardzo. Haha, kusiłam go!
- Za bardzo na mnie działasz- zaśmiał się i wpił mi się w usta. Całował mnie z ogromną pasją, jego ręce wędrowały po moim ciele. Oczywiście stałam jak słup soli i nie odwzajemniałam jego gestów. Chciałam jak najszybciej wyjść. W sumie... jakbym w końcu mu uległa, to dałby sobie ze mną spokój i szybciej mi czas minie. Zaryzykowałam i lekko go pocałowałam. Nawet nie zauważyłam, kiedy nam otworzyli szafę i się przyglądali.
- Khem, khem.. Minęło 10 minut. Halo! Haaaaaloooo!!!! Straciliśmy ich. Nie przeszkadzajcie sobie!- krzyczał ktoś, ja nie słyszałam, Ross tak. Poczułam jak się szczerzy. Ocknęłam się dopiero jak się ode mnie oderwał, bo pies mu na nogi nasrał. Zaczęłam się z śmiać, ale po chwili przestałam, bo zobaczyłam jego wzrok.
- Dobrze się bawiliście?- zapytała Delly z uśmiechem na twarzy.
- Spadaj kurde- warknęłam i wyszłam. Lynch poszedł się przebrać i wrócił akurat jak mieliśmy wojnę na jedzenie. Oberwał pianką od Ratliffa. Oczywiście chłopacy zrobili z siebie kanapkę, Ross pokłócił się z Roko, Rydel zderzyła się z drzwiami itd..

~~ 3 godz. później~~
Rocky i Van już spali gdzieś na podłodze, Ross sobie siedział na kanapie i pisał smsy, a ja i Delly sprzątałyśmy. Byłyśmy już takie padnięte, że ledwo patrzyłyśmy na oczy. Odstawiłam miotłę i nawet nie patrzyłam gdzie się położyłam. Ale było mi miękko i wygodnie. Ale ja głupia jestem...
- Dobrze się leży?- obudził mnie Ross. Przetarłam oczy i zorientowałam się, że spałam mu na nogach. Gdybym się odwróciła, wyglądałoby to trochę... no wiadomo jak. Dlatego było mi tak wygodnie. Przynajmniej się rozbudziłam. I już nie miałam ochotę odpływać na tej kanapie. Wszyscy wokół spali, tylko nie ja i blondyn. Po chwili znowu powieki zaczęły mi opadać. Było mi straaasznie zimno, brrr. Jeszcze przy Rossie siedzę w takich krótkich spodenkach, extra. 
- Zanieść cię na górę?- zapytał. Pokiwałam przecząco głową, ale on i tak wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Położył mnie na łóżku i przykrył kocem.
- Wychodzę. Może przed ranem wrócę- mruknął ponuro i skierował się do drzwi.
- Czekaj. Jest druga w nocy, gdzie ty idziesz?
- Nie twój zasrany interes. Powiem tylko, że muszę coś załatwić, tyle- warknął i trzasnął drzwiami. Nie myślałam o tym, momentalnie zasnęłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki, wiem. Czm tak mało komów pod poprzednim rozdziałem? :'( Rozumiem, że tylko 13 osób czyta bloga? Teraz wszyscy, którzy przeczytają ten, mają coś napisać w komentarzach. Obserwatorów jest 38, a niecała połowa się udziela. Nie wiemy kiedy next, bo już pojutrze zaczyna się rok szkolny, sooo... do napisania.
Klaudia

35 komentarzy:

  1. Czekam na kolejny , bo kurde no kurde nie da się kurde bez nowego rozdziału wytrzymać , kurde ten Roko jest super xd KURDE ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu... Ross się wymyka? Odpuszcza sobie spanie w jedyn łóżku z Laurą? O_o
    Coś to do niego nie podobne,,,, ;p
    Czekam na neexta!! Dawać szybko ;*
    Zapraszam do mnie:
    raura-hate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :-)
    Czekam na next!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!! Nie mogę się doczekać nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next :-)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :*
    Kiss Raury <3
    Ross zk gdzieś i nie będzie spał w jednym łóżku z Laurą? o.O
    Że co?
    Niecierpliwie czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział!
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ross zaczyna mnie denerwować trochę, ale jakoś to przeboleję.
    Dziwne jest jego zachowanie i zbyt podejrzane...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebiste ;p
    Ross nie wpycha się do łóżka Lau ? Uhuhuhu coś się ostrego kroi, oj kroi ;)
    Dodawaj szybciutko nexta, pliska !
    Całuski i miłego powrotu do szkoły <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Sorki, literówka ;) miało być dodawać, nie dodawaj !

    OdpowiedzUsuń
  13. ROZDZIAŁ ŚWIETNY *_* Biedny Rossy :/ hahaha Rokoo <3
    Czekam na nexta :*
    ~Sylwiaa

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny. Kocham Roko w następnym chce więcej Roko proszę

    OdpowiedzUsuń
  15. Omg!!!!
    Świetny! <3
    Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę świetny! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajny rozdzial. Szkoda ze Ross jest tak hamski dla Lau niech sie troche zmieni,może niech lau kogos pozna? Czeksm na next

    OdpowiedzUsuń
  18. rozdział boski i wyczekuje już nexta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Łał, rozdział ciekawy, ale trochę odrzuca mnie stlistyka i ciągłe przekleństwa, anwet ze strony bohaterki.
    Najbardziej intrygujące jest to, że Ross tak sobie nagle wychodzi, zamiast spędzić czas z Larą. To w sumie przykre, że on taki wiecznie napalony, ale serio? Wolał zrezygnować z możliwości i wyjść? I strasznie chamsko się zachowuje w stosunku do Delly i bohaterki.
    Kochane było jednak, gdy ją zaniósł i przykrył. Słodki!
    zapraszam do siebie
    http://rossomefanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. jest mega czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Awwwwwwwwwwwwwś Jakie Sweet <3
    -Ola

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham kocham kocham kocham kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Swietnyyy!!!! *-* Kocham bloga!! Czekam z niecierpliwoscia na next! PS dodaj szybko ;-; <3

    OdpowiedzUsuń
  24. wspaniały rozdział :) czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mega ! :D Czekam na rossdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  26. 7 minut w niebie yhm :)
    Rozdział super czekam na next ☆

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny!! Życzę weny na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny rozdział <3 Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń