Strony

piątek, 17 października 2014

Rozdział 24

♥♥Oczami Laury♥♥
Spojrzałam na naszą nową wychowawczynię, a potem na Rossa obok. Byłam w szoku, pierwszy raz nie cieszył się na widok jakiejś kobiety, wow. Patrzył się tylko na nią wytrzeszczem i nic nie mówił.
- Dzień dobry. Jak wam już powiedziała poprzednia nauczycielka, jestem waszą nową wychowawczynią. To prawda, że jesteście najgorszą klasą w szkole?- zapytała miłym głosem. Klasa, natomiast, greckim chórem odpowiedziała przeciągle "Nieee...".
- Kilku takich typów jest tutaj...- ostrzegł jeden chłopak, na co Ross zmroził go wzrokiem.
- Kilku? Czyli na przykład kto? Słyszałam o jakimś Rossie, to od was? - spytała podejrzliwie. Wszyscy spojrzeli się na blondyna.
- Skoro mnie znasz, to po chu... to po co o mnie pytasz? - warknął Lynch.
- Ross, znają cię wszyscy. I proszę cię, odnoś się do ludzi z szacunkiem.
- A czy ty mnie szanowałaś?- szepnął, ale ona nie odpowiedziała. Po jakiejś chwili ktoś zadał pytanie:
- To pani zna Rossa?
- Tak znam. To jest...
- Zamknij się!- krzyknął blondyn, gwałtownie wstając i przy okazji przewracając krzesło.
- Ross, proszę cię. Prędzej czy później i tak to wyjdzie na jaw.
- Myślisz, że nie wiem? Wiesz jak się teraz czuję? Żeby matka, która mnie zlewała, nagle pojawiła się i była nauczycielką... Jeszcze odejdziesz- warknął i wyszedł szybko z sali, prawie niszcząc drzwi. Mi się wydawało, czy miał szkliste oczy?
- No więc, wracając do tematu. Nazywam się Stormie Lynch i jak już wiecie będę waszą wychowawczynią i jednocześnie nauczycielką wdż. Hmm... powiedzcie mi coś o sobie. Zacznijmy od numeru 1.........

♥♥Oczami Rossa♥♥
Jeszcze brakuje, żeby matka mnie uczyła! Extra, po prostu... Nie będę już przeklinać, ale jak mi narobi siary przed szkołą, to się wypisuję. Po tym, jak nas zostawiła, tak o, przychodzi sobie nagle i myśli, że wszystko będzie okej. A mnie wkurzyła teraz. Wszedłem do szkolnego kibla i zadzwoniłem do Rydel.
Rydel- A ty nie masz lekcji teraz?...
Ja- Co matka robi u mnie w szkole?!
R- Co?!
J- Gówno! Jest nową wychowawczynią, zajebiście!
R- Ale co ona tu robi?... Ona była we Włoszech i nagle przyjechała?
J- Chyba chce się pogodzić, ale ja dziękuję za taką "kochaną mamusię". Przez 15 lat nas olewała. W ogóle się nie interesowała, zgaduję, że też o nas zapomniała.
R- Ty płaczesz?
J- Nie, ale zaraz wracam do domu. PA.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefonem o ścianę. Tak, Rydel dobrze mówiła. Pierwsza łza od kilku lat pociekła po moim policzku, akurat jak wychodząc z kibla, wpadłem na Laurę. Była już przerwa.
- Czekaj. To była twoja mama?- zapytała brunetka, stając na przeciwko mnie. Szybko starłem łzę.
- A co cię to obchodzi?
- Widziałam jak zareagowałeś.
- Po prostu nienawidzę tej kobiety, nie będę ci się zwierzać!- krzyknąłem i lekko odepchnąłem ją na bok, bo tarasowała mi przejście. Wiem, taki ze mnie zimny drań, że nie szanuję dziewczyny, w której jestem zakochany. Skierowałem się do wyjścia, ale wtedy przypomniało mi się, że w sali zostawiłem plecak. Kuurr....cze, jak spotkam tę kobietę tam, to nie wiem co zrobię. Może znowu popsuję kilka temperówek... (niektórzy wiedzą o co chodzi.... ~~K.) Ale wolę tego nie powtarzać.
Wszedłem po cichu do klasy. Myślałem, że jest pusta, do czasu, aż z zaplecza wyszła... no ona, no.
- Ross, porozmawiajmy- powiedziała, stając naprzeciwko mnie.
- Nie mamy o czym. A teraz suń się, bo idę do domu.
- Odzywaj się do mnie z szacunkiem, dobrze? Mogę iść z tobą?
- Nie. Odejdź, bo mnie wkurzasz!- krzyknąłem i usiadłem na ławkę.
- Przyjęłam tę pracę, aby się do ciebie zbliżyć i naprawić stare błędy. Chciałabym też pogodzić się z resztą. Zaprowadzisz mnie do nich? Czy mam poszukać adresu w szkolnych papierach?
- A se szukaj, ja spadam- warknąłem, ale znowu mnie zatrzymała, ugh....
- Czekaj. Wstydzisz się mnie? Czy po prostu mnie nie kochasz?- zapytała niepewnie. Nawet nie zastanawiałem się długo nad odpowiedzią. Syknąłem po prostu bez uczuć:
- Wiesz co? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, "mamo", jak dobrze było, gdy myślałem, że nie żyjesz. Tyle ci mam do powiedzenia.
Wyszedłem z sali, gniewnie trzaskając drzwiami i szedłem dalej nie odwracając się za siebie.

Następny dzień:
- Ross, pójdziesz do szkoły i nie marudź!- krzyczała mi Rydel do ucha, gdy ja sobie drzemałem.
- Nieeee...
- Bo zadzwonię po Ratliffa!
- Ale ta szkoła śmierdzi piwnicą, weź!
- Przecież wiem, chodziłam tam. Riker myślał, że śpię w piwnicy...
- Ale..
- Eeee! Nie ma żadnego "ale"! Won mi kurde do budy, już!- rozkazała, ale ja nie reagowałem.
- Rydel, Laura przyszła!- zawołał z dołu Rocky.
- O fuck...- mruknąłem i szybko zerwałem się z łóżka. W sumie, nie zaszkodzi po wkurzać matkę... Dlatego pójdę do tej cholernej szkoły, żeby się obwalili. Gdy wróciłem z łazienki, w moim pokoju ( w którym jak zwykle panował idealny "porządek") siedziała Laura i rozmawiała przez telefon. Zgaduję, po temacie i niektórych słowach, że ze swoim tatą.

~~Narrator~~

ROZMOWA TELEFONICZNA:
Laura- Ile razy mam ci powtarzać, że już się dobrze czuję?
Damiano (tata)- Ale martwię się o ciebie, wczoraj mówiłaś, że ci niedobrze.
L- Ale już jest dobrze. Lepiej powiedz co tam u was w Hiszpanii?
D- Tęsknimy za wami. Mama ciągle mówi, że chce was zobaczyć i porozmawiać o chłopakach... Jak niedługo przyjedziemu, to sobie pogadacie
L- To te rozmowy będą dość długie.
D- Czy powinienem o czymś wiedzieć? Daj mi namiary na niego, już ja go sobie przejżę. Mów mi wszysztko.
L- Ehh... Hm.. Namiarów ci nie podam, bo nie ma po co. Jeszcze nie mam chłopaka, a nawet jeśli ktoś mnie adoruje, wcale nie mówię, że tak jest, ale tak, czy siak... nie chciałbyś go poznawać. Pewnie o nim słyszałeś sporo rzeczy...
D- Pfff.. Ross Lynch to na 100% nie jest, więc czego się boisz? Po prostu powiedz jak się nazywa. Mordercą, bandytą, gangsterem, albo bad boy'em zaczej nie jest.
L- Ehhmmm... No właśnie! To wcale nie jest Ross Lynch, no przecież! Wiesz.. zaraz mam lekcję, muszę kończyć, pa. Kocham cię.
Rozłączyła się i spojrzała na Rossa, który jeździł po niej swoim uwodzicielskim wzrokiem.
- Tatuś na mnie skarżył?- zapytał, powstrzymując się od śmiechu.
- Nieee, wypytywał o chłopaków. Ma nadzieje, że ty mnie nie adorujesz, bo słyszał o twoich wybrykach. I mam prośbę. Której pewnie nie spełnisz, ale dobra. Jak moi rodzice mnie i Van odwiedzą, trzymaj się od nas z daleka.
- Nie obiecuję, że to zrobię, ponieważ bardzo interesuje mnie twoje zacne towarzystwo, a już kilka godzin jest potworne...- powiedział, udając powagę.
- Ugh.. Tata mnie przetrąci.. Okej, idziemy do tej szkoły, czy nie?
- Nie.
- Rydel, my wychodzimy. Na razie!- krzyknęła Laura i poszli do szkoły.

♥♥Ross♥♥
Nie patrząc na resztę mojej klasy i na matkę, usiadłem z Lau na naszych miejscach i zaczęło się wychowanie do życia w rodzinie. Kiedyś moja ulubiona lekcja, teraz - koszmar. Stormie kazała nam ustawić krzesełka w kółko i usiąść według numerów z dziennika. Musieliśmy powiedzieć, jak nazywa się osoba po prawej i jak najwięcej informacji o niej, a potem zmiana. Oczywiście Laura jest po mnie w dzienniku, więc siedziała po prawej stronie. Jak nadeszła moja kolej, powiedziałem:
- Ta oto dama, to Laura Marie Marano. Piękna siedemnastolatka, której rodzice pracują w Hiszpanii i uważają mnie za gangstera. Dziewczyna, która jako pierwsza mi nie uległa przy pierwszym spojrzeniu... no i to po prostu zajebista laska. Koniec.
I w tym momencie, wszystkie inne dziewczyny w klasie, spojrzały się na Lau z taką zazdrością, że ja pierdziu. Teraz ona musiała powiedzieć coś o mnie. No ciekawie...
- Ee.. Ross Lynch... Jest w zespole muzycznym, ma psa, braci i siostrę... 17 lat. Interesuje się pannami... Nie wiem! Umie gotować? Chyba.. Hmm... Jest niegrzeczny.. A, to utleniany blondyn! I nie wiem co jeszcze- wymamrotała i zadzwonił dzwonek. Teraz matma, fuck! Kolejna pała do kolekcji. Poszedłem do swojej szafki po książki, a potem do sali. Jak zwykle usiadł na ławce, a jak nauczycielka kazała mi zejść, naplułem jej na buty. Za karę, poprosiła mnie do tablicy, do jakiegoś chujowego przykładu i tak stałęm ponad połowę lekcji, zarabiając parę uwag za przekleństwa i pyskówki.
- Lynch, oblicz po prostu pierwiastek z 1733,598! To nie jest trudne- mówił ten stary piernik.
- Wkurw... mnie! Powtarzam ci kurwa, że nie zrobię tego cholerstwa! Nie wiem jak to obliczyć, nie mieliśmy tego!- kłóciłem się z nią, a ta tylko wpisywała mi kolejną uwagę.
- No brawo, brawo. Jeszcze z dwie uwagi i będzie nagana od dyrektora, a przypominam ci, że będziesz wtedy wydalony ze szkoły.
- No ty chyba sobie jaja robisz- warknąłem.- Mogę chociaż wiedzieć, jak się wylicza pierwiastek z ułanka, czy  proszę o zbyt wiele?
- Wszystko jest w podręczniku, powinieneś to umieć.
- Ja pierdolę, ale tego nie umiem, kumasz?!
- Proszę pani, ale my tego nie przerabialiśmy- odezwała się jakaś panna z końca klasy.
- Nie z tobą teraz rozmawiam. A na ciebie, Ross, szkoda mi nerwów. Siadaj, masz pałę.
- Wystarczy mi moja jedna, odrzucę propozycję.
Usiadłem z powrotem na ławce i na złość nauczycielce, rzułem gumę. Wiedziałem, że ją to wkurza, o to chodziło. Widziałem ten wzrok, którym mnie świdrowała.
- Wypluj gumę do kosza.
- Nie.
- Mam wezwać twoich rodziców do szkoły?!
- Ale żucie gumy poprawia koncentrację i wydajność mózgu, dzięki czemu na matematyce osiąga się najwięcej sukcesów- powiedziałem.
- I sam to wymyśliłeś?
- Czytałem z wystawy.
- Wyjdź z sali i kończysz lekcję na korytarzu, już! A tylko spróbuj uciec!- rozkazała i w tym momencie: "dryyyyyń" dzwonek. Uśmiechnąłem się do niej. Następny był basen. Kolejna jedynka za brak stroju. Trudno. Po jeszcze kilku lekcjach, zrezygnowałem i poszedłem na deskę do skateparku. Mam gdzieś, że z chemii był sprawdzian. Spotkałem się z gangiem, a wieczorem poszliśmy na imprezę. Do domów wróciliśmy rano. No jasne, że wcaleeee nie piliśmy. Nic a nic. W ogóle nic nie paliłem i nie spędziłem nocy z dziewczyną w pustym pokoju. A w domu jeszcze z tym kundlem Roko.. ugh! Do łóżka mi nasrał, a potem pół godziny gapił się na drzwi. Mówi się do niego, macha szynką przed nosem, ale nie. Zamknięte drzwi są o wiele ciekawsze od mięska.
     Okej, dzisiaj sobota, rodzeństwo wybywa, więc przygarniam Lau do siebie. Kit z tym, że miałem nastroić sobie gitarę, wolę Laurę. Po prostu nie mogę, z nią jest inaczej, niż z innymi. Muszę na dziś wymyślić coś extra...

************************************
Beznadziejaaaaa!! Tyle powiem na ten temat. Długo nie było rozdziału. Znowu. Ale tym razem miałam pomysł i wiedziałam jak napisać rozdział, tylko nie miałam jak -,-
Do napisania, Klaudia ♡

16 komentarzy:

  1. Boski rozdział i już nie moge się doczekać kolejnego mam nadzieje że szybko go dodasz

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ^^ mam nadzieje ze next pojawi się szybko i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że przespał się z inną skoro sobie nawet uświadomił, że Laura to dla niego nie byle kto.
    Kurde, pierwsze opowiadanie w którym Stormie to sucz. Przykro, bo wyobraząm sobie ją zupełnie inaczej.
    Trochę dziecinada, że Ross napluł nauczycielce na buty XD
    czekam na next
    zapraszam do siebie:
    rossomefanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po 1- Ross był wtedy pijany i coś z tym się w nexcie wydarzy, po 2- niezupełnie dziecinada, bo mój kolega to zrobił, a jest w liceum xD. Po 3- Stormie nie jest sucz. tylko Ross ją widzi w ten sposób i po 4- dzięki za szczerość w komie xD

      Usuń
  4. Super rozdział :*

    Czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. super jak zawsze <3 dawjacie szybko nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny jak każdy. Dodawaj szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurwa Stormie ? Wow
    Ross płacze Wow
    Nastrajanie Luny/ Laury mrrr <3
    hahah co ja zjebana xd

    A teraz dziewczynki mam pytanie wpadniecie? Co prawda Ross nie jest bad boyem, ale ... możecie chyba ocenić.
    PS: ten kto pisał końcówkę moim miszczem <3

    friend-or-lover-r5story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. " kiedyś pogodne niebo, śpiew ptaków, uśmiech. Teraz nic tylko ciemność, cisza i smutek jaki czuje po stracie rodziców. Uwiezieni przez zabójcę, torturowani w najgorszy sposób i na koniec zabici. Mam na imię Ross ale większość znajomych mówi na mnie Rossy( za słodko jak dla mnie) ale każdy przestępca musi mieć jakiś przydomek nie? Tak zgadza się jestem morderca i to ja pod wpływem narkotyków zabiłem rodziców. Teraz siedzę w więzieniu. Jutro mnie wypuszczają mam nadzieje że będę mógł zacząć nowe życie.






    To początek niezwykle smutnej historii. Ale będą też wesołe momenty. A z resztą zobaczcie sami zapraszam: Raura4everlove.blogspot.com







    OdpowiedzUsuń