niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 35 + niespodzianka

~~ Narrator ~~
Rocky podjął bardzo nieodpowiedzialną decyzję. Kazał Rylandowi prowadzić, kiedy on w świetle mijanych latarni, czytał pamiętnik Rossa, który jego młodszy brat znalazł pod łóżkiem blondyna. Omijał pokreślone, podarte kartki, szukając czegoś o sobie. Znalazł jednak tylko jakieś denne (według niego) teksty, wpisy i rysunki.
- Skleił strony, kretyn jeden- mruknął wkurzony brunet i rzucił zeszyt na tylne siedzenie. Ryland wzniósł oczy ku niebu, ciężko wzdychając.
- Czasem mam wrażenie, że mimo wieku, jestem dojrzalszy od ciebie, wiesz, Rocky?
Chłopak nie odrywał wzroku od drogi. Rocky dopiero teraz zorientował się, że siedział na miejscu pasażera.
- Ty, a co ty odwalasz?- poruszył się nagle.- Gdzie ty siedzisz? Co ty robisz w ogóle?
- Nieee, przecież ja nic nie mówiłem parę sekund temu, niee... Sam mi kazałeś prowadzić, geniuszu.
- Siedź cicho. Nie udzielaj się, kit mi wciskasz- uparł się przy swoim, a młodszy prychnął załamany.- Pewnie mi zajomałeś kluczyki, jak czytałem.
- Ta, bo nie mam nic lepszego do roboty, nie?
Później już jechali w milczeniu. Rocky bał się, że Ryland zaraz spowoduje wypadek, albo źle skręci i wpadną do studni. Oczywiście tylko sobie to wyobrażał, jego młodszy brat jeździł całkiem dobrze.
    Około pół godziny później byli już na miejscu. Rocky wziął z tylnego siedzenia zeszyt brata, schował go w kurtce, a Rylandowi podał torbę z innymi rzeczami. Weszli w milczeniu do szpitala i od razu skierowali się do sali, w której leżał nieprzytomny Ross. Rozsiedli się wygodnie na taboretach pod ścianą. Rydel spojrzała na nich z dezaprobatą widoczną w oczach.
- Dłużej się nie dało?
Bracia wymienili się porozumiewawczo wzrokiem. Rocky pomijając wcześniejsze pytanie siostry, zadał swoje.
- A gdzie Laura?
- Pojechała do domu- odpowiedział mu Riker.- Jej rodzinka wróciła.
Rydel westchnęła ciężko.
- Że też nie mógł sobie znaleźć innego dnia na bójkę. Pojutrze są urodziny Laury, zaprosiła nas. Mam nadzieję, że Ross się obudzi.
- Ja mam nadzieję, że jeszcze trochę pośpi.- Wszyscy popatrzyli zszokowanym wzrokiem na Rylanda i Rocky'ego, którzy mówili to w tym samym czasie.
- Zabije mnie za to, że byłem u niego w pokoju!- dokończył najmłodszy z Lynchów. Zaraz po nim, odpowiedział także Rocky.
- A ja muszę... Dokończyć swoją lekturę. Nie wnikajcie.
Wyjął spod kurtki dziennik i go otworzył na pierwszej stronie. Nie zwracał uwagi na rozmowy w pomieszczeniu, był zbyt zajęty czytaniem.
" Kiedyś taki dener wkurwiający koleś mnie zapytał co sądzę o miłości, czy w ogóle wiem co to znaczy, bo nie szanuję dziewczyn. Odpowiedziałem mu, że dla mnie MIŁOŚĆ to po prostu ślepa dziwka, bez własnego życia i poczucia humoru. A jak mnie jeszcze zaczął męczyć pytaniami typu 'A dlaczego tak traktujesz laski?', zdzieliłem mu w mordę i się zamknął."
- Rocky, co ty czytasz?- Rydel teraz stała przed nim i wpatrywała się w niego zaciekawionym wzrokiem. Przed chwilę patrzył jej prosto w oczy, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Och, no wiesz. Takie hobby.
- Hobby? Pamiętnik Rossa?
- Skąd to wiesz?- Ściszył głos do szeptu. Rydel usiadła obok niego na podłodze.
- Ponieważ mój młodszy braciszek był na tyle mądry, że go podpisał- wyjaśniła, patrząc na niego z dezaprobatą.- Wiesz, że nie powinieneś tego robić?
- Nie matkuj mi.
    Rocky ponownie otworzył zeszyt i przeczytał ostatnią stronę, ignorując siostrę.
"Ciekawe, co byście zrobili, gdybym nagle zniknął? Tak bez pożegnania, słowa wyjaśnienia. Bolałoby? Mam nadzieję, może kiedyś tego spróbuję."
- Rocky!
- Czego?!- uniósł się. Zapomniał się, że jest w szpitalu, a obok leży jego brat. Nieprzytomny.
Popatrzył na Laurę, która właśnie przyszła do nich razem z Vanessą.- Sorki. Cześć.
- Nie masz nic lepszego do roboty?
Najwyraźniej Laura i Rydel zdążyły już sobie porozmawiać. Brunet tylko wzniósł oczy ku niebu, a następnie rozsiadł się wygodnie na skraju łóżka Rossa.
- Oj dajcie już spokój- westchnął.- Tu i tak nic ciekawego nie ma. Nazywa tylko miłość ślepą dziwką i pisze, że może kiedyś kogoś opuści. A ja szukam tylko czegoś o sobie.
- Niezła wymówka- mruknął nagle Riker, otaczając ramieniem Vanessę.- To se szukaj i przy okazji daj znać, jak coś o mnie tam wspomni.
- Mam! Ale to o Laurze.
- O mnie?- zdziwiła się brunetka.- Nie, nie. Nie chcę tego słuchać.
Rocky zrobił 'brewki', czytając kolejne słowa. Marano przez chwilę się wahała, w końcu przygryzła wargę, wykonała niepewne machnięcie ręką i odwróciła się.
- "Niedawno poznałem taką Larę Laurę. Jest nawet spoko i (...)".
- To tyle?
- Dalej jest tak troszkę gorzej...
- Dawaj.
- No dobra- kontynuował.- "(...) i mam takie cholernie debilne wrażenie, że podoba mi się bardziej, niż inne panny. Kurwa, nienawidzę, kiedy mam uczucia. Kilka razy były takie sytuacje, kiedy na przykład się całowaliśmy, że... no że serce zaczynało mi walić jak szalone i chciałem przejść do konkretów, ale wtedy wychodziłem na zboka, gnoja, dupka, palanta, jak to ona określała... Ale jak w końcu..."... Kontynuować?
Laura skinęła głową. Rocky westchnął i czytał dalej, reszta słuchała z zaciekawieniem. Przez moment było słychać tylko pikanie aparatury.
- "(...) Jak w końcu TO zrobiliśmy, to czułem się MEEEGA dziwnie. Kurwa, no serio nie wiem co się ze mną dzieje."
Kiedy skończył, spojrzał na zaróżowione policzki Laury. Ratliff się uśmiechnął zawadiacko i dawał jej sójki w bok. Zmroziła go wzrokiem, ale nie przestał, więc po chwili oboje wybuchnęli śmiechem.
- Lau- odezwała się Vanessa, gdy się uspokoili.- Słuchaj, ja już będę się zbierać.
- Dopiero przyszłaś- przypomniał jej Riker, jeszcze mocniej tuląc do siebie.- Zostań.
- Riker, jest już późno. U mnie w domu jest babcia, której obiecałam opowiedzieć swoje osiągnięcia w życiu. Laura- zwróciła się do siostry.- Idziesz ze mną?
- Zostanę z Rossem.
- Odwiozę cię- zaproponował Riker, ponownie zbliżając się do Van. O ile to "bardziej" było możliwe.
- Chłopacy, my też lecimy- zdecydowała Rydel. Bracia wbili w nią wzrok, jakby zrobiła coś niewiarygodnie głupiego.- No co? Ross chce od was odpocząć. Na 100%. I jest już późno.
- I może jeszcze mi powiesz, że mam zostawić tutaj dziennik?
Rocky wydawał się być obrażony, co sprawiało, że wyglądał komicznie. Rydel skinęła głową. Chłopak z niechęcią odłożył pamiętnik na szafkę i wyszedł z sali w milczeniu. Po chwili reszta też się pożegnała z Laurą oraz Ratliffem i poszli w ślady bruneta.
  Laura podeszła do Rossa i siadając na skraju łóżka, chwyciła go delikatnie za dłoń. Pierwszy raz poczuła od niego taki chłód, zawsze był ciepły.
- Obudzi się- odezwał się Ellington, który stał za nią.- Zostaliśmy sami.
Spojrzała się na niego spod zmrużonych powiek. Nigdy jakoś tak nie gadali ze sobą.
- Uważaj sobie, masz Rydel.
- A ty Rossa, spokojnie.
- Zerwał ze mną.
Na jej twarzy od razu zawitał smutek. Przed oczami stanęły jej wydarzenia z rana. Odruchowo zagryzła wargę, żeby się nie rozpłakać.
- Co?- Ratliff wydawał się zdziwiony.- Ale... Czemu?
Opowiedziała mu w skrócie wszystko o Drake'u i Ashtonie, o zdjęciach i reszcie.
- Przecież on cię kocha, inaczej by przecież nie walczył.
- Ostatnio mam wątpliwości.
Wyszeptała i zanim się zorientowała, po jej policzku spłynęła łza. W pewnym momencie brunet usiadł obok niej i otoczył przyjacielsko ramieniem.
- Nawet jeśli cię zostawił, to prędzej czy później przyjdzie w klęczkach. Albo nie, bo jeszcze uzna to za zboczone- oboje się zaśmiali, a po chwili Ell jeszcze dodał- Tak, czy siak, kiedyś pożałuje, że teraz cię rzucił. I to jeszcze w takiej chwili... Powinien ci pomagać. Albo skopać tych ćwoków. A jak nie on to ja to zrobię.
- Ellington...- Laura nie wytrzymała i się uśmiechnęła. Kolejna łza. 
Ratliff ją wytarł wierzchem dłoni, a Laura się zarumieniła. 
- Tak mi na imię, słucham?
- Ty jesteś mega pokręcony.
- Myślisz, że jakbym tego nie wiedział, to pokazywałbym się z Rockym publicznie? Spokojnie, jestem z Delly, nie musisz się tak rumienić na mój widok.
Pacnęła go lekko w ramię, a on odwzajemnił jej się sójką. 
- To z zimna, debilu.
- Taaak, yhmm... Jeszcze mi wmawiaj, że tu jest mróz.
- No, Antarktyda normalnie. 
Po tych słowach mimowolnie ziewnęła. To był ciężki dzień, a na dodatek ostre światło jarzeniówek drażniło oczy. 
- Zawieść cię do domu? Już późno. A ty zaraz zaśniesz. I tak się już zbieram.
Zastanawiała się nad tym przez chwilę, aż w końcu podjęła decyzję. Sennym wzrokiem spojrzała na zegarek. "22:48, cały dzień straciłam.", pomyślała sobie. 
Wstała powoli z łóżka i nachyliła się nad Rossem. "Jaki on poobijany, biedny." 
  Pocałowała go delikatnie w czoło. Przez chwilę miała wrażenie, że sprzęt szybciej zapikał, ale doszła do wniosku, że z przemęczenia jej się przesłyszało. 
 Wkrótce z Ellingtonem czekała już na taksówkę pod szpitalem. Lało jak z cebra, więc brunet dał jej swoją kurtkę.


- Laura, Laura, Laura!- Rydel była zdecydowanie nieznośna o piątej nad ranem.- Wstawaj, kurde!
- Cooo?- zamruczała zdezorientowana i zaspana Laura.- Co ty... Jak tu weszłaś? Która godzina?...
Blondynka jej odpowiedziała, nie patrząc na zegarek.
- Twoja babcia mnie wpuściła. Wpół do piątej. Dzwonili ze szpitala, rozumiesz?
- Co? Babcia? Szpital, tak wcześnie? Jezu, czy was wszystkich pos..
- Albo Vanessa. Nie odróżniam ich. Wszystko ci wytłumaczę w samochodzie, no rusz się!
Rydel wstała i pociągnęła za sobą niewyspaną przyjaciółkę. Ta zakryła usta dłonią i głośno ziewnęła, niechętnie zmuszając się do otwarcia oczu. Głos Delly był drżący i zaniepokojony, dlatego Marano założyła na koszulkę kurtkę i przebrała spodnie tak szybko, jak tylko mogła. Ledwo ubrała buty, a Rydel już pisała liścik w jej imieniu, że pojechała z nią do szpitala, bo coś tam, coś.
  Gdy były już w samochodzie z zaspanym Rikerem, Rydel postanowiła jej wszystko wyjaśnić.
- Czekaj, czekaj. Chcesz mi wmówić, że Ross...
- Nie, daj mi dokończyć. No więc, tak jak mówiłam. Kazałam dzwonić lekarzowi jak tylko się coś stanie. A że nie chciał mi powiedzieć, o co chodzi, to teraz tam jedziemy. Rozumiesz?
Brunetka przetarła posklejane oczy i skinęła głową. Tak naprawdę jej nie słuchała. Było za wcześnie, jeszcze nie ogarniała faktów. Wiedziała tylko, że Rydel ją właśnie porwała i wywozi ją do szpitala.
- Czyli- zaczął Riker opierając się ręką o drzwi- jakiś psychopata w fartuchu każe nam przyjechać, bo pewnie coś zapikało nie tak, a ta robi aferę.
- Czuję to w kościach, Riker.
- Lekarz jest psycho?- Laura zmrużyła oczy.- To Dells u mnie o wpół do piątej kurde po łóżku skacze. Człowieku, ja mam piżamę pod kurtką.
- Wszyscy Lynchowie są psycho.
Riker tylko potwierdził jej przypuszczenia. Pokiwała potakująco głową, myślami i duchem była jednak gdzie indziej. Myślała, o tym, czy jeśli teraz zaśnie, to coś ją ominie. W końcu jednak przysnęła, ale nie na długo. Rozbudziło ją gwałtowne hamowanie.
  Nadal wydawało jej się strasznie dziwne, być w szpitalu o tej porze.
   Nim się obejrzała, byli juz pod salą, w której leżał Ross. Podszedł do nich lekarz.
- Państwo z rodziny?
- Siostra.
- Brat.
- Dziewczyna.
- Dobrze, więc proszę za mną. Przepraszam, że obudziłem o tej godzinie, ale to ważne. Czy pan Ross miał kiedyś jakiś wypadek, skutkiem którego był uraz czaszki?
- Tak- potwierdziła Rydel.- Raz, ale to jak miał pięć lat, to możliwe, żeby to jeszcze jakoś zagrażało?
- Na szczęście nie, ale musiałem zapytać. Dostrzegliśmy drobne ślady na czaszce podczas prześwietlenia.
- To po to nas obudziłeś?- zapytała zirytowana Laura. Zapomniała o dobrych manierach, była zbyt zaspana. Tej nocy zasnęła tylko na dwie godziny, a potem wpadła Rydel.
  Lekarz puścił jej ton mimo uszu i spojrzał na nią spod okularów.
- Dzwoniłem dlatego, że pan Ross się chciał z wami zobaczyć.
 Cała trójka momentalnie się rozbudziła. Przekrzykiwali się nawzajem.
- Ross?!
- Gdzie on jest?
- Czego on ode mnie chce?
- Kiedy się obudził?
- Jak się czuje?
- Kiedy wyjdzie?
- Czego on ode mnie chce?
- Spokojnie- poprosił lekarz.- Która z pań to Laura?
- Ja!
- Ona!
- Ross chciał rozmawiać, podobno to coś ważnego i mimo bólu kazał natychmiast zadzwonić.
Mężczyzna w fartuchu wskazał dłonią na salę, a Laura ciężko westchnęła. Przez chwilę nie wiedziała, czy tam iść, czy udawać, że jej nie ma. Ciekawość jednak wzięła górę.
  Przygryzając wargę, udała się w kierunku wskazanym przez doktora. Miała problemy z otwarciem drzwi (była tak zmęczona, że zajęło jej chwilę zorientowanie się, że trzeba je pociągnąć), ale w końcu znalazła się w słabo oświetlonej salce.
   Przy drzwiach były poustawiane pojemniki na wodę razem z plastikowymi kubeczkami. Światło z ulicznych latarni wpadało do środka przez okna na końcu i oświetlało podłogę pokrytą linoleum. 
   Laura powoli, niepewnym krokiem zbliżyła się do łóżka Rossa. Było najbardziej oddalone, a chłopak na nim, bawił się telefonem. Gdy tylko zobaczył Laurę, od razu go schował. 
- Hej...
Podeszła bliżej. Blondyn się nie odzywał, tylko patrzył na nią swoimi ciemnymi oczami. W końcu jednak na jego twarzy pojawiły się jakieś emocje. Ale tylko przez ułamek sekundy. Ból i złość.
- Jak się czujesz?
- Jest OK.
Nie wiedziała co powiedzieć. Najchętniej by go teraz przytuliła, ale wolała nie ryzykować. Złapała go nieśmiało za rękę, jednak on natychmiast ją cofnął.
- Aaa...- dziewczyna była zmieszana- o czym chciałeś porozmawiać?
- Nie domyślasz się?
- Ale mogę cię o coś spytać? Wiem, że teraz pewnie cię wszystko boli i wolałbyś mieć tę rozmowę za sobą, ale...
- Pytaj- przerwał jej. Spojrzała na niego spod długich rzęs i przerzedziła ręką włosy.
- No... Bo wtedy przed tą bójką... No wiesz. To zerwałeś ze mną na serio?
Chłopak nie patrzył jej w oczy. Dłuższą chwilę milczał, nie odwracając wzroku od kabelków. W końcu jednak usłyszała jego cichy, oschły głos.
- Tak. 
Słowo zdawało się odbijać echem od ścian. Laura skinęła głową i wstała, nie odwzajemniając jego wzroku, jednak kiedy chciała odejść, blondyn złapał ją za rękę i przyciągnął. Zapomniał, że wszystko go boli i nieoczekiwanie poczuł niemiłe uczucie w klatce piersiowej, a głowa zaczęła nieprzyjemnie pulsować. Musiał zamknąć na chwilę oczy, bo zobaczył mroczki.
- Zostań ze mną.
Jego zachrypnięty głos sprawił, że Laura się zarumieniła. 
- Przecież ze mną zerwałeś.
- To nie musi się tak kończyć, Laura.
- To ty to skończyłeś.
- Lau, zrozum. Już ci nie ufam, rozumiesz?
- Ja nic nie zrobiłam!
Powiedziała to głośniej, niż zamierzała. Aż Ross chwycił się za głowę i jęknął.
- Nie krzycz. 
- Pa, Ross.
- Czekaj, mieliśmy pogadać.
- Po co? Już mi nie ufasz. 
- Zostań.
Mimo, że nie wiedziała po co, usiadła na skraju jego szpitalnego łóżka i wbiła wzrok w podłogę. Poczuła, że oczy jej się zamykają, ale nie dała tego po sobie poznać.
- Opowiesz mi swoją wersję wydarzeń?
- Już ją znasz. Te zdjęcia to po prostu przeróbki. Zrobione w ramach chorej zemsty za to, że odmówiłam seksu z kolesiem. Sam się przekonałeś jaki jest silny, boję się go. Kto jak kto, ale ty powinieneś się pierwszy zorientować, że to fejki. Nie raz widziałeś mnie w bieliźnie...
  Znowu się nie odzywał. Patrzył tylko na sufit i zastanawiał się, co teraz zrobić. W końcu jednak odnalazł dłonią jej dłoń i złączył ich palce razem. Laurę przeszedł dreszcz.
- Dlatego chciałaś wyjechać? Bo jakiś gościu cię prześladuje? Wystarczy, że naślę na nich bandę i...
- To dlaczego nadal tego nie zrobiłeś?- zabrała rękę i wstała.- Wszyscy cierpią.
- Bo Ashton jest moim kumplem, a Drake... Stary znajomy z podwórka, trochę się poprztykaliśmy i teraz jest jak jest. To przeze mnie teraz się znęca nad tobą. Chce mi ciebie zabrać, jak ja mu kiedyś zabrałem laskę. Czyli Jo. Widzi ile dla mnie znaczysz i się mści.
- Nie mogę tego słuchać... Jak mogłeś mi nie powiedzieć?!
- Nie krzycz.
- Ty jesteś nienormalny! Jestem tylko przedmiotem w waszej patologicznej grze, tak? Ugh!
- Laura, więcej nie przychodź. To koniec, rozumiesz? Trzymaj się ode mnie z daleka.
- Nie miałam zamiaru. Jesteś zwykłym dupkiem.
Warknęła i wyszła z sali, gwałtownie zamykając za sobą drzwi. Na korytarzu napotkały ją dwie pary zdziwionych oczu. 
  Z trudem powstrzymywała się od płaczu i drżącego głosu.
- Odwieźcie mnie do domu.
Nie czekała na jakąkolwiek odpowiedzieć, dlatego żeby ukryć łzy cieknące po policzkach, odwróciła się na pięcie i skierowała do wyjścia. Rydel skinęła głową w jej stronę, po czym popatrzyła stanowczym wzrokiem na Rikera. Od razu zrozumiał o co jej chodzi i poszedł za Laurą.
  Rydel westchnęła zaciekawiona tym, co się stało między Rossem a Laurą. Zdążyła zauważyć łzy brunetki.
  Otworzyła wielkie białe drzwi i od razu pomaszerowała na sam koniec sali. Jej gumowe podeszwy tenisówek były praktycznie niesłyszalne na linoleum, co sprawiło, że kiedy zbliżyła się do brata, jego serce ze strachu szybciej zabiło. Teraz nie mógł tego ukryć.
- Cześć, Ross. Jak się czujesz? Coś cię boli? Ty płaczesz?
- Nie, weź się ogarnij. Trochę mnie głowa boli, żebra, brzuch... ręka, noga, twarz... Wystarczy? Czy coś jeszcze? A, właśnie. Czuję się jak gówniany tchórz. Znowu.
- Znowu?
Blondynka usiadła na skraju łóżka, a on z cichym jękiem się trochę przesunął. Nie patrzył jej w oczy, chociaż czuł na sobie jej wzrok. Po kilku sekundach odpowiedział jednak głosem pozbawionym emocji:
- Nieważne.
- Ross, wyglądasz jak zombie.
To stwierdzenie było takie nagłe, że blondyn mimo panującego między nimi napięcia, zaśmiał się. Mruknął coś niezrozumiale pod nosem i przymknął oczy.
- Szczera jesteś.
- A co, mam kłamać? Powiedz mi, co zrobiłeś Laurze?
Znowu milczenie. To denerwujące milczenie. Ileż można? Rydel już się denerwowała. W sali było słychać ich oddechy i przyspieszone bicie serca Rossa. W końcu nabrał powietrza do płuc i się skrzywił.
- Dells, idź już.
- Porozmawiajmy. I tak muszę czekać, aż Riker po mnie wróci.
- A gdzie on jest?
- Odwiózł Laurę. Wiesz, że nas zaprosiła na jutro? Mówiła ci? Chciała, żebyśmy poznali jej rodzinę. No babcię, kuzynów i tak dalej.
- Nie, nie mówiła mi.
- Co się stało?
- Zerwaliśmy. Po prostu.
Mówiąc to, załamał mu się głos. Nie uszło to uwadze Delly. Uniosła jedną brew do góry i popatrzyła wyczekująco na brata. Nadal miał zaciśnięte powieki, a usta układały się w cieniutką linię. Z jego twarzy wyczytała ból, niepewność i... smutek?
- Rydel...- wyszeptał wreszcie- Jaaa... już jej nie ufam, ale... Jezu, to chore.
- Ale ją kochasz.
- Nie wiem. A tak w ogóle, to kto pozwolił Rocky'emu  czytać mój dziennik?
Rydel zamurowało. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Chciała się dowiedzieć więcej o jego rozmowie z Laurą, ale tak szybko zmienił temat, że zapomniała o tym.
- Skąd wiesz?
- Słyszałem. I widzę go na szafce. A tylko Rocky jest na tyle głupi, żeby ruszać moje rzeczy. A z resztą. Nieważne. Zostaw mnie już.
- Jak chcesz. Wiesz co? Przykro mi.
- Czemu?
- Bo się oddaliliśmy od siebie. To pa- pożegnała się i wstała. Za oknem powoli się rozjaśniało. Była już za dwadzieścia szósta. Chłopak jak zwykle chwilę pomilczał, a potem po cichu poprosił drżącym głosem, żeby go przytuliła. Trochę się zdziwiła, ale nie dała tego po sobie poznać. Delikatnie go objęła, a po jakimś czasie poczuła coś ciepłego i mokrego na swoim ramieniu. Podniosła głowę i zobaczyła, że Ross ma mokre oczy. Unikał jej spojrzenia, więc oddaliła się bez słowa i zostawiła go samego. Wydawało jej się, że usłyszała jeszcze za sobą ciche "Przepraszam", ale pewnie jej się przesłyszało.
  Wyszła na korytarz oświetlony jarzeniówkami i odruchowo zmrużyła powieki. W porównaniu z tamtą salą, było tutaj za jasno. Minęła kilku lekarzy i wyszła głównymi drzwiami. Na dworze panował półmrok, więc stanęła pod latarnią i zaczęła się rozglądać po parkingu. Samochód Rikera stał tam, gdzie go poprzednio zostawili. Podeszła tam i okazało się, że za kierownicą czekał na nią brat, a z tyłu spała Laura. Zmierzyła go chłodnym spojrzeniem i usiadła obok brunetki. Natychmiast otworzyła oczy. Były zaszklone.
- I jak?- zapytała sennym głosem. Rydel pokiwała tylko głową i odpowiedziała:
- OK. Ale dlaczego wy płaczecie? Oboje.
Rikerodpalił silnik i wyjechali na drogę.
- On i płacz? No nieźle. Zerwaliśmy. Po prostu.
- To z kim ty teraz pójdziesz na bal?
- Jaki bal?
- Zimowy. W waszej szkole- wyjaśniła.- Ciągle o tym mówił, że chce cię zaprosić, czy jakoś tak.
- Ale tego nie zrobił. I nie zrobi. Pewnie weźmie jakąś nową laskę, albo w ogóle nie pójdzie- wzruszyła ramionami i przeczesała dłonią włosy.- Nie obchodzi mnie to.
Rydel już nic nie mówiła. Oparła się o drzwi i patrzyła na mijane ulice. Nagle w samochodzie rozległa się głośna muzyka. Wszyscy podskoczyli, a Laura sięgnęła po swój telefon.
ROZMOWA TELEFONICZNA:
- Halo?- odebrała znudzonym głosem.
- Lau, nie obrażaj się na mnie.
L: Nie dzwoń do mnie.
R: Bardzo jesteś na mnie zła?
L: Nie, w ogóle. Ross, zerwałeś ze mną bez powodu.
R: Dotarło to do mnie teraz. Proszę, wróć.
L: Jestem zmęczona.
R: Zobacz jak się zmieniłem przez ciebie. Teraz już nawet nie umiem dobrze przywalić, a kiedyś kur...
L: Widzisz? Znowu mnie o coś obwiniasz, tak? Dobra, odwal się ode mnie, nie dzwoń więcej.
R: Laura...
Rozłączyła się i schowała komórkę do kieszeni. Westchnęła ciężko, odruchowo odwracając głowę do Rydel. Patrzyła na nią pytającym spojrzeniem, ale się nie odezwała. Laura była jej za to wdzięczna. Uśmiechnęła się tylko i resztę drogi przejechali w milczeniu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hej... Nawaliłam na całej linii. Przepraszam. Ostatnio mam za dużo roboty, jeszcze teraz doszła choroba i szlaban na neta (pisałam o tym w odpowiedzi na jeden z komentarzy), ale udało mi się coś napisać. I pewnie wyszło beznadziejnie, prawda? Przepraszam za wszelkie błędy, szybko pisałam xd Ale kiedy nie miałam weny, wykorzystałam czas na zrobienie zwiastuna, czy czegoś w tym stylu. Późno na zwiastun, wiem, ale kit. To ta niespodzianka. Nie wiem, czy Wam się spodoba, ale mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie za bardzo, co? Proszę, komentujcie. 58 osób obserwuje bloga, a z ok. 20+ i Anonimki komentują.
   Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że mnie nie zabijecie...
https://www.youtube.com/watch?v=evB-jAUbXi0&spfreload=10


28 komentarzy:

  1. Cudo ale blagam, Ross CZEMU DO JASNEJ CHOLERY Z NIĄ ZERWALES?! Życze weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle super <3
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cię kurna zajebie. Zabije, skatuje, zatłuke, uduszę, powiesze... JAK MOGŁAŚ ZAKOŃCZYĆ RAURE?! JAK??!! Ta choroba źle z tb robi ;-; Jestem niemiła, wiem. Ale ja za bardzo uczuciowo podchodzę do blogów! ;-; :C
    To nie może być koniec Raury. Nie nie nie nie nie nie nie nie! Nie zgadzam się! Protestuje! Robię strajk, kto ze mną?
    Ross dlaczego ty do cholery jej nie ufasz?! No dlaczego?! Okłamała cię raz czy dwa. Ale żeby od razu tracić do niej zaufanie?
    Stawiam, że Ross będzie chciał sb coś zrobić, bo z Rydel się od siebie oddalili, a z Laurą... to no. Nic już nie ma.
    Albo wiem! Na balu przyjdzie Ross zaśpiewa jakąś romantyczną piosenkę dla Laury *~* Albo na urodzinach!
    Życzę weny :* <3
    *Nie chciałam być w tym komentarzu niemiła. Mam nadzieję, że nieodniosłaś takiego wrażenia. c: *
    Koooocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ross jak mogłeś z nią zerwać?

    OdpowiedzUsuń
  5. ZABIJĘ, NAPRAWDĘ ZABIJĘ :)))
    Ah, jaka ja miła...
    Debil z tego Rossa! Głupi, podły debil! Co się z nim stało?
    Biedna Laura, szkoda mi jej :( Musi cierpieć przez tego palanta.
    Rydel kochana <3 Uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział czekam na nexta.
    Mam nadzieję że rozdział będzie niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super Rozdzial, ale smutam, bo rozwalilas mi Raure!!!
    :(:(:(:(:(:(
    ale tak to super rozdzial;)
    czekam na next<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest naprawdę wspaniały, a jednocześnie taki przybijający... Nieziemsko opisałaś ich uczucia, ja jestem w pełni zadowolona z twojej ciężkiej pracy. :)
    Oglądałam ten zwiastun i muszę przyznać, że on również mnie powalił. :') Naprawdę solidnie wykonana robota - nic, tylko czekać, co wymyślisz na kolejny rozdział. :D
    Do następnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze: zwiastun wyszedł ci perfekcyjnie ♥ zarąbiście noo! A tak apropo gdzie go robiłaś? ^^
    Po drugie: Rozdział... kurde jak mogłaś?! ;-; jak to czytałam to chciałam rzucić telefonem! No ale muszę przyznać... wyszedł ci genialnie! Te emocje! Po prostu ohh ahh! Brak słów ♥ ale no Raura ma być ;-; plisss! Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział :*
    Ross się obudził :)
    Raura smutag
    Rossy chciał się przytulić do Delly i miał łzy w oczy.. a www Bad Boy
    Jeszcze ten dziennik xD
    Jutro zobaczę ten zwiastun :*
    Czekam niecierpliwie na next ♡ ♥ 💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okey. Obejrzałam zwiastun.
      Jest po prostu AMAZONIG... AWESOME (sorry za błędy ) ♡ ♥ 💛😘

      Usuń
  11. Te cytaty z dziennika-kocham cię za to ♡
    Super rozdział nie moglam się go doczekać ^-^. EHh.. te dramaty Rossy taki sweet boy który po prostu próbuje to ukrywać.
    Ale no wiadomo pogodzą się... ciekawa jestem jak będzie z tym balem *.*/ Lizzy :3

    OdpowiedzUsuń
  12. PS. Meega zwiastun *_* ♥/Lizzy

    OdpowiedzUsuń
  13. NO CO TO MA BYĆ!?
    MASZ MI NATYCHMIAST ZREPEROWAĆ (śmieszy mnie to słowo, nie wiem czemu) RAURE!!!! Chyba, że chcesz zaliczyć moją wizytę z patelnią!!
    Ale rozdział i tak BOSKI!
    PS:tylko postaraj się dodać szybciej nexta niż ostatnio, dobra? Ja wiem czemu nie dodałaś i bla bla bla, ale postaraj się, dobra?
    Pozdrowionki:)

    OdpowiedzUsuń
  14. WHAT!!
    Dlaczego Ross zerwał z Laurą??? Dlaczego???
    Co się z nim stało??
    Już nie będzie Raury??? :(
    Zwiastun jest świetny, po prostu WOW *o*
    Jak czytałam tą rozmowę telefoniczną to się popłakałam :(
    Ja chcę Raurę,proszę :)
    Czekam na next ☺ ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Błagam szybko napisz nexta, bo nie wytrzymam!!!!! Jak to koniec??? Czemu Ross'iak z nią zerwał!!!! Czekam nie cierpliwie na nexta!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. szkoda że zerwał Ehh...
    czekam na nexta :**//niki

    OdpowiedzUsuń
  18. KABUM!
    O ja pitole. Nawet nie masz pojęcia jak żaluję, że dopiero teraz odkryłam tego bloga. Przecież to istne cudo! Dzisiaj się poświęciłam i przez cały dzień czytałam wszytkie rozdziały na blogu. Im więcej przeczytałam ty bardziej chciałam więcej i więcej. O Boziu! Ty to tak cudownie opisujesz, że o matko
    Najbardziej chyba podoba mi się to w jaki sposób przedstawiasz Rossa. Na wielu blogach jest bad boy'em, ale potem jak już spotka Laurę, cudownie się zmienia i już nie powraca do "złego" stylu życia. U Ciebie fajne widać tą przemianę, te dylematy, że już nie wie kim jest. No po prostu cudownie mi się to czyta.
    Dodatkowego smaczku dodają te "kłopoty", w które blondasek się pakuje. Naprawdę szacun, podziwiam ;)
    Muszę jednak przyznać, że jestem zawiedziona, Ross zerwał z Lau po tym wszytkim?? No nie. Nie możesz tak tego zostawić. Pisz nexta, bo totalnie umieram z ciekawości ;) I to dosłownie ;D
    Biedna Laura starsznie jej wspólczuję :(
    No nic czekam na nexta jak już mówiłam, ze strasznym zniecierpliwieniem :) Mam nadzieję, że posklejasz Raure do kupy.
    Teraz gdy już odkryłam tego bloga, jestem na bieżąco i strasznie się wciągnęłam, możesz być pewna, że będę częstszym gościem tutaj ;)
    Życzę weny i czekam na nexta (twojego własnego lub ze współautorką ;D)
    Pozdrawiam
    ~ Pesymistka/ Wierna ~

    PS:
    Zapraszam do siebie long-is-the-road-to-happiness.blogspot.com Nie piszę tak cudownie jak ty, ale mam nadzieje, że Ci się choć w odrobinie spodoba ;) Zachęcam do komentowania, bo to ono motywuje, a także do udzielania opinii i porad :)
    Jeszcze raz zapraszam :)
    PS 2: Przepraszam za spam. Mam nadzieję, że się nie gniewasz :)

    OdpowiedzUsuń
  19. super rozdział :D
    kiedy next???

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten rozdział cudo :D ;* Czekam na nexta ^.^

    OdpowiedzUsuń
  21. Oł Maj Gasz.. Jak ja koooocham tego bloga!
    Super rozdiał,zresztą każdy jest świetny!
    Najlepsze jest to,że jak czytam tego bloga,to przeżywam te wszystkie emocje razem z nimi. Taki jest ZARĄBISTY.
    A filmik to jest cuuuuuuuuuudo! <3
    Świetnie go zmontowałaś.
    Czekam na nexta i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zajebisty!!!! Czekam na next i życzę weny. I proszę niech Raura powróci. Proszę...

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja nie wyrabiam, dosłownie przez 5 godzin przeczytałam całego bloga. Powiem szczerze, że się nim zakochałam. <3 Czekam z OGROMNĄ niecierpliwością na next :)

    OdpowiedzUsuń
  24. nie mogę się doczekać nexta :D
    kiedy nowy rozdział :D :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Komentuję pierwszy raz.Bloga czytam od dawna.No rozdział super.Czytając go i poprzedniego się rozpłakałam.No cóż emocje i wgl.Ciekawy zwiastun zrobiłaś.Już przeczuwam że będzie więcej łez.Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  26. Super blog, super rozdzial, super zwiastun( rob takie zwiastuny czesciej co) i jak jest malo komentarzy to sie nie martw ludzie ( np ja XD) sa zbyt leniwi albo nie maja czasu ;) twoj blog i tak jest chyba nabardziej komentowany. I nie ma w ogolehejtow takze glowa do gory

    OdpowiedzUsuń