środa, 30 lipca 2014

Rozdział 14

NOTKA!!!
~~Narrator~~
Laura zemdlała na ramieniu Rossa. Chłopak zaniósł ją do pielęgniarki, ale okazało się, że to tylko ze zmęczenia i, że dziewczyna czymś się zatruła. Nic więcej. Po wypiciu ciepłej herbaty, wrócili do auli i wystąpili. Zajęli jednak czwarte miejsce, bo młoda Marano wpadła na blondyna, potknęła się, albo zachrypła. Lynch, za to przewrócił statyw. I prawie rozwalił kamerzyście kamerę, bo się wkurzył.

W tym samym czasie, oczami Rikera:
Nie mogłem spać, te małpy w sąsiednim namiocie, cały czas się śmiały, albo jęczały. Przez co miałem złe przeczucia. A niech tylko ten brązowy gnom skrzywdzi moją siostrzyczkę! Nie daruję mu.
- Rik! Wiewiór mi do namiotu wpadł!- krzyknął przerażony Rocky, a ja zachichotałem.
- To go wywal!
- Ale to śmierdzi!
- Tak jak to, co ty gotujesz w domu- wymamrotałem i otworzyłem swój namiot. Dostałem liśćmi po twarzy.
- Nie, to nie wiewiór. To szyszka. Ale i tak wali kałem!
- Sam walisz kałem kurde! Daj się wyspać człowiekowi!- krzyknęła Rydel, wychylając się ze swojego "raju z Ratliffem". Miała poczochrane włosy i bluzkę tył na przód. O nie, to już przegięcie.
- Co wy w nocy robiliście?- zapytałem surowym głosem. Delly się speszyła.
- Spaliśmy- odpowiedziała szybko i schowała się do namiotu. Chwilę później, usłyszeliśmy przerażający, kobiecy pisk. Przeszły mnie dreszcze. Jednak, okazało się, że to Rocky.
- Czego wrzeszczysz?!- zdenerwował się Ryland.
- Dostałem sms'a od Laury!- oznajmił i wszyscy wpadliśmy do jego "obozowiska".
- Co pisze, co pisze?!- dopytywała się Rydel.
- "wszystko ok a u was"- zacytował.
- Napisz, że fajnie się "spało"- poprosił wyszczerzony Ellington. Jak ja go zaraz palnę w ten łeb!
- Nie, napisz, że może będzie gu-gu- ga- gi- syknąłem i wyszedłem. A Delly i Ell za mną.
- Riker, o co ci chodzi?- zapytała Rydel.
- Martwię się o ciebie, okej? Te... odgłosy... z waszego namiotu były podejrzane, wiesz?
- Podsłuchiwałeś nas?- zdenerwował się brunet.
- Nie, po prostu nie dało się tego nie słyszeć. Nie chcę o tym gadać.
- Riker, my film oglądaliśmy. Na telefonie Ratliffa- oznajmiła moja siostra, śmiejąc się.
- Taaaaa, jaaaasne.
- No tak!
- Niech ci będzie, ale dzisiaj śpisz sama- zdecydowałem i odszedłem, żeby coś zjeść. Usłyszałem jeszcze za sobą takie coś: "Czemu mu prawdy nie powiedziałaś?, Bo by mi spokoju nie dał., Ale wiesz, że i tak się kiedyś dowie?" Nie wiem, może mi się przesłyszało.

Oczami Laury:
Po szkole czułam się już lepiej, po prostu rano coś starego zjadłam. Cały czas myślałam o tym, że z każdą sekundą, noc jest coraz bliżej. Dzisiaj NA PEWNO wybiorę inny pokój, a może nawet ucieknę? Hmmm.....
wiem!!! Pójdę spać do pokoju Rikera.
- O czym, kotku, rozmyślasz?- usłyszałam przy uchu, aż przeszedł mnie dreszcz.
- O tobie, misiaczku- odpowiedziałam uwodzicielskim głosem, odwracając się do niego.
- Serio?- przyciągnął mnie do siebie. Fu.
- Oczywiście, że nie- odpowiedziałam tuż przy jego ustach. A on mnie pocałował! Rozumiecie to? Pocałował! Ale jego usta są takie gorące. O nie, nie, ja tego nie powiedziałam... No fajnie, ja sobie rozmyślam o jego ustach, a on zaczyna mnie rozbierać... O nie, nie tym razem nie uda mu się.
- Zostaw mnie- powiedziałam stanowczym głosem, odpychając go od siebie.
- Przecież wiem, że tego chcesz, kotku...
- Ty masz chyba nie równo pod sufitem!!!- moje krzyki nie zadziałały, ale na szczęście uratował mnie dzwonek do drzwi.
- Kogo tu niesie?!- Ross był mega wkurzony. Mam szansę! Mogę uciec! Tylko jak stąd wyjść? Dobra, zeskoczę z balkonu. Na szczęście wysoko nie jest .

Oczami Rossa:
No żeby przerwać w takiej chwili!!! Nosz kurwa! Ponownie usłyszałem dźwięk dzwonka.
- No już idę do cholery!!! Pali się czy co?!- otworzyłem drzwi, a tam stał mój kumpel Calum.
- Siema stary, zajęty?- zapytał.
- No siema, akurat tak, mam ważną sprawę do załatwienia,co chciałeś?
- Wieczorem w klubie niedaleko jest zajebista impra, może zabierzesz swoją.. dzisiejszą [?] lalę i wpadniesz?
- Impra powiadasz? Hmmm... Pewnie! A z Laurą od miesiąca walczę, żeby mi uległa... ale przegrała zakład i niedługa ją złamię- zaśmiałem się i wpuściłem Caluma do środka. Poszedłem po mojego kotka do pokoju, ale nie było jej tam. Pewnie próbuje uciec przez balkon, jaaaaak zwykle. Oczywiście tam była, stała na barierce. Muszę to jakoś zabezpieczyć.... Podszedłem do niej po cichu i objąłem ją w tali. 
- Nie uciekniesz mi, myszko- szepnąłem jej uwodzicielskim głosem na ucho. Przeszedł ją dreszcz.
- Najpierw kot, teraz mysz? Uzależniłeś się od "Tom'a & Jerry'ego"?- syknęła i wyrwała mi się. 
- Nie, od ciebie- uśmiechnąłem się i zbliżyłem do niej. Stała plecami do okna, więc miałem przewagę. 
- Wiesz... może mi odpuścisz, póki mam jeszcze do ciebie zaufanie, co?
- Zaufanie? Co?- zszokowała mnie tym. Myślałem, że się mnie boi.... a tu, że mi ufa...
- No wiesz... to taka świadomość, że ktoś może cię skrzywdzić jednym, łatwym ruchem i stuprocentowa pewność, że tego nie zrobi- szepnęła zadowolona i odeszła spokojnym krokiem. No wow.. pewnie, że bym jej nie skrzywdził... chyba. Poszedłem za nią do salonu, a tam co? Calum mi wyżerał rzeczy z lodówki. 
- Stary, mi to musi starczyć na długo, a nie na 5 minut!- powiedziałem podenerwowany. 
- Dobrze, ale jak mogłeś do mnie nie zadzwonić i nie dać mi tego pysznego ciasta czekoladowego?!
- To tam z miesiąc leży- jak tylko to powiedziałem, od razu wypluł kawałek. Wzruszyłem ramionami i powiedziałem do mojego kotka (Laury):
- Wskakuj w spódniczkę jakąś. Lecimy na imprezę.
Zaśmiałem się i poszedłem do swojego pokoju. To będzie ciekawa noc....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka wszystkim :D Tak, mamy już rozdział 14. Liczba wejść ciągle rośnie co mnie bardzo cieszy i tak ma być xD Więc tak: rozdział napisałam pół na pół z Klaudią także tak. Do końca tygodnia mam baaardzo mało czasu bo jak wiecie a może i nie,ale mam w niedzielę prymicje i muszę zacząć szykować sukienkę itd. poza tym sama pomagam w ich organizacji. I co się okazało pe za tydzień w sobotę jadę do Niemiec oh yeah!! Także czasu nie mam a potem wiecie książki i te sprawy i czeka mnie ostatnia klasa gimnazjum, w której muszę siię ostro wziąć za naukę. Ok z informacji to by było tyle :)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
ps.jeśli chcecie pocztówkę z Niemiec to piszcie śmiało wasze adresy u mnie na Fb :) Pozdrawiam wasza szalona Alex ;D

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
No hejo xD Wcześniej Alex dodała ten 14 rozdział, ale musiałyśmy go poprawić i już jest xD. Nextznowu będzie (może) 18+, ale nie obiecujemy :P
Klaudia


poniedziałek, 21 lipca 2014

LBA

Zostałyśmy nominowane przez Tajemniczą Dziewczynę ( BLOG) Dziękujemy ;)

1. Twitter vs. facebook?
Klaudia- Hmmm.... kurde XD częściej na Fb jestem, więc Facebook ^^
Alex- Facebook

2. Ulubiony aktor/aktorka ?
K- Mel Gibson i Ross Lynch ♥
A- Ross Lynch i Johnny Depp

3. Jaka jest twoja ulubiona potrawa ?
K- Spaghetti *.* i bigos ☻
A- Bigos :3

4. Czy cieszysz się, że 22 lipca pojawi się w sprzedaży nowa EP-ka R5 ?
K- Pewnie, już tatę błagam o kasę :3
A-No jasne!!!


5. Jaka jest twoja ulubiona piosenka z LOUDER'a ?
K- "Fallin For You" ☺
A-PMB <3
6. Jak dowiedziałeś/aś się o zespole R5 ?
K- Bosz... nie pamiętam ;_;
A-Oglądałam A&A i tak sobie sprawdziłam informacje o Rossie no i tak się dowiedziałam że ma zespół no i wysłuchałam piosenek i bardzo mi się spodobały :)

7. Gdzie miałaś okazję być za granicą ?
K- Niemcy, Czechy.... i to wszystko :'( 
A-Słowacja,Węgry... i w sierpniu podbijam Niemcy :D

8. Jakie masz jeszcze plany na tegoroczne wakacje ?
 K- Na początku byłam w górach, a tak to pewnie najdalej gdzie pojadę, to morze, albo kuchnia u mnie w domu ^.^
A-Na razie to siedziałam w domu ale w sierpniu na początku mam prymicje kuzyna :3 a potem jadę do Niemiec do mojej siostry :D

9. Jaki jest twój ulubiony smak lodów ?
K- Cookies ♥☻☺
A- Najbardziej lubię owocowe :)

10. Wolisz jeść pizzę na mieście, czy zamawiać do domu ?
 K- Nwm, ważne, by ją zjeść z przyjaciółmi. ( Chociaż i tak większość na ziemi wyląduje, ale ćśiiiii)
A-Wolę zjeść w domu :)

11. Byłeś/aś na koncercie R5 w Warszawie ? Albo na jakimkolwiek ich koncercie ?
K- W Wawie nie byłam, ale w Berlinie ♥♥
A- Niestety nie miałam jeszcze okazji :c



Nominujemy: 
Klaudia-  http://elciatyc.blogspot.com/ i http://raura-i-love.blogspot.com/
Alex-http://i-just-need-one-last-dance.blogspot.com/ i  http://naughtyboyandcutegirl-raura.blogspot.com/


Pytania:
1. Ile masz lat?
2. Kiedy założyłaś bloga?
3. Dlaczego wybrałaś akurat ten temat?
4. Jak byś zareagowała, gdyby chłopak zaprosiłby Cię na randkę?
5. Opisz siebie 3 słowami.
6. Najdziwniejsza przygoda w życiu?
7. Czy czytasz tego bloga?
8. Na ile procent oceniasz Klaudię, Alex i Wiki?
9. Z jakiego miasta jesteś?
10. Co byś zrobiła, gdyby Twój idol dałby Ci swój numer telefonu?
11. Byłaś na jakimkolwiek koncercie? 

 

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 13 ( khem, khem... :3 )

Uwaga!! Sceny 18+

~~Ross~~
Gdy Lau weszła do mojego pokoju, poczułem, że wygrałem. Ona się boi spać sama w obcym miejscu, więc mam farta.
- Tylko błagam, nie szalej za bardzo w nocy- powiedziała zaspanym głosem. Nie widziałem jej, bo było ciemno jak w dupie murzyna. Zapaliłem jakąś lampkę przy łóżku. Przy okazji dowiedziałem się, że w moim pokoju w ogóle jest lampka...
- Ty nie potrafisz tutaj kiedyś posprzątać? To jest za trudne, nie?- żartowała sobie.
- Jakoś tak samo wypada z szafek.. 
- Nie odbierzesz?- spytała patrząc na mój telefon. Co chwilę moje rodzeństwo wydzwaniało.
- Nie, tylko człowieka męczą- odpowiedziałem i wyłączyłem komórkę.- Ale pogadajmy o czymś innym.
- Niby o czym?- zaśmiała się, siadając na łóżku. Miała prześwitującą bluzkę... Z trudem powstrzymywałem się, żeby nie zacząć jej rozbierać, czy coś...
- Jesteś bardzo zmęczona?- zapytałem ledwo odwracając wzrok od jej pięknego ciała. 
- Tak, jestem taaaaaka zmęczona, że zaraz pójdę spać.
- A może przed snem coś porobimy?- szepnąłem jej uwodzicielskim głosem na ucho. Poczułem, że przeszedł ją dreszcz, więc uśmiechnąłem się do siebie.
- A czy pan kobieciarz zapomniał, że jutro szkoła?
- Ale możemy ją olać, zapomniałaś o zakładzie, kotku?- uśmiechnąłem się, odgarniając kosmyk z jej buźki.
- Ugh... nie wierzę, że to mówię, ale... darowałbyś mi te rekiny, góry i tak dalej, jeśli dzisiaj... no wiesz...?- zapytała niepewnie.
- Zgoda- odparłem zadowolony i zbliżyłem swoją twarz do niej. 
- Ale obiecujesz?
- Obiecuję, kotku- mruknąłem i przysunęła się do mnie. Pocałowałem ją najpierw w usta, a gdy zaczęła odwzajemniać, zacząłem jej całować szyję. Wplątała mi swoją rękę we włosy, a drugą trzymała mi na plecach. Nagle popchnęła mnie na łóżko i usiadła na mnie okrakiem. Rozpalało mnie od środka, miałem ochotę zedrzeć z niej te ciuszki i przejść do rzeczy, jednak ona mnie uprzedziła. Zaczęła mi rozpinać koszulę swoimi zgrabnymi palcami, a gdy w końcu mi ją zdjęła, pociągnąłem ją za rękę i pocałowałem namiętnie w usta, wstając powoli. Zrzuciłem z niej bluzkę, a brunetka, przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie, rozpięła mi rozporek w spodniach. Po krótkiej chwili oboje byliśmy już nadzy. Wyjąłem z szuflady prezerwatywę i założyłem na mojego (twardego już) przyjaciela. Gdy wszedłem w mojego pięknego kotka, jęknęła z rozkoszy.....

Następny dzień, oczami Laury:
Obudził mnie budzik, ale tylko go zrzuciłam z szafki i odwróciłam się na drugi bok. Wtedy zobaczyłam tego palanta od kotków bez koszulki, tuż obok mnie. Skapnęłam się, że ja też jej nie miałam... i w ogóle nic nie miałam na sobie. O nie, o nie, o nie, o nie!! Czyli to nie był sen... No świetnie, zużyta prezerwatywa, zajebiście. Nie, to niemożliwe... to nie może się dziać naprawdę. Rodzice by mnie zabili, gdyby się dowiedzieli, że nie jestem już dziewicą... Boże...
    Poszłam się ubrań, zanim chłopak się obudził, bo nie wiem, jakby to się skończyło. Gdy wróciłam do pokoju, ten jeszcze spał, a trzeba było lecieć do szkoły. 
- Ty, wstawaj- powiedziałam, szturchając go w ramię. 
- Jak szarniesz szprycha densa- mruknął twarzą w poduszce.
- No chyba cię coś w gaciach swędzi!
- No nawet, może podrapiesz? W nocy dobrze ci szło...
- Boże.... weź mnie nie załamuj...- jęknęłam zniechęcona. 
- Prawdę mówię. Na cały dom jęczałaś. Podobało ci się- uśmiechnął się, a ja zatkałam uszy.
- Nie mów, nie słucham, nie mów, nie słucham!- krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Byłam głodna jak wilk. 

Oczami Rikera, biwak, poprzedni dzień:
- Rydel, gdzie Ratliff?!- wrzeszczał Rocky. 
- W krzaki polazł! I nie drzyj się na cały regulator!- odkrzyknęła Rydel. 
- Sama się drzesz!
- Bo ty się drzesz!
- Dobra, nie drzyj się jak stare prześcieradło i idź spać- mruknęła moja siostra i wpełzła do namiotu, który się na nią zawalił. 
- Co wy odwalacie?- zapytałem zrezygnowany i pomogłem jej wyjść. Ściemniało się już i robactwo wylazło, przez co blondynka stała się bardziej nerwowa. 
- Naprawisz co?- poprosiła mnie. 
- Nie da rady, stelaż jest połamany. Będziesz musiała z którymś spać.
- Ratliff?- zapytała z nadzieją w głosie.
- Nie ma mowy! 
- Riker, jestem dorosła.
- Masz dopiero 20 lat i już chcesz spać z chłopakiem w jednym CIASNYM namiocie?!- zdenerwowałem się. 
- To mój kumpel, nie zgwałci mnie! Ogarnij dupę, lepiej, żeby mnie niedźwiedzie zeżarły tak?- zmroziła mnie wzrokiem, a gdy się nie odzywałem dłuższą chwilę, uśmiechnęła się i przytuliła mnie. 
- kocham cię, braciszku. Ale ze mną nie wygrasz- zaśmiała się i puściła mnie.
- Wystarczy, że Laura śpi u Rossa i są sami w domu... o kurde...- szepnąłem do siebie.
- Laura? U ROSSA?! W jednym domu? SAMI?! Świetnie, jak ty brata pilnujesz?!- krzyknęła Delly. 
- Czekaj, zadzwonię do niego.
Wybrałem numer do brata i zadzwoniłem. Szybko odebrał.
ROZMOWA TELEFONICZNA:
Ross- Czego mi przeszkadzasz?!
Riker- Słuchaj, jeśli coś zrobisz Laurze, to pożałujesz.
Ro.- Tak, tak, tatku. 
Ri.- Ja nie żartuję, masz być spokojny.
Ro.- Ogarnij się człowieku. Mam prezerwatywy, nie? 
Ri.- Chyba nie zamierzasz?....
Ro.- Haaa właśnie, że zamierzam. 
Ri.- Ona chociaż tabletki wzięła?
Ro.- Nie, bo jeszcze nie wie, że nie idzie od razu spać. Zajmij się łaskawie własną dupą, okej? Pa.
Ri.- Ale Ross!
Rozłączył się. Świetnie. Ze złości rzuciłem telefon w krzaki, chyba trafiłem Ratliffa, bo ktoś jęknął. 
- Co jest?- zapytała zatroskana Delly. 
- Spokojnie, ma prezerwatywy- gdy to powiedziałem, Rocky podrapał się w głowę i odchrząknął. 
- Co ty zrobiłeś?- zapytaliśmy razem z Rydel. 
- Jaaaaa?? Niiiiic...- pisknął.
- Rocky, ty patafiolu, co zrobiłeś?!- wkurzyła się Rydel i mało brakowało, a by go udusiła. W tym samym momencie Ratliff czytał sobie moje wiadomości na telefonie. 
- Uuu, ładne rzeczy z tą "Vanusią" piszesz- zaśmiał się, a ja zabrałem mu telefon. 
- Przy tobie coś zostawić..
- O co chodzi, Rocky no powiedz- poprosiła już spokojniej.
- Dobla, a bedzes kzyceć?- zapytał niepewnie Rocky.
- Niee- odpowiedziała miłym głosem siostra.
- Przedziurawiłem Rossowi igiełką prezerwatywy...
- TY IDIOTO! POSRAŁO SIĘ DO RESZTY?! WIESZ CO SIĘ MOŻE STAĆ, JAK ICH TERAZ UŻYJE?!- zaczęła się na niego drzeć. 
- Gu gu ga giiii- powiedział cicho Ell. 
- Dzwoń do niego- rozkazała mi siostra. 
- Ale nie odbiera, próbowałem. Wyłączył telefon. 
- Ale dobrze, że Laura wzięła tabletki. Poza tym, raczej się nie da, jest dzielna... Weźcie tego pająka ze mnie. 
- Ale to liść...- zaczął Rocky.
- Ty się nie udzielaj, będziesz na dworze spać.
- I będzie wolny namiot dla Delly! A teraz chodźcie spać, jutro pogadamy- zaproponowałem i położyliśmy się. Rydel oczywiście z Ratliffem. Z ich namiotu było słychać piski, śmiechy i krzyki... Dobrze, że zamek w namiocie się zaciął, bo chłopaka zatłukę...

Oczami Laury, ranek:
Zrobiłam sobie płatki z mlekiem, ale się nie najadłam. Potem jeszcze 3 tosty, ale nadal byłam głodna. Skonsumowałam jeszcze jabłko, parówki i jajecznicę. Wtedy dopiero się najadłam. Gdy w końcu zszedł Ross, lodówka była pusta. 
- A co się stało z jedzeniem? Tylko śledzie zostały...
- Zjadłam. Chodź do szkoły bo się spóźnimy, a projekt mamy- pociągnęłam go za rękę i wyszłam z domu. Do szkoły doszliśmy w jakieś 10 minut. Chyba pierwszy raz Lynch się nie spóźnił...
- Ooo, Ross! Co się stało, że się nie spóźniłeś? Stałeś się grzeczny?- zapytała usmiechnięta nauczycielka.
- Weź mnie kobieto nie obrażaj. "Grzeczny" to ja tylko dla jednej osoby będę- warknął.
- O, kim jest ten szczęściarz?
- Uooooo- głośny pomruk w klasie.
- Potwór w moich spodniach, BUM! Łyso?- zapyskował. No przynajmniej nudno nie było
- Tak, to jednak stary Ross- mruknęła do siebie nauczycielka.- Macie chociaż ten projekt muzyczny? 
- Mamy.
- Proszę, zaprezentujcie- rozkazała i wyszliśmy na środek. 
- A przebrania?
- W szafkach- odpowiedziałam i zaczęliśmy śpiewać "Give Me a Reason". Wszystko fajnie, tyle, że miałam straszną chrypę i gdy trzeba było wyciągnąć, ja się zacinałam i nie wydawałam żadnego dźwięku z siebie. Do tego jakoś tak mi się w głowie kręciło, ale to pewnie trema. Po skończonym "występie", poszłam do szkolnej toalety i przemyłam sobie twarz wodą. Miałam jakieś dziwne rumieńce, więc to pewnie tylko gorączka. Wróciłam do klasy. Zaraz mieliśmy iść śpiewać przed całą szkołą, w strojach i w ogóle... ale mam stresa..
- Nie panikuj, ze sceny nie spadniesz- powiedział Ross, o dziwo normalnie. Był w samych spodniach, jak ten gość w teledysku "Try", a ja w takiej... piżamie [?] jak miała Pink. Połknęłam tabletkę przeciwbólową i odchrząknęłam. Dobra, jest dobrze. Będę mogła go walnąć, yay! Tylko to mnie pociesza... 
  Poszliśmy do auli i usadowiliśmy się na krzesełkach. Pierwsi my mieliśmy wystąpić z tym "Try", a potem iść się szybko do następnego przebrać. Już nam scenę szykowali. Gdy wywołali nasze imiona, zalała mnie fala gorąca. Uff, a jak coś spapram? Cała szkoła, ponad 2 tysiące ludzi, to zobaczy... Świetnie... i to ma być na żywo w internecie. Gdy stanęliśmy tam, na środku wielkiej sceny, która była urządzona jak w teledysku, jakaś baba zrobiła nam mini wywiad.
- Znajdujemy się na wyjątkowej uroczystości w liceum "Milner High". Są tu z nami uczestnicy wydarzenia, którzy niedługo zaprezentują na wielkiej scenie swoje wersje teledysków sławnych gwiazd. Na pierwszy ogień, idą Ross Lynch i Laura Marano, którzy wykonują trudny teledysk Pink "Try". Powiedzcie, jak się szykowaliście do tego występu?- zapytała dziennikarka i podsunęła mikrofon pod nos Rossowi. 
- Treno...liśmy jak zwy...e... Weź ten mikrofon z mojej twarzy, kobieto!- wkurzył się i wyrwał jej sprzęt. 
- No więc normalnie trenowaliśmy, a co mieliśmy robić?- po udzieleniu niezbyt mądrej odpowiedzi, oddał jej mikrofon i kobieta odeszła nafoszona. Nie zwracając dłużej na nią uwagi, spojrzeliśmy na jury i stanęliśmy na swoich miejscach. Z głośników zaczęła wydobywać się muzyka. Występ nam wyszedł tak:
 Dziwne, ale Ross był bardzo delikatny. Ale i tak miałam zaciesz, gdy tak go kopnęłam, że się glebnął, hahaha! Po występie szybko pobiegliśmy się umyć i przebrać. Do auli przyszliśmy uczesani i eleganccy. Usiedliśmy z tyłu. Byłam tak śpiąca, że oczy same mi się zamykały. A była dopiero 9 rano. 
- Kotku, dobrze się czujesz?- zapytał z troską w głosie blondyn. 
- Dobrze, ale chyba mam gorączkę- mruknęłam zamykając oczy. Głowę położyłam na ramieniu Rossa. Chłopak dotknął ustami mojego czoła, żeby sprawdzić, czy mam gorączkę i przy okazji mnie pocałował ( w czoło). 
- Masz zimną głowę...- stwierdził. 
- Czyli to pewnie z .. nerwów...- wydusiłam i zemdlałam............


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejo :D Początek tylko trochę 18+ xD ale coś jest... chcielibyście więcej, co zboczuszki? XDD Rozdział z dedykacją dla Eweliny Kuleszy i tego jej... "penisz" Hahaha :* 
Klaudia :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trololololo :D Wy zboczuchy jedne!!! xD Jak tam mijają wakacje? hm....?? :D Szczerze mówiąc to ten blog należy do Klaudii bo sama teraz pisze rozdziały soooooo....myślałam żeby odejść bo w sumie napisałam tak może z 2 albo 3 rozdziały....jestem do dupy wiem...btw mają być komentarzyki :) 
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :)

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział któryś tam... chyba 12 xD

~~Laura~~
(...) Zbliżył się do mnie i........................... przewrócił. Znaczy, potknął się o moją nogę i upadł na mnie. Fuck...
- Nie jesteś za blisko?- syknęłam. Kurde, głupia ściana, przez nią nawet cofnąć się nie mogę. UGH!
- Przecież możesz odejść, dlaczego jeszcze tego nie zrobiłaś?- zapytał podstępnie. 
- Bo mnie trzymasz przy sobie- warknęłam. 
- Ale nie zawsze cię trzymam.
- Czekaj, o czym my właściwie rozmawiamy? Bo się pogubiłam już....
- O tym, kotku, że już dawno mogłaś mnie unikać, albo uciec, bo kasy ci nie brakuje, ale nadal tu jesteś- wytłumaczył.
- Nie jestem żadnym kotem- wkurzyłam się. 
- Dobrze- powiedział i odszedł ode mnie. Ooookeeej??... Coś tu nie gra!
- Masz gorączkę? Grypę? Co ty brałeś? Wyspałeś się dzisiaj? Co ci jest kuźwa?- pytałam przerażona, a on się zaśmiał.
- Nic, zastanawiam się....- zaczął.
- Nie, lepiej nie kończ.
- .... zastanawiam się...
- Jaką pozycję najpierw wypróbować? Jak mnie zmusić do TEGO? Jak mnie uwieść?- zgadywałam.
- Nie, mogę dokończyć?- zaśmiał się.- Zastanawiałem się, czy masz lęk wysokości... ale podoba mi się twój tok myślenia.
- Uu.. Kierowałam się twoim słownikiem... a tak swoją drogą, dlaczego chcesz wiedzieć, czy mam lęk wysokości?!- zapytałam przerażona. Co on znowu wymyślił?
- Spokojnie, nie bój się, kotku. Przy mnie nic ci nie grozi...
- HaHaHa, świetny kawał, muszę to sobie zapisać.
- Skakałaś kiedyś na bungee?
- Co?! O nie, nie, nie.. przesadzasz! Zrobię co tylko chcesz, ale błagam, nie każ mi skakać na bungee!- prosiłam.
- Co tylko zechcę, hmmm...- uśmiechnął się uwodzicielsko.
- PRAWIE wszystko- uściśliłam.
- No to.. prawie cię nie zabrałem na bungee, pakuj się do wozu- rozkazał.
- Możemy negocjować...
- Wsiadaj!- uniósł się. 
- Dobra, spokojnie- powiedziałam na odwal i wyszłam przed dom. 
- Vanessa mnie poprosiła, żebym pozbył się twoich lęków- uśmiechnął się.- Czyli wiesz czego- puścił mi oczko.
- Zabiję ją, zabiję i zakopię. Albo gorzej, nie pójdę z nią na zakupy. Wredna menda... To jest ta jej zemsta za zdjęcie, tak? No, udało jej się- marudziłam zapinając pasy w aucie. 
- Nie marudź i rusz swoje siedemnastoletnie ciało po inne buty. Bo w szpilkach się nie skacze. 
- To nie są szpilki, tylko koturny.
- Oh no kit, oba na jakimś patyku. 
- Jesteś naturalnym blondynem?- zapytałam ni z gruchy, ni z pietruchy. 
- Tak, a co?
- Nic, nic. Widać- szepnęłam do siebie i poszłam zmienić buty na trampki. Hmm... może by tak się wymknąć kuchnią, albo przez okno? Nie, Vanessa mnie wyda, kurde.Dobra, raz się żyje. Pewnie później będę tego żałować, ale dobra....
- I jak nocowanko?- zapytała z chytrym uśmiechem Van, gdy przebierałam buty. 
- Spadaj.
- No raczej ty będziesz spadać- zaśmiała się. 
- Ja cię kiedyś zabiję- syknęłam i poszłam po rzeczy na tydzień. 
- Tylko weź tabletki!- krzyknęła z dołu. 
- Powaliło cię?!
- A co, wolisz ciążę? 
- Vanessa!!! Niech cię w tym namiocie komary zeżrą, kurde!- warknęłam wkurzona i na wszelki wypadek wzięłam te tabletki. Boże, jaka ja głupia...
  No to szczotka jest, pasta jest, spodnie, kurtka, bluza, KLUCZE i miś jeszcze też jest. Miśka mam po babci, dzięki niemu kiedyś uniknęłam wypadku i z nim śpię. Tak, wiem. Jestem głupia i dziecinna. Pewnie czegoś zapomniałam, jak zwykle. 
- Długo te buty przebierasz, mała- szepnął mi na ucho tym swoim głosem. Tak, to Ross. 
- Ty chyba chcesz, żebym ja zawału przez ciebie dostała!
- Nie... spakowałaś się już? Świetnie- powiedział sarkastycznie i jak spojrzał, że jeszcze kilka rzeczy mi zostało, dodał- Dobra, weź to zostaw i idziemy- pociągnął mnie i zaniósł moją torbę do siebie. Jeszcze nią rzucił, patafiol jeden. Po chwili wrócił i wsiedliśmy do auta. 
- Jakie jeszcze masz plany, żeby mnie wymęczyć?- mruknęłam patrząc przez okno. 
- A nic takiego, kotku. 
- Nie jestem kotem!
- No dobrze, mała.
- UGH!!
- No to dzisiaj- bungee, zostawimy auto Rikera w komisie, bo mnie wkurzył, wrócimy Harleyem i zajedziemy na zjazd, potem pojedziemy na karaoke i wrócimy koło 24:30, poćwiczymy zadanie, bo jutro mija termin i obejrzymy jakiś horrorek. Spać będziesz mogła tam, gdzie będziesz chciała, ale u mnie w domu, KOTKU- uśmiechnął się. 
- Jesteś psychiczny?- zapytałam przerażona, a on się zaśmiał. 
- Jestem normalny. Chcesz usłyszeć plan na jutro?
- Nie.
- Więc tak. Po szkole- popływamy sobie z rekinami, pewnie będziemy musieli uciekać przed Harleyowcem jakimś, bo znając życie coś spieprzę na tym  zjeździe, potem zrobimy sobie wycieczkę po górach, ale takich innych- tu puścił mi oczko.
- A trzeciego dnia to pewnie nie przeżyję...
- Nie, najwyżej rekin cię zje, spadniesz z góry, albo strzeli cię szlag ze mną. Spokojnie, po jutrze to będziemy u mnie siedzieć, albo robić " co innego"- mrugnął do mnie. 
- Nawet o tym nie myśl. 
- Jesteśmy na miejscu- oznajmił i wysiedliśmy. Było to jakieś urwisko z budką niedaleko i kilkoma sznureczkami cienkimi. A pod nimi rzeka ze skałkami. To miejsce dla samobójców!
- Ty chcesz mnie zabić- stwierdziłam i cofnęłam się, ale przyciągnął mnie do siebie i poszliśmy do tej budki. W środku siedział jakiś pijak. Super... Ross zapłacił i założyliśmy uprząż. Stanęliśmy nad przepaścią. 
- Ten sznureczek jest naderwany- zauważyłam.
- Nie bój się- uspokajał mnie blondyn.
- A jak to się urwie? Jak ten pedofil nas ściągnie?!
- To nie jest pedofil, tylko kumpel mojego ojca, okej?
- Okej, ale ja nie skaczę.
- Skoczysz kiedy będziesz gotowa. Ja skaczę tera..
- Nie, czekaj!- krzyknęłam, a on się zatrzymał.
- Ja nie chcę. 
- To nie skacz- powiedział spokojnie i skoczył. No super, zostałam sama. 
- Spróbuję, ale nie umiem!
- Wyobraź sobie, że na dole jest czekolada!- usłyszałam głos chłopaka z dołu.
- Jestem na diecie!
- To ten pedofil do ciebie idzie!
- To kumpel twojego taty!
- To jak chcesz!
- Nie... AAA!!!!!! Pająk!! Fuu!!!!- pisnęłam przerażona i spadłam. Nie mogłam oddychać, miałam wrażenie, że skóra odrywa mi się od reszty ciała. Boże, twarz mi się odkleja... A jak mnie podrzuciło jeszcze do góry, prawie rzygnęłam. Gdy się w końcu zatrzymałam, ten pijak zdejmował Rossa. Po chwili ja też byłam uratowana. 
- Mmmm.. ziemia...- położyłam się na trawie.
- Było aż tak źle? Ten pająk chociaż był duży?- zaśmiał się Lynch.
- Taki kątownik, ale i tak był fuuu- odpowiedziałam ze zdegustowaniem. 
- Chcesz jeszcze raz?
- Nie! Nigdy! Błagam! Ten pająk tam może być!- krzyczałam i przez chwilę chciałam się w niego wtulić, ale przypomniałam sobie, jaki on jest. 
- Spokojnie- uśmiechnął się uwodzicielsko.- Ze mną nic ci nie grozi, mówiłem. 
- No z tym uśmiechem to przegiąłeś pałę- wstałam, a on wybuchnął śmiechem. No tak, inny słownik, ale ja głupia jestem. Przy nim nie można używać takich słów jak "trójkąty,"ciągnąć, pchać, (stań) Z BOKU; 69, 34", czy coś w tym stylu. 
- Możemy iść?
- No dobra. Tylko się napiję.
Teraz kierunek komis, tak? Okej, chyba najmniej straszna rzecz, która mnie spotka dzisiaj. I tak najgorszy był ten pająk. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy.
- A co właściwie zrobił ci Riker, że oddajesz jego auto do komisu?
- Zjadł mi naleśnika rano. 
- Aha...
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Na miejscu blondyn wymienił auto na Harleya
- Ja na to nie wsiądę- ostrzegłam z góry. 
- To idź kilkaset kilometrów na piechotę. Zjazd możemy sobie darować- powiedział, zakładając kask. Rzucił mi drugi. 
- Ugh.. Jak to się zakłada?
- No przez tę dziurę dużą...
- Tę??
- Nie, no Laura! Nie wiesz jak się zakłada kask?!
- Wiem, żartowałam. Umm.... a dobra.
- Wsiadaj. I mocno się trzymaj, bo spadniesz. 
- Pff.. ja nie spadam- oznajmiłam dumna, ale tylko jak odpalił, to z piskiem objęłam go ramionami i uczepiłam się z całej siły. 
- Widzisz? Nawet nie ruszyłem. 
- Okej, start na 3. 1...2...- i ruszył. Zabiję go kiedyś. Brr.. zimno. Uczepiłam się go jeszcze mocniej i podążaliśmy w stronę zachodzącego słońca. W końcu dojechaliśmy do klubu karaoke. Zapisałam nas i usiadłam przy jakiś stoliku. Nie potrafiłam wybrać piosenki, więc wzięłam improwizację. ON jest w tym dobry... ( -.- ) A ja mam to gdzieś, i tak nie potrafię śpiewać. 
- Jaką piosenkę wybrałaś?- zapytał nagle, wyrywając mnie z zamyślenia. 
- Improwizkę. Za trzy minuty. To taka zemsta- warknęłam, a on się zaśmiał. 
- Już mam tekst w głowie. 
- Ty umiesz śpiewać, a ja nie!- zaprotestowałam i nagle usłyszeliśmy głos jakiegoś facia:
- Poprosimy teraz na scenę państwa Lynch!
- Nie jestem jego żoną do cholery!- krzyknęłam wkurzona i wstałam z krzesła. Aż się przewróciło, ja to hardkor jestem. 
Weszliśmy na środek niby sceny, a w głośnikach rozbrzmiała jakaś melodia. Dobra, niech on zacznie, bo ja nie umiem. No i zaczął. Wyszło nam tak:
Zeszłam zawstydzona, bo ludzie nam klaskali i wyszłam szybko. Założyłam kask i zaczekałam na Rossa. Czuję się taka.. uwięziona. Głupi zakład... Jeszcze się ciemno zrobiło. Gdy zobaczyłam go wychodzącego z budynku, zapytałam:
- Czy możemy już wracać? Bo zmęczona jestem.
- Tak wcześnie?
- Wcześnie? Jest w pół do 11- powiedziałam. 
- No wcześnie, ale niech ci będzie, wsiadaj. 
Mi się wydaję, czy on jakiś dziwnie spokojny się zrobił? A nie, dobra. Fałszywy alarm. Nawrzeszczał na ptaka, który mu narobił na kask. U niego w domu byliśmy jakieś pół godziny później. Weszłam i rozłożyłam się na kanapie. Ooo jak dobrze w końcu poleżeć. 
- Wstawaj, leniu.
- Nie...- miauknęłam. 
- A ty mówisz, że nie jesteś kotem...
- Idź spać- mruknęłam, tym razem. 
- A propos spania. Idź się umyj i masz wolne- puścił mi oczko i poszedł do siebie. Wzięłam jakąś piżamę, misia oraz szczoteczkę i poszłam się umyć. Wyszłam z miśkiem w ręce. Hmm... który pokój wybrać?.... 
- To jak śpisz?- zapytał z uśmiechem. 
- Sama- odpowiedziałam idąc w stronę ciemnego korytarza.
- Na pewno?
- Ta...- zaczęłam, ale nagle coś trzasnęło i cofnęłam się do blondyna.- Nie, wolę z tobą.
Przytuliłam swojego misia, a chłopak otworzył mi drzwi. Niechętnie weszłam do środka............

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo :D Górski klimat chyba mi zaszkodził :D Hahahaha :D Miała totaliżng leżaling na hamażing xD Jak tam rozdział? :D
Klaudia :P

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hmm .Hej tu Wika.Jak zauważyliście już prawie wogóle nie pisze rozdziałów,.Bardzo was za to przepraszam ale nie mam weny , czasu mało . Jadę na kolonię muszę wszystko pokupać musze się spakować.Pomagam mamie w opiece nad młodszą siostrą L:) Przepraszam was bardzo.Postaram się dodać niedługo jakiś rozdział ,.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam witam i o zdrowie pytam xD Hhahahah dobra ogarnęłam się...a więc tak:
-Klaudia pisała rozdział
-Jestem leniem
-Nie mam weny i czasu
-I oglądam meczyk :3
Neymar wracaj do mnie!!!!!!! Takie tam pytanko: Kto jest waszym ulubionym piłkarzem? :D Bo moim Kevin de Bryune :*
Komentujesz=Motywujesz
Alex ;D