~~ Laura ~~
Rano spóźniłam się na lekcje. Ale przynajmniej nie byłam jedyna. Moja ławka- na szczęście- była pusta. Szybko w niej usiadłam i schyliłam się do torby, żeby rozpakować książki do muzyki i potrzebne materiały. Zanim się zorientowałam, ktoś odsunął krzesło obok i zajął swoje miejsce. Usadowiłam się wygodnie, starając się nie zwracać uwagi na TĘ osobę. Może to idiotyczne, ale nie miałam ochoty go widzieć.
- Jak tam piżamka?- zapytał z tym swoim zawadiackim uśmieszkiem. Ugh... Musiał?
- Spoko.
- Tylko "spoko"? Wiesz ile ja musiałem naprosić Rylanda, żeby poszedł do tego sklepu?
- No i po co?
Nie patrzyłam na niego. Udawałam, że słucham nauczycielki. A Ross milczał. Może dał sobie spokój?
- A torcik jak?
Rano spóźniłam się na lekcje. Ale przynajmniej nie byłam jedyna. Moja ławka- na szczęście- była pusta. Szybko w niej usiadłam i schyliłam się do torby, żeby rozpakować książki do muzyki i potrzebne materiały. Zanim się zorientowałam, ktoś odsunął krzesło obok i zajął swoje miejsce. Usadowiłam się wygodnie, starając się nie zwracać uwagi na TĘ osobę. Może to idiotyczne, ale nie miałam ochoty go widzieć.
- Jak tam piżamka?- zapytał z tym swoim zawadiackim uśmieszkiem. Ugh... Musiał?
- Spoko.
- Tylko "spoko"? Wiesz ile ja musiałem naprosić Rylanda, żeby poszedł do tego sklepu?
- No i po co?
Nie patrzyłam na niego. Udawałam, że słucham nauczycielki. A Ross milczał. Może dał sobie spokój?
- A torcik jak?
Ughh ten różowy tort z króliczkiem Playboya*...
- Mogłam się tego po tobie spodziewać. Ale i tak przegiąłeś z tym Playboyem. Rodzina teraz na mnie dziwnie patrzy.
- O to chodziło- zaśmiał się i tym samym zwrócił uwagę nauczycielki. Podeszła do naszej ławki jak do skazańców i stanęła przed Rossem z założonymi rękami.
- Co cię tak bawi, panie Lynch?
- To chyba nie pani sprawa, nie?
- Czyli już się dobrze czujesz po tej bójce?
- No jasne.
- Więc bądź tak uprzejmy i zagraj nam na pianinie Clair de Lune Debussy'ego. Jeśli nie chcesz oblać.
- No jasne- wycedził głosem pełnym jadu, a jego wzrok zabijał. Minął nauczycielkę bez słowa i zasiadł przed instrumentem. Ta, to dla niego pestka.
Nawet dobrze mu poszło, ale to mina nauczycielki najbardziej
mnie rozwaliła.
- O to chodziło- zaśmiał się i tym samym zwrócił uwagę nauczycielki. Podeszła do naszej ławki jak do skazańców i stanęła przed Rossem z założonymi rękami.
- Co cię tak bawi, panie Lynch?
- To chyba nie pani sprawa, nie?
- Czyli już się dobrze czujesz po tej bójce?
- No jasne.
- Więc bądź tak uprzejmy i zagraj nam na pianinie Clair de Lune Debussy'ego. Jeśli nie chcesz oblać.
- No jasne- wycedził głosem pełnym jadu, a jego wzrok zabijał. Minął nauczycielkę bez słowa i zasiadł przed instrumentem. Ta, to dla niego pestka.
- Wracaj i już się nie odzywaj- rozkazała surowo z ponurym
grymasem na twarzy. Ross uśmiechnął się do niej jak chochlik i powoli wrócił na
miejsce. Odruchowo odsunęłam się na drugi koniec ławki.
- A jak tam autko?- Znowu zaczął temat. Spojrzałam na niego kątem
oka i mruknęłam po cichu:
- Dobrze.
Westchnął ciężko i
usadowił się wygodniej na krześle. Pewnie zauważył, że nie mam ochoty z nim
gadać. Jakiś czas siedział cicho, pisał z kimś przez telefon. Zdążyłam zobaczyć
tylko pierwszą literę "R", zanim Ross zerknął na mnie i wyszczerzył
się.
- Przyjdź dzisiaj do mnie.
- Yyy nie?
- Czemu?
- Po co?
- Rydel coś chciała.
- Mogła zadzwonić- wycedziłam, a po chwili dodałam:- I ty
też tam będziesz?
- No oczywiście.- Próbował się nie zaśmiać.- Przecież tam
mieszkam.
Ooo matkoo, co za typ.
- Nie mogę dzisiaj.
Wyraźnie posmutniał. Wolałam mu nie mówić co robię po
szkole.
- Dlaczego?
- Spotykam się z... kimś.
- Z kim?
Smutek powoli schodził z jego twarzy, a zastępował go gniew.
Wiercił mi dziurę w
brzuchu tymi pytaniami. Nie może mi dać po prostu spokoju?
- Z kolegą- warknęłam zirytowana, a on dalej to samo.
- Którym? Znam go?
- Pierdole, Ross!- krzyknęłam za głośno, czym zwróciłam na
siebie uwagę kilku osób wokół.- Kolega mnie zaprosił i idziemy do knajpki. Coś
jeszcze?
- Tak.- Jego głos był oschły i zimny. Ten szept sprawiał, że
miałam ciarki.- Nie daj mu się omamić.
- Jak tobie?
Już do końca lekcji się nie odzywał, a po dzwonku, kiedy
przechodził obok, syknął mi do ucha, łapiąc mocno za ramię: "Nie wskocz mu
do łóżka". No myślałam, że go zdzielę.
Poszłam do swojej szafki po książki do anglika, kiedy nagle podbiegły do mnie dwie dziewczyny z mojej grupy z muzyki. Były podjarane i już chyba wiem czym...
- Heeeej Laura- zapiszczała jedna z nich. Jezuuu....
- No cześć?- przywitałam się niepewnie.
- Co tam?
- Dobra, daruj sobie tę gadkę- powiedziałam oschle, zatrzaskując drzwiczki od swojej szafki- O co ci chodzi?
- Jesteś jeszcze z Rossem?- Wiedziałam! Mogłam się o milion założyć, że zapytają o nasz związek.
- A nawet jeśli, to co?
- Nic, nic. Ale tak, czy nie?
Bez chwili zastanowienia odparłam:
- Nie, to po prostu prostak. Jeśli chcesz z nim być, to radzę wziąć jakiś kilogram tabletek uspokajających i kilka kubków herbaty z melisą.- Uśmiechnęłam się złośliwie i odeszłam. Po chwili jednak wróciłam i szepnęłam jeszcze:
- Pilnuj, żeby założył gumeczkę. I sprawdź, czy zmienił pościel.
Po tym zostawiłam je wkurzone gdzieś z tyłu i skierowałam się w kierunku sali od angielskiego. Po drodze oczywiście jeszcze kilka osób, a właściwie jakichś wypindrzonych panien w mini, których wcześniej nie widziałam, zapytało mnie o to samo, co tamte dziewczyny. Ugh, nie idzie wytrzymać. A to wszystko przez tego palanta, który właśnie się na mnie gapi, bo rozmawiam z Maxem. Tak, to on mnie zabiera do knajpki po szkole.
- Poczekasz na mnie przed szkołą?- zapytałam, stojąc bardzo blisko niego. Udawałam, że wcale nie patrzę na Rossa.- Muszę pogadać z organizatorami balu.
- Jasne.- Jego uśmiech był zabójczy. Matkoo... Cudowny.- Może pójdę z tobą?
- A chce ci się? Będę gadać o występach.
- A jeśli ci nie będę przeszkadzał?
- Dobraaa, ale i tak poczekasz- wystawiłam język i przytuliłam go na pożegnanie, bo zadzwonił dzwonek. Poszłam na koniec korytarza, gdzie była moja grupa od anglika, specjalnie zahaczając ramieniem o wściekłego Rossa opartego o ścianę. Chyba miał teraz wf... Nie wiem.
*PO SZKOLE*
[narrator]
Ross po rozmowie z dyrektorem o ostatniej bójce poszedł wściekły przed szkołę, do swojego motocykla. Dziedziniec był już niemal pusty, nie licząc kilku dziewczyn na ławkach, które wpatrywały się w Rossa, kiedy on rzucił kask na trawnik. Musiał się oprzeć o kierownicę, żeby się uspokoić. Inaczej nie mógłby prowadzić. Wytrącił go z równowagi widok całującej się pary przy szafkach.
Laura i Max- i co jeszcze?, pomyślał sobie.
Prychnął gniewnie i już chciał wsiąść na motor, kiedy ktoś go popukał w plecy. Odwrócił niechętnie głowę i zobaczył przed sobą jakąś dziewczynę, której nie kojarzył.
- Hej- powiedziała nieśmiało. Kręciła palcem włosy, denerwowała się.
- Cześć- odezwał się, krzyżując ręce na piersi.- Chcesz coś, czyy...
- Masz czas dzisiaj?
- Nie.
- A, no to trudno...
Kiedy on się odwrócił, postanowiła inaczej zagadać.
- Jesteś jeszcze z Laurą?
- Nie.
- To dlaczego nie masz czasu?
- A co chcesz?- zapytał, z trudem opanowując gniew. Całym ciałem pokazywał jej, że nie jest nią zainteresowany, ale ta dalej to ciągnęła.
- Może... pojechać na przejażdżkę? Z tobą...- pokazała na motor- i tym?
Westchnął ciężko.
- A jak masz na imię, co?
- Veronica.
- Aha- mruknął pod nosem i znowu się odwrócił. W tym momencie ze szkoły wyszli przytuleni do siebie Max i Laura. W Lynchu się zagotowało. Szczególnie wtedy, gdy Laura się do niego uśmiechnęła i pogłaskała swojego towarzysza po policzku.
- Wiesz co, Veronica?- odezwał się i chwycił dziewczynę za rękę, po czym palcami odgarnął jej włosy za ucho. Zarumieniła się, a Laurze zniknął uśmiech z twarzy. Za to zagościł on u Rossa.- Wsiadaj, pojeździmy trochę. Mam spooro czasu dzisiaj.
Veronica podeszła do pojazdu, a Ross poszedł po kask, który wcześniej rzucił na trawnik. Wracając do motoru, specjalnie zahaczył o Laurę ramieniem.
- Ups- zaśmiał się,po czym na jej oczach otoczył Veronicę ramieniem, pomagając jej wsiąść na motocykl. Na koniec założył jej kask i pogłaskał po policzku. Laura, widząc to, przysunęła się bliżej Maxa i pocałowała go w usta. Ross znowu się wkurzył. Szepnął do koleżanki "zaraz wracam" i odciągnął Laurę na bok.
- Co ty do cholery odwalasz?!- krzyknął zdenerwowany, a brunetka dalej się uśmiechała.
- Ale człowieku, o co ci chodzi?
- Już masz chłopaka?
- Tak. Jest miły, opiekuje się mną, nie wywołuje awantur z byle powodu i przede wszystkim- nie jest tobą.
- Ach tak?
- Owszem, tak. Coś chyba ci zazdrość do głowy uderzyła. Pamiętasz? Z E R W A L I Ś M Y już!
Przyciągnął ją do siebie, łapiąc mocno za ramię, po czym nachylił się nad nią.
- Po cholerę to robisz?
- Z tego samego powodu, co ty- warknęła i wyrwała mu się. Pobiegła do Maxa, który na nią czekał i szybko opuścili teren szkoły.
- O czym gadaliście?- Ross właśnie usiadł za kierownicą i odpalił motor. Veronica objęła go mocno, aż poczuł ból w żebrach.
- Nie twoja sprawa. Trzymaj się
I ruszył. Po chwili zobaczył Laurę i z premedytacją przejechał jej drogę, a na koniec pokazał środkowy palec. Dziewczyna zrobiła to samo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAAAAM!!! Zawaliłam na całej linii, znowu. Czekam na hejty i wgl kazania, odwiedziny w nocy z patelniami. Może gdybym porządnie dostała w łeb, to byłoby lepiej. No krótki rozdział, przyznaję. Ale chociaż jest, prawda? Ostatnio (DZIĘKI KOMENTARZOM) dostałam weny, to go dokończyłam.
Matkoo, dwie nominacje do RB, no dzięki wielkie XDD Postaram się coś nabazgrać. Do napisania :* Klaudia
* tort Laury
Laura i Max- i co jeszcze?, pomyślał sobie.
Prychnął gniewnie i już chciał wsiąść na motor, kiedy ktoś go popukał w plecy. Odwrócił niechętnie głowę i zobaczył przed sobą jakąś dziewczynę, której nie kojarzył.
- Hej- powiedziała nieśmiało. Kręciła palcem włosy, denerwowała się.
- Cześć- odezwał się, krzyżując ręce na piersi.- Chcesz coś, czyy...
- Masz czas dzisiaj?
- Nie.
- A, no to trudno...
Kiedy on się odwrócił, postanowiła inaczej zagadać.
- Jesteś jeszcze z Laurą?
- Nie.
- To dlaczego nie masz czasu?
- A co chcesz?- zapytał, z trudem opanowując gniew. Całym ciałem pokazywał jej, że nie jest nią zainteresowany, ale ta dalej to ciągnęła.
- Może... pojechać na przejażdżkę? Z tobą...- pokazała na motor- i tym?
Westchnął ciężko.
- A jak masz na imię, co?
- Veronica.
- Aha- mruknął pod nosem i znowu się odwrócił. W tym momencie ze szkoły wyszli przytuleni do siebie Max i Laura. W Lynchu się zagotowało. Szczególnie wtedy, gdy Laura się do niego uśmiechnęła i pogłaskała swojego towarzysza po policzku.
- Wiesz co, Veronica?- odezwał się i chwycił dziewczynę za rękę, po czym palcami odgarnął jej włosy za ucho. Zarumieniła się, a Laurze zniknął uśmiech z twarzy. Za to zagościł on u Rossa.- Wsiadaj, pojeździmy trochę. Mam spooro czasu dzisiaj.
Veronica podeszła do pojazdu, a Ross poszedł po kask, który wcześniej rzucił na trawnik. Wracając do motoru, specjalnie zahaczył o Laurę ramieniem.
- Ups- zaśmiał się,po czym na jej oczach otoczył Veronicę ramieniem, pomagając jej wsiąść na motocykl. Na koniec założył jej kask i pogłaskał po policzku. Laura, widząc to, przysunęła się bliżej Maxa i pocałowała go w usta. Ross znowu się wkurzył. Szepnął do koleżanki "zaraz wracam" i odciągnął Laurę na bok.
- Co ty do cholery odwalasz?!- krzyknął zdenerwowany, a brunetka dalej się uśmiechała.
- Ale człowieku, o co ci chodzi?
- Już masz chłopaka?
- Tak. Jest miły, opiekuje się mną, nie wywołuje awantur z byle powodu i przede wszystkim- nie jest tobą.
- Ach tak?
- Owszem, tak. Coś chyba ci zazdrość do głowy uderzyła. Pamiętasz? Z E R W A L I Ś M Y już!
Przyciągnął ją do siebie, łapiąc mocno za ramię, po czym nachylił się nad nią.
- Po cholerę to robisz?
- Z tego samego powodu, co ty- warknęła i wyrwała mu się. Pobiegła do Maxa, który na nią czekał i szybko opuścili teren szkoły.
- O czym gadaliście?- Ross właśnie usiadł za kierownicą i odpalił motor. Veronica objęła go mocno, aż poczuł ból w żebrach.
- Nie twoja sprawa. Trzymaj się
I ruszył. Po chwili zobaczył Laurę i z premedytacją przejechał jej drogę, a na koniec pokazał środkowy palec. Dziewczyna zrobiła to samo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAAAAM!!! Zawaliłam na całej linii, znowu. Czekam na hejty i wgl kazania, odwiedziny w nocy z patelniami. Może gdybym porządnie dostała w łeb, to byłoby lepiej. No krótki rozdział, przyznaję. Ale chociaż jest, prawda? Ostatnio (DZIĘKI KOMENTARZOM) dostałam weny, to go dokończyłam.
Matkoo, dwie nominacje do RB, no dzięki wielkie XDD Postaram się coś nabazgrać. Do napisania :* Klaudia
* tort Laury
Dodaje jako anonim, bo nie chce mi się logować XD
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za długo czekaliśmy, haha! Pomysł z patelnią jest naprawdę ciekawy, chyba czas go wykorzystać...
Uwielbiam takiego Rossa! To jak się wścieka i w ogóle, jest wtedy taki... Rossowy XD
Cieszę się, że Lau kogoś sobie znalazła, choć wydaje mi się, że to jeszcze za wcześnie.
A i zapomniałam! Masz podwójne uderzenie patelnią za tą Veronicę XD Musiałaś dać to imie, no nie?
Kocham Twój styl pisania, jest taki przyjemny. Szybko mi się czyta Twoje rozdziały, a to chyba ważne, nie?
Jestem ciekawa, co będzie dalej, więc siadaj i pisz nexta!
~Ferka aka Michalska XD
No właśnie ------ll------
OdpowiedzUsuńKurrrcze gdzie Raura? :(
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie są razem, a Ross ten kretyn jeszcze wszystko psuje!
No rozdziału długo nie było i ten jest krótki ale jest super ^^
Czekam na next ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤
To jest świetne jak prowadzą między sobą te wojny ;p
OdpowiedzUsuńAle i tak mam nadzieję, że Raura znowu będzie. W końcu, nie zapomną o swoich uczuciach do siebie, nie?
Rozdział super
Życze weny i pozdrawiam ;*
Rozdział jest super ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Super nexcik *-*
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie:
http://tajemnicaichserc.blogspot.com/
Zajeżysty :) Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńJak zawsze.
Na czekałam się na niego...
Ross już lepiej się czuje po wypadku...
Laura i Max xD Ugh...
Ciekawe co się wydarzy na balu?
Teraz będzie, że Ross i Laura bd wzbudzać sb nawzajem zazdrość?
Czekam na next <333
Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńZarąbisty .. czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńZajebisty ♥_♥
OdpowiedzUsuńJak bardzo chcesz to z chęcią wpadne do ciebie z patelnią. Bądź kijem, albo wazonem. Ewentualnie nożem. To co chcesz? ^^
OdpowiedzUsuńNie jestem na cb zła. Ciesz się :D
Mam dobry humor, Da fak? xd
Ahhh... Kocham te kłótnie Rossa z Lau... :)))) One są piękne :))))
Jak wygląda Max? Mam nadzieję, że sexy ^>^
Rozdział zajebisty, czekam na nexta, przesyłam wene... ble ble ble. Wiesz o co chodzi.
Rozdział super.Jejku Laura i Max a czemu nie Laura i Ross.Ale toczą ze sobą wojnę.Z niecierpliwością czekam na nexta.^.^
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej zazdrości i oczywiście next :D
OdpowiedzUsuńNEXT NEXT NEXT!!!
OdpowiedzUsuńAww ;3 rozdział krótki, ale za to meeega zaje..fajny xd
Te sceny zazdrości ach *o*
I Ross taki bad, ale tak bardzo słodki <33
Szkoda, że nieraz zachowuje się jak idiota..
Lau i Max?! Serio?! Haha xd jakoś mi to nie pasuje xd Czekam na Raure :3 Coś czuję, że na balu będzie się działo :D
Życzę weny ;*
Szybko pisaj nexta, jak nie to wpadniemy z patelniami xd ;3 ~~Lau