~ Rydel ~
Czasem mam wrażenie, że mieszkam z przedszkolakami. No, może jeden z nich znika na noc z domu, niektórzy są ode mnie starsi, no ale bez jaj! Roko jest dojrzalszy od tych patafianów. Riker chce detektywa wysłać za mną i Ratliffem do Włoch. Pewnie myśli, że mnie tam spłodzi i będzie wujaszkiem, czy coś. Rocky pomaga Rylandowi przy nowej dziewczynie. Szczerze? Bardzo jej współczuję. Wymyślają jakieś dziwactwa, żeby na niego jeszcze bardziej poleciała. Ratliff przychodzi do nas wtedy, kiedy mama nie każe mu sprzątać jego wiecznie zasyfionego bałaganu. A Ross? Znowu nie wrócił na noc. W ogóle nie przyszedł wczoraj do domu. A teraz jest 16:40 i nadal go nie ma. Telefonu też nie odbiera. Pewnie się upił i leży w łóżku jakiejś lafiryndy. Już mnie to denerwuje, ale nic na to nie poradzę. Nie umiem go zmienić.
- Riker, dzwoniłeś?- zapytałam go poraz kolejny. Próbowaliśmy się dodzwonić do Rossa, ale na próżno. Jak do jutra nie wróci, będziemy musieli zrezygnować z koncertu. Z kolejnego komcertu. Wszystkie te odwołania były z jego powodu. Przez to tracimy fanów, a oni tracą pieniądze na bilety. To nie jest fair.
- Tsa. Dupa.
Ta sama odpowiedź numer pierdylion.
- Zabiję go kiedyś.
- Pomogę ci.
- Musimy urządzić dla fanów koncert przeprosinowy. Wiesz, tanie bilety, albo nawet za darmo- co nam szkodzi? Jakieś zdjęcia z każdym przy autografach. Oni o tym marzą.
- Pomyśl o kosztach wynajmu sali, Dells.
- Oj taaam. W dupie z tym.
- No dobra. Ale wychodzisz z Roko przez tydzień.- Uległ. Ale no z Roko? Przecież to skazanie na śmierć.
- Yaay, kochany jesteś.- Przytuliłam go.- Ale z Roko nie wyjdę.
- Aj tam, cicho siedź.
Poszłam do kuchni, gdzie Rocky i Ellington gadali o czymś po cichu. Jak tylko weszłam, od razu ucichli.
- Co tam?- Ell pocałował mnie w policzek i przytulił do siebie.
- O czym gadaliście?
- O...- zawahał się Rocky.- O łódkach.
- Łódki? A, tak. Łódki.- Ratliff się uśmiechnął i pociągnął delikatnie w stronę schodów. Weszliśmy na górę, a potem do mojego pokoju. Jak zwykle, kiedy tylko zobaczył moje łóżko, uwalił się na nie jak na swoje. Ale mnie to nie przeszkadzało. Rozbawiał mnie tym i swoim małym móżdżkiem. Kochałam go, po prostu. Imnej możliwości nie ma.
Poklepał miejsce obok niego, ale ja wybrałam inne i położyłam się na nim. Wygodny jest- co ja na to poradzę.
- Dells, błagam cię...
- Za tydzień.
Prosi mnie o to coś od kilku dni. Boję się jak cholera. Jeszcze tam we Włoszech będziemy mieć wspólny pokój. Ale osobne łóżka. Nie wiem po co. Wystarczyłoby jedno, ale OK...
- A czemu nie teraz?
- Za dużo świadków.
Zeszłam z niego i namiętnie pocałowałam. Gładził ręką moje włosy, jednocześnie drugą jeżdżąc po moich plecach. Od karku po dolną część pleców i z powrotem. Pod lekkim naciskiem jego palców czułam przyjemne mrowienie. Uwielbiam to.
- Będziemy cichutko.
- Za tydzień.
Powiedziałam to stanowczo i wstałam z łóżka. On schował twarz w poduszkę i głośno warknął. Parsknęłam śmiechem.
- Kobieto, wymęczysz mnie.
- Też cię kocham. Nie wiem jak ty, ale ja zamierzam iść na łyżwy. Chodź ze mną- poprosiłam i wyciągnęłam przed siebie rękę. Chwycił ją i niechętnie wstał. Nie lubił jazdy na łyżwach. Uważał to za czarną magię i mówił, że tylko szarlatany potrafią na nich jeździć. Niby mu pomagam, ale gdy tylko go puszczę, od razu jego dupa ląduje na lodzie.
- Masz to cholerne szczęście, że cię kocham.- Pocałował mnie w czoło, a ja złapałam go za rękę i wyszliśmy z domu.
- Wiem to.
~~ Narrator ~~
Kiedy oni szli na łyżwy, Riker siedział w domu i marudził Rocky'emu, że nie ma co robić. Kiedy chłopak miał już tego dość, wstał, pociagnął blondyna za koszulkę i wywalił za drzwi domu. Jeszcze stanął w przejściu, żeby starszy brat nie mógł wrócić do środka.
- Skoro nie masz co robić, to przeproś Vanessę.- To był jeden z tych dni, kiedy Rocky uruchamiał swój mózg, który według Rossa i Rikera "znajdował się w dupie" i wychodził na specjalne okazje. Ross wymyślił jeszcze inną wersję z wychodzeniem, ale to niecenzuralne...
- Łoło, to ona powinna mnie błagać o przebaczenie. Przyjdzie do mnie na kolanach w końcu, zobaczysz. Zrozumie swój błąd i wtedy...
- Kurna, ty doskonale wiesz, co laska może ci zrobić, kiedy jest na kolanach.
- Zboczeniec.
- Riker, to ty o tym pomyślałeś. To ty masz skojarzenia.
- Seriooo? Rocky, "chodnik".
I Rocky zaczął się śmiać. Miał skojarzenia nawet z tym słowem. Dlaczego? Za długo by opowiadać. Może kiedyś...
- Co nie zmienia faktu...- kontynuował Riker, a brat zrobił minę mówiącą "serio stary? Serio?"- Że to ona przyjdzie do mnie na kolanach pierwsza.
I uśmiechnął się pewnie.
~~~~~~~ Kilka minut później ~~~~~~~~
- Van, proszę cię, wybacz mi.- Riker klęczał przed nią i przepraszał. Jednak zdecydował, że to on pierwszy do niej przyjdzie. Ale Vanessa nie chciała go nawet wpuścić do domu.
- Odejdź. Chcę być sama.
- Wpuść mnie, porozmawiamy i dam ci spokój, obiecuję.
Nastała długa cisza. Riker już się denerwował, ale w pewnym momencie drzwi się uchyliły, a w nich stanęła Vanessa.
- Masz dwie minuty.
Blondyn szybko wstał i wszedł do środka. Niewiele myśląc, mocno przytulił brunetkę. Na początku się wyrywała i szarpała, ale kiedy lekko ją pocałował w czoło, uspokoiła się i wtuliła w jego tors.
- Przepraszam- szepnęła, cicho szlochając. Riker pogłaskał ją po włosach. Brakowało mu jej i źle się czuł z tym, że ją oszukał. Musiał jej to wynagrodzić.
~ Laura ~
Można powiedzieć, że na lekcjach przysypiałam. Nie mogłam, po prostu nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam nad słowami Maxa. Może to, co mówił, jest prawdą? Ale nie- szczerze w to wątpię. Gdyby tak było, to nie poszłabym dzisiaj do szkoły. No, ale muszę wpłacić na tę wycieczkę. Tylko po to (chyba) przyszłam.
Po długiej godzinie francuskiego udałam się na poszukiwanie babki od muzyki. Była w pokoju nauczycielskim.
- Dzień dobry- powiedziałam beznamiętnie, gdy mnie wpuściła. Nie lubiłam jej. Oj, strasznie jej nie lubiłam.
- Coś się stało?
- Przyszłam zapłacić.
- A co masz z nogą, Lauro?
- Przewróciłam się.- Odruchowo schowałam tę nogę za drugą. Już mniej mnie bolała, to chyba tylko stłuczenie.
Nie zadając więcej pytań, wzięła ode mnie pieniądze i wpisała na listę. Widziałam na niej nazwisko Rossa. Czyli też jedzie. Spoko, nie będę sama. Ale jeśli będzie jakieś cuda z uśmieszkami i paczadłami odwalać, to wsiadam w pierwszy pociąg i wracam do domu.
- Trzeba coś szczególnego wziąć?
- Coś sportowego, obuwie wygodne, krem z filtrem, wiatrówkę, bilety na pociąg, ale to wam rozdam na dworcu, coś ciepłego, ewentualnie strój kąpielowy. Tam jest jezioro przecież. Ale nie wyzywający, ani zbyt erotyczny, bo wygonie do namiotu! Jasne?
To. Jest. Chore. Ale spoko, nie wnikam w jej logikę. Tego czegoś się nie ogarnie. Jak strój może być erotyczny? Ze wzorami w kształcie przyrodzeń męskich? No błagam. Jakaś niewyżyta seksualbie nauczycielka z nami jedzie.
Pokiwałam tylko głową i wyszłam. Matko, uwielbiam to uczucie ulgi, gdy jej już nie widzę.
Zamiast iść na kolejną lekcję, po prostu minęłam sprzątaczki i opuściłam budynek szkoły. Teraz tylko do domu.
Gdy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się widok takiej jednej, dobrze mi znanej pary. Vanessa z Rikerem siedzieli na kanapie i o czymś szeptali. Chciałam przejść tak, żeby mnie nie zauważyli, ale nie udało się. Riker mnie przywitał.
- Hej Laura!!
- Cześć.
Stanęłam u podnóża schodów i czekałam jak mnie o coś zapyta. Poznałam to po jego minie. Nad czymś się zastanawiał.
- Młody był w szkole?
- Hmm nie. A co?
- Nie wrócił na noc. Znowu.
Jak to "znowu"? Przecież wczoraj widziałam jak wieczorem, po odprowadzeniu mnie, szedł w stronę domu. No, ale dzisiaj miał jeździć z chłopakami na motorze. To może już w nocy poszedł? Albo znowu ktoś go ściga i spieprzył na drugi koniec Stanów.
- Pewnie jest z jakąś lafiryndą. Nie znasz swojego brata?- zapytałam znudzonym głosem. Ta opcja była najbardziej prawdopodobna. I najbardziej bolała.
- No właśnie się nad tym zastanawiam. Nie możemy mieć wspólnych genów, nieee. To niemożliwe.
- Ey, a ty nie miałaś kończyć za dwie godziny?- Vanessa dopiero teraz zorientowała się, która jest godzina. Ta to ma zapłon.
- Źle się czuję. Mogę iść do siebie?
- No idź.
Poszłam schodami na górę i nacisnęłam klamkę do mojego pokoju. Okno było otwarte na oścież, a papiery z parapetu leżały porozwalane na ziemi. Pościel zwinięta na podłodze, a na biurku, zamiast książek (które leżały po jego bokach) leżała jedna, mała karteczka. A na niej widniał napis:
" Przepraszam. R."
Przeszedł mnie dreszcz. Za co on, do cholery, przepraszał? I dlaczego nie wszedł normalnie, tylko oknem, robiąc mi w pokoju pobojowisko? No, chyba, że tak było. Że była tu bójka. Ale nie, to przecież niemożliwe. Vanessa była w domu cały dzień. Nie mógł wejść niezauważony. Sąsiedzi już by na policję dzwonili. Szczególnie po tym, co Ross ostatnio nawywijał. Znienawidzili go, więc na pewno od razu by o tym powiadomili władze. Albo Van go wpuściła, a okno otworzyła, żeby przewietrzyć. To najbardziej prawdopodobne.
Podniosłam kartkę i wtedy zobaczyłam na krześle obok biurka bukiet moich ulubionych kwiatów i kluczyki do motocykla Rossa. Na karteczce przyczepionej do kwiatów widniał napis "Widzimy się w poniedziałek."
Nie, to za dużo jak na jeden dzień. Chociaż ten niedawno się zaczął. Ta sytuacja jest chora. Z chęcią bym odpoczeła od tego wszystkiego, ale najwyraźniej nie jest mi to dane. Najlepiej jutro nie pójdę do szkoły. Chociaż troszkę relaksu mi się należy. Może pojadę z Delly do spa? Albo na basen z Vanessą. A potem, przed snem, na spokojnie dokończę czytać moją ukochaną książkę, której nie mogę skończyć od tygodni... Ach, te marzenia.
Nie mając zbytnio co robić, postanowiłam zacząć się pakować na wycieczkę. Mamy mieć ośrodek nad jeziorem. Kilka drewnianych domków, a dla nieposłusznych namioty. Właśnie, mam nie brać zbyt "wyzywającego i erotycznego" stroju, jak to powiedziała nauczycielka. Ale chłopakom na pewno by się spodobało. Znam nawet jednego, którego to bardziej pociąga...
Kiedy już się spakowałam, wyjęłam telefon i napisałam do Rydel: "Hej, jedziem jutro do spa, przyłączysz się?". Położyłam się na kanapie i włączyłam muzykę. Właśnie leciała moja ulubiona- Crazy in love, kiedy telefon się odezwał. Sms od 'Mlecyka'- czyli Rydel. "A jak *-* Mogemmm nawet teraz :*". Odpisałam jej tylko "do jutra, Mlecyk.". Potem postanowiłam się zdrzemnąć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hei, wiem, że długo nie dodawałam rozdziału, ale nie umiałam go dokończyć. Serio. Opowiadanie robi się coraz bardziej nudne, zero akcji. Wszystko się strasznie przedłuża. I tak niedługo kończę, tak ok.8 rozdziałów zostało :') Jeśli macie jakieś pytania, walcie śmiało. Szczere opinie także mile widziane.
Pytanie:musisz kończyć?
OdpowiedzUsuńOkej, to było głupie.
A jeszcze jedno.
KOBIETO, PUKNIJ SIĘ!
JAKIE NUDNE ROZDZIAŁY?!
JAKI BRAK AKCJI!?!?
NAWET MNIE NIE DENERWUJ!
Okej, spokojnie...
Może poudaję jeszcze chwilę miłą i całkiem spokojną osóbkę....
Rozdział jest cudowny!!
Bombastyczny (jest takie słowo, w ogóle?)
ŚWIEEEEEEETNY!!!
Koniec, kropka, dziękuję, skończyłam.
Tyle.
Czekam na next!
Ktoś.
Wow.Tylko tyle jestem w stanie napisać.Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuńWeny życzę i miłego popołudnia :D
Wspaniały rozdział :*
OdpowiedzUsuńMusisz kończyć bloga? Wymyśl coś jeszcze i 3 sezonu. Ha! Nie chcę końca.
Co Ross znów zrobił wykombinował.
Dawno nie było Paczki Rossa.
Czekam na next ♡
Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥
OdpowiedzUsuńMnie tam się wszystko podoba tylko, gdzie jest Ross? o.O
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :)
Tami
Rozdział mega<3
OdpowiedzUsuńKOBIETO! TWOJE ROZDZIAŁY NIE SĄ NUDNE!! I DLACZEGO CHCESZ KOŃCZYĆ BLOGA?!
Dobra, spokojnie...
Ej, gdzie jest Ross? Hm? I za co on przepraszał Lau? I dlaczego dał jej kluczyki od jego motocyklu? No ja się pytam.
To ja kończe. ....
Czekam na next i życze weny!
Pozdrawiam:*
Twoja Pati-choclate♥
Ja mam pytanie....
OdpowiedzUsuńKIEDY NEXT?!
Stara! Wiesz jak długo czekałam?! Xd
I wcale się nie robi nudny. Twój blog jest taki, że... No... Chce wiedzieć co się zaraz stanie. I oto chodzi. Żeby zaciekawić czytelników, a tobie się to udaje :*
Extra ❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńFantastyczny!!
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zwykle:D
OdpowiedzUsuńChcę nexta!!!
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!, nie kończ bloga jest zajebisty i czyta się go z przyjemnością taka jest moja opinia i myślę że większości się pod tym podpisze.Ale no cóż to jest twoja decyzja i tylko twoja czy go zakończysz bądź nie zakończysz mam nadzieje że raczej nie ale jak bym mogła Cie prosić zacznij pisać nowego bloga o Rosie i Laurze gdyż wychodzi Ci to nieziemsko i szkoda by było jak byś przestała pisać . Kończąc pozdroxy i czekam na next
OdpowiedzUsuń