Oczami Laury:
- Nosz cholera jasna, gdzie ta p.......a gumka?!- wrzeszczałam do siebie, owinięta w ręcznik i wywalając rzeczy z szafy. Wszystkie, dosłownie wszystkie. Jakieś deski z tyłu, wieszaki, ubrania... kanapkę?... Jakiś drewniany mieczyk, kubek, książki... ooo, książki... zdjęcia, obrazki, pudełko podpasek, strój baletnicy,.... lalki?.. Ale ani śladu tej gumki! Nie wiedziałam, że w moim pokoju jest Ktoś (-.-) Spojrzałam na książkę na łóżku.
- Ugh... Głupi zakład...- mruknęłam i poszłam do łazienki. Nie wytrzymałam. Wróciłam się po lekturę, a później ubrałam się normalnie, czyli tak:
- Ładne ciuszki, ale przez dwa tygodnie będziesz nosiła inne, kotku- usłyszałam głos za mną, gdy wyszłam z łazienki.
- Fuck...- szepnęłam zła, powoli się odwracając.- Ty też przegrałeś! Powiedziałeś "kotek"!
- Ale ty pierwsza stchórzyłaś- zaśmiał się.
- Ugh.. nienawidzę siebie... To co planujesz jako pierwsze?- poddałam się.
- Sklep- powiedział pewny siebie Lynch.
- Sklep?
- Tak, kupimy ci kilka krótszych kiecek- uśmiechnął się. No tak, to byłoby zbyt piękne, aby było prawdziwe...
- Żartujesz sobie?
- No to chodź, idziemy- zaśmiał się i wypchnął mnie siłą z domu.
- Vanessa, pomóż mi z tym psychopatą!- poprosiłam siostrę, ale ta menda nieogolona tylko jadła popcorn. Super. Lynch przez godzinę mnie ciągał po sklepach, kupił mi dwie miniówki i jakąś dziwną sukienkę, w której się kilka razy zgubiłam. Włożyłam głowę w rękaw...
- Wiesz co? Tylko wybitnie uzdolniony człowiek, potrafi założyć to do góry nogami- stwierdził chłopak, przyglądając mi się.
- No wiem, jestem sierotą urodzoną- uśmiechnęłam się sztucznie i wróciłam do przymierzalni. A może by tak uprzykrzyć mu trochę ten pomysł? Gdy się przebrałam, mieliśmy wracać, ale postanowiłam go po wnerwiać. Podbiegłam do jakiejś bluzki i zaczęłam:
- O Bosz.. jaka sweet! Zajebista! Zobacz jaki śliczny króliczek! AAAA!!! Jakie to słodkie!!- piszczałam, a chłopak patrzył się na mnie wzrokiem typu "wtf?!"
- Awww.. zobacz jaki słodki wisiorek!- krzyknęłam i rozsiadłam się przed biżuterią.
- Ty na serio?- zapytał załamany Lynch. Boże, ja zaraz pęknę ze śmiechu!
- Kup mi, kup mi, kup mi! Proszę, proszę, proszę! Aaa! Patrz jaka zajebista sukienka!- podbiegłam na inny dział. Sprzedawczyni spojrzała się na mnie dziwnie.
- To.... ty sobie tutaj popatrz, a ja pójdę... gdziekolwiek, byle daleko stąd- oznajmił i wyszedł szybko ze sklepu. Wyjrzałam jeszcze, żeby się upewnić, że poszedł i odetchnęłam z głęboką ulgą.
- Wolność- powiedziałam zadowolona.
- Fajny chłopak- stwierdziła kobieta za ladą. On fajny?!
- "Fajny" jeśli ktoś chce w psychiatryku skończyć.Jak pani chce, to mogę was sobie przedstawić. Albo jeśli ma pani córkę siedemnastoletnią, to on pierwszy w kolejce. Ważne, żeby w końcu się ode mnie odczepił.
- Nie, dziękuję... chyba nie skorzystam...
- Jest stąd inne wyjście?- zapytałam po chwili.
- Nie, niestety nie- zaśmiała się. Fuck..
- To chociaż niech pani nie przyjmuje pieniędzy za te spódniczki- poprosiłam i pokazałam na torbę pełną ubrań.
- Dobrze, do widzenia.
- Do widzenia- odpowiedziałam i wyszłam. Lynch stał i gadał z jakąś dziewczyną. Mam szansę... Pobiegłam szybko do wyjścia, ale nie zdążyłam, bo stanął przede mną.
- Spieszysz się gdzieś?
- Jak najdalej stąd...- mruknęłam i go wyminęłam.
- Idziemy do mnie- krzyknął za mną. Zatrzymałam się.
- Oh god... Why?- jęknęłam i szłam dalej.
- Spokojnie, jeszcze tylko czternaście dni- zaśmiał się i otworzył drzwi samochodu dla mnie. Tak, podkradł Rikerowi, ale tego nie skomentuję...
- Dzięki, wolę siedzieć z tyłu- syknęłam i skierowałam się na tyły. Kurde, zdążył zamknąć. Ugh!
- To jak, siadasz z przodu, czy wolisz maszerować godzinę?- uśmiechnął się, sami wiecie jak.
- Nie lubię cię, wiesz?
- To się niedługo zmieni, zobaczysz- puścił mi oczko i wsiedliśmy do auta. Starałam się nie zwracać uwagi na osobę obok, ale było to trudne, bo trzymał swoją dłoń na mojej nodze. A ja musiałam się na to godzić. Żarty jakieś. Na miejscu byliśmy jakieś 15 minut później. Wysiadłam fochnięta i skierowałam się do swojego domu. Niestety, ON mnie zatrzymał i zaniósł do swojego domostwa.
- Nienawidzę cię, wiesz?- warknęłam, gdy mnie postawił.
- Tak, wiem- zaśmiał się.- To który pokój wybierasz?
- Słucham?
- No śpisz tutaj przez pierwszy tydzień, potem ja tydzień u ciebie, kotku- powiedział pewny siebie.
- A gdzie twoje rodzeństwo?
- Pod namiot pojechali. Nie wiem, czy Van ci mówiła, ale ona właśnie za tydzień do nich dołącza- uśmiechnął się uwodzicielsko i spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem.
- Nie, nawet o tym nie myśl- ostrzegłam go, a on wybuchnął śmiechem. Zbliżył się do mnie i...........................
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na początku pisałam, że miałam jechać gdzieś w lipcu, na cały miesiąc. Namówiłam rodziców na tydzień, do 10.07. bo są urodziny mojego.... kolegi....xD skomplikowane xD Ciężka sytuacja uczuciowa, tak samo jak u Alex xD
Tęsknię za swoją klasą :'(
Klaudia :'(
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hejka :) Miałam jechać na cały miesiąc do niemiec....ale niestety mój paszport stracił ważność...taki pech i muszę wyrobić go więc pojadę tylko na tydzień w sierpniu ale do dobrze dla was bo będą rozdziały!! :D No tak z Klaudią mamy problemy uczuciowe....nie ma to jak się zakochać tydzień przed zakończeniem roku szkolnego...masakra no ale cóż...takie życie..ok więc rozdział jest,komentarze mają być :)
Alex ;D
Ciekawa jestem co Ross wykombinuje
OdpowiedzUsuńo bosz... zajebisty rozdział ^_^ hahaha i tak jeszcze przez dwa tygodnie *.* czekam na next....
OdpowiedzUsuńco on kombinuje !!! No i znowu mi urwały w takim momencie.! xd
OdpowiedzUsuńCzekam na Next :))
OdpowiedzUsuńJaki genialny ^^ Trochę mi przykro, że nie pojedziecie ale bardziej się cieszę hahahahha XDDD
OdpowiedzUsuńCiekawe co On tam wymyślił w tej swojej ślicznej główce *.* Ogólnie rozdział zajebisty ;d ;* Czekam na nexta z niecierpliwością ;) <3
OdpowiedzUsuń~ Paula
Super czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńWiem co czujecie juz od jakis 3lat jestem nieszczesliwie zakochana :-\
Dacie rade to przetrwac :-)
Agata
Cudo! Piękny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńMnie znasz i wiesz co bede robić... ZGADYWAĆ!!!
A więc.. podszedł i..:
przytulił ją, zgwałcił, dał patelnią w łeb, pogłaskał, przerzucił pzez ramie, rozebrał, pocałował, oświadczył się, polizał, łasił, dusił xd?
Podpowiedz! :3
Pozdrowienia z Chorwacji! Musiałam dzielnie walczyć o net@ xd
/Sashy ( walnięta jak zwykle ) :*
cuudowne to wasze opowiadanie <3 czekam na nexta iii...na to co Ross :*** wymyśli...<33
OdpowiedzUsuńA więc:
OdpowiedzUsuń1. Boski i genialny, cudo.... Nie wiem, jak jeszcze to mam opisać.
2. Wiem, jak to jest. Tylko ja się zakochałam w takim chłopaku... A wczoraj przyjechałam do domu i już go pewnie nie zobaczę... ;( Chyba, że nakłonię rodziców do zamieszkania w Hiszpanii, ale raczej się nie zgodzą... Jestem pogrążona w żałobie... ;(
3. Kiedy next, bo ze skóry wychodzę?! Wasz rozdział może chociaż trochę poprawi mój humor. Zróbcie to dla mojego złamanego serduszka... Pliiiiska!!!
PS. Jestem ciekawa, co tam w swojej cudnej łepetynie wymodził Rossik, hmmm? Napiszcie i nie każcie czekać.
Usuń/Wariatkaaa<3
No wiecie... Spodziewałam się po waszym blogu czegoś innego, a tu takie coś.......
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Przestraszyłaś się? ;) I dobrze. ;) To coś genialnego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cudowne!
!
!
!
!
!
!
!
!
!
!
!
!
/miŁka<3
Rozdział jest bardzo fajny!!!!!
OdpowiedzUsuńDawajcie szybko next!!!!
O matko boska !!!!!!!! Toż to cudo świata! !!!!!! You must szybko napisać next a!!!!!!
OdpowiedzUsuńOjjjjj przez te dwa tygodnie będzie się działo!! Będzie zabawa bejbe!!!!!