~~ Narrator ~~
Rydel zobaczyła zarys jakiejś postaci, ale to nie był nikt znajomy. Krzyknęła z przerażenia i upuściła talerz na podłogę. Osoba do niej podeszła, a następnie zatkała jej usta swoją wielką, śmierdzącą łapą. Blondynka go ugryzła i uciekła na koniec pomieszczenia. Stała pod ścianą, gdy zobaczyła, że włamywacz się zbliża. Chciała go uderzyć, ale za bardzo się bała i zastygła w bezruchu. Mężczyzna zaczął ją przyduszać. Kiedy zobaczyła w jego czarnych oczach żądzę mordu i obojętność, przypomniało jej się całe jej życie.
Rydel zobaczyła zarys jakiejś postaci, ale to nie był nikt znajomy. Krzyknęła z przerażenia i upuściła talerz na podłogę. Osoba do niej podeszła, a następnie zatkała jej usta swoją wielką, śmierdzącą łapą. Blondynka go ugryzła i uciekła na koniec pomieszczenia. Stała pod ścianą, gdy zobaczyła, że włamywacz się zbliża. Chciała go uderzyć, ale za bardzo się bała i zastygła w bezruchu. Mężczyzna zaczął ją przyduszać. Kiedy zobaczyła w jego czarnych oczach żądzę mordu i obojętność, przypomniało jej się całe jej życie.
Narodziny Rossa i Rylanda, zabawy. Pierwsze kłótnie i walki o słodycze. Poznanie Ella, powstanie R5, pierwsze koncerty i trasa. Sprzeczki z Rossem i rodzicami. Poznanie sióstr Marano i w końcu wyrzucenie Rossa z domu.
Włamywacz kazał jej klęknąć, a gdy ta odmówiła, uderzył ją w twarz i zdarł z niej bluzkę. Dziewczyna skuliła się w kącie, chowając głowę między kolana i wyczekiwała najgorszego. Strasznie się bała. Zobaczyła jeszcze jak postać bierze zamach ręką, trzymając w niej coś, po czym zacisnęła powieki. Nagle usłyszała znajomy jej głos. Następne co słyszała, to odgłosy jakiejś walki, albo coś w tym stylu. Potem był krótki huk jakby. Podniosła niepewnie wzrok i ujrzała przed sobą nieruchomą postać na podłodze, coś skulonego pod ścianą i kogoś, kto pochylał się nad ciałem. Obawiała się, że osoba, która teraz szła w jej kierunku, to ta sama, która ją napadła. Ponownie zacisnęła powieki. Miała wrażenie, że ściany się zbliżają, a podłoga wiruje. Myślała, że to koniec. Czekała roztrzęsiona. Nagle stało się coś, czego w ogóle się nie spodziewała. Ktoś przy niej klęknął i mocno przytulił.
- Nie płacz, sis. Ten gnojek cię nie skrzywdzi. Przy mnie będziesz bezpieczna. No, jeśli pozwolisz mi wrócić, bo wiesz...- rozpoznała głos brata. Zszokowana podniosła wzrok.
- Ro... Ro...- zająknęła się i zapaliła lampkę.
- Nie płacz, sis. Ten gnojek cię nie skrzywdzi. Przy mnie będziesz bezpieczna. No, jeśli pozwolisz mi wrócić, bo wiesz...- rozpoznała głos brata. Zszokowana podniosła wzrok.
- Ro... Ro...- zająknęła się i zapaliła lampkę.
- Wiesz, będę szczery. Nie zmienię się tak od razu, ale postaram się skończyć z wybrykami i tak dalej... Dells, żyjesz jeszcze?
- Jak ty?... Po co wróciłeś? I kto to jest?- pytała niedowierzająco i odkleiła się od Rossa.
- Ale co? Ja nie byłem w więzieniu, tylko w areszcie, a że nie mieli dowodów na mnie i ktoś inny się przyznał, to jestem tutaj. Przy okazji odwiedziłem schronisko i zabrałem Roko- pokazał na psa pod ścianą.- No to teraz pozwól, że opierdzielę temu gnojowi mordę. Tak troszeczkę.
- Ross, nie rób głupstw, idioto. Pamiętasz, co było ostatnio?
- Nawet teraz mi matkujesz?
- Tak, po prostu zadzwoń na policję, a oni już się tym zajmą. Wcale nie matkuję, też bym go opier... - powiedziała z udawanym spokojem i spojrzała się kątem oka na postać na podłodze. Wzdrygnęła się, a jej ciało zalała fala gniewu. Wstała i zaczęła go kopać w... genitalia.
- Rydel, wykastrujesz go- Ross próbował uspokoić siostrę.- Ryyydel. Ej, ty. Jest tam ktoś? Haaaalo... RYDEL!
- Czego?!
- Chcesz mazaki?- zapytał nagle, chwytając ją za ramiona. Pokiwała twierdząco głową i usiadła na krześle. Blondyn wyszedł z kuchni, zapalając od razu górne światło i poszedł do salonu. Wrócił z opakowaniem markerów.
- Daj to, bo jak ty dostaniesz w swoje lepkie łapki mazaki, to nadchodzi koniec świata...- mruknęła Rydel i zabrała bratu pudełeczko. "Trochę" oszpeciła nieprzytomnego włamywacza, a niedługo po tym zabrała go policja.
~~ Rocky ~~
Byliśmy na maratonie w kinie. Szczerze? Nie wiedziałem o czym był film! Riker i Ryland ciągle gadali, albo rzucali popcornem. A na dodatek obok mnie siedziała jakaś ładna dziewczyna i już miałem obciach. Co chwile nasz wzrok się spotykał. Chciałem do niej zagadać, ale wstyd mi było za braci.
- Rocky, pójdziemy do klubu?- marudził mi Ryland. Po raz kolejny. Cóż... kusząca propozycja, ale on jest za młody.
- Ale o czym pan do mnie mówi?- udawałem, że go nie znam.- Nie znam pana. Proszę być ciszej, ponieważ próbuję się skupić na filmie.
- Ale Rocky, to jest do chrzanu!
- Ciszej proszę.
- Rocky, do cholery, chodźmy stąd- jęczał dalej. Usłyszałem dziewczęcy chichot obok. No świetnie, teraz ma jeszcze ze mnie ubaw. Sorry, ale nie wytrzymałem.
- Do kurwy nędzy, Ryland, jesteś za młody na kluby nocne, rozumiesz? Ja cię w ogóle nie znam! Odwal się ode mnie i wypad do domu, jak masz zamiar marudzić!
- Ćśśś!- syknęła cała widownia. Nawet Riker. Serio?...
- Naprawdę? Na mnie cichacie, a na niego nie?
- Ćśśś!- znowu to samo. Opadłem zrezygnowany na fotel i sięgnąłem po popcorn. Niby przypadkowo dotknąłem ręki dziewczyny. Szybko ją zabrała. Cholerka...
Niestety mój "kochany" młodszy braciszek zauważył moją nieudolną próbę podrywu i postanowił wysypać na nas (na mnie i na tą laskę) cały popcorn karmelowy. Zdzieliłem go pudełkiem w łeb, a on się obraził. Zacząłem ściągać z siebie klejącą kukurydzę, po czym "przez przypadek" spojrzałem na brunetkę obok. Widziałem jak się męczyła z wydłubywaniem karmelu ze swoich długich włosów. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo wpadłem na pewien pomysł. Pomogłem jej wyciągać popcorn z włosów.
- Słuchaj, sorki za niego- powiedziałem, patrząc jej w oczy. Miały piękny kolor mlecznej czekolady i jakby w kształcie płomyka przy źrenicy, były złociste. Nigdy takich nie widziałem, utonąłem w nich. Co rzadko mnie się zdarza.- Ross, nie rób głupstw, idioto. Pamiętasz, co było ostatnio?
- Nawet teraz mi matkujesz?
- Tak, po prostu zadzwoń na policję, a oni już się tym zajmą. Wcale nie matkuję, też bym go opier... - powiedziała z udawanym spokojem i spojrzała się kątem oka na postać na podłodze. Wzdrygnęła się, a jej ciało zalała fala gniewu. Wstała i zaczęła go kopać w... genitalia.
- Rydel, wykastrujesz go- Ross próbował uspokoić siostrę.- Ryyydel. Ej, ty. Jest tam ktoś? Haaaalo... RYDEL!
- Czego?!
- Chcesz mazaki?- zapytał nagle, chwytając ją za ramiona. Pokiwała twierdząco głową i usiadła na krześle. Blondyn wyszedł z kuchni, zapalając od razu górne światło i poszedł do salonu. Wrócił z opakowaniem markerów.
- Daj to, bo jak ty dostaniesz w swoje lepkie łapki mazaki, to nadchodzi koniec świata...- mruknęła Rydel i zabrała bratu pudełeczko. "Trochę" oszpeciła nieprzytomnego włamywacza, a niedługo po tym zabrała go policja.
~~ Rocky ~~
Byliśmy na maratonie w kinie. Szczerze? Nie wiedziałem o czym był film! Riker i Ryland ciągle gadali, albo rzucali popcornem. A na dodatek obok mnie siedziała jakaś ładna dziewczyna i już miałem obciach. Co chwile nasz wzrok się spotykał. Chciałem do niej zagadać, ale wstyd mi było za braci.
- Rocky, pójdziemy do klubu?- marudził mi Ryland. Po raz kolejny. Cóż... kusząca propozycja, ale on jest za młody.
- Ale o czym pan do mnie mówi?- udawałem, że go nie znam.- Nie znam pana. Proszę być ciszej, ponieważ próbuję się skupić na filmie.
- Ale Rocky, to jest do chrzanu!
- Ciszej proszę.
- Rocky, do cholery, chodźmy stąd- jęczał dalej. Usłyszałem dziewczęcy chichot obok. No świetnie, teraz ma jeszcze ze mnie ubaw. Sorry, ale nie wytrzymałem.
- Do kurwy nędzy, Ryland, jesteś za młody na kluby nocne, rozumiesz? Ja cię w ogóle nie znam! Odwal się ode mnie i wypad do domu, jak masz zamiar marudzić!
- Ćśśś!- syknęła cała widownia. Nawet Riker. Serio?...
- Naprawdę? Na mnie cichacie, a na niego nie?
- Ćśśś!- znowu to samo. Opadłem zrezygnowany na fotel i sięgnąłem po popcorn. Niby przypadkowo dotknąłem ręki dziewczyny. Szybko ją zabrała. Cholerka...
Niestety mój "kochany" młodszy braciszek zauważył moją nieudolną próbę podrywu i postanowił wysypać na nas (na mnie i na tą laskę) cały popcorn karmelowy. Zdzieliłem go pudełkiem w łeb, a on się obraził. Zacząłem ściągać z siebie klejącą kukurydzę, po czym "przez przypadek" spojrzałem na brunetkę obok. Widziałem jak się męczyła z wydłubywaniem karmelu ze swoich długich włosów. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo wpadłem na pewien pomysł. Pomogłem jej wyciągać popcorn z włosów.
- Spoko, mam czterech starszych braci, mam podobne piekło- zaśmiała się po cichu. Matulu jaki idealny uśmiech. Spotkałem anioła.
- Yyyyy... ja... ja... Rocky- przedstawiłem się nieśmiało. Dopiero po chwili zorientowałem się, że gapię się na nią z PRAWIE wywieszonym jęzorem. Zamknąłem usta i usiadłem normalnie w fotelu.
- Nicole. Nicole Sheryl. Fajne imię, Rocky. Takie... rockowe. Kocham rocka- uśmiechnęła się delikatnie. Kurna, obok mnie siedzi kobiecy ideał!
- A ja Mozarta. Yyy to znaczy ja... gram rocka. Jakby rocka. Właściwie to grałem.
- Graliśmy- uściślił Riker. Jak zwykle podsłuchiwał.
- Idź, zamilcz, duszo nieczysta.
- Serio grałeś? Coś się zmieniło?- zapytała.
- Nie. Tak. Nie wiem. Nie, no to znaczy tak. Nie. Pogubiłem się. Czekaj, ja gram w zespole. R5. Tak, to R5? Jeny, co się ze mną dzieje?- mruknąłem do siebie i zrobiłem facepalma. Masakra, jaka żenada. Lepiej już nic nie będę mówić, sam się pogrążam.
- Zabawny jesteś, wiesz?- zachichotała. Nie, no ludzie. Ona jest niesamowita.
- Wiem.
- I szczery, hah.
- Razem z kumplem jesteśmy śmieszkami w zespole.
- Ty, Rocky- zwrócił się do mnie Riker i oparł się o Rylanda.- Kończ ten romans, Ratliff i Rydel są sami w domu. Czy ty wiesz co tam się może dziać?!
- Ćśśśś!- uniósł się tłum. Szybko wyjąłem pisak (zawsze mam jakiś przy sobie, bo Rossowi zajomałem) i na pudełku po popcornie napisałem swój numer, po czym dałem to Nicole. Uśmiechnęła się delikatnie i powiedziała "Dziękuję". Jak to sweetaśnie zabrzmiało, ojej. Kurde, gadam jak Rydel. O nie.
- Nie ma za co. To do usłyszenia. Tylko zadzwoń.
- Pomyślę...- szepnęła i w tym samym momencie Riker pociągnął mnie do wyjścia z sali. Stracił kasę za maraton, oh jak przykro.
- Już po dwunastej. Jeeny, jak późno. Pewnie już śpią- mówił RyRy i ziewnął.
- Właśnie tego się boję, że śpią- westchnął blondyn, wsiadając do auta. Zrobiliśmy to samo. Po około 15 minutach byliśmy pod domem. Riker ciągle marudził "Pospieszcie się, nie chce być wujkiem! Musiałbym się zajmować ich dzieckiem! Nieee!!". Można zwariować od tego. Serio. Odkluczyłem drzwi, a ten idiota wparował do środka, jakby go coś goniło. Weszliśmy za nim. Zrobiłem parę kroków i nagle jakieś wielkie, włochate cielsko skoczyło na mnie i zaczęło lizać po twarzy.
- Roko!- krzyknąłem szczęśliwy.- Ale ty śmierdzisz, weź idź. Ty, a co ty tu robisz? Czy ty...- zobaczyłem Rossa opartego o ścianę.
- Nie, nie byłem w kiciu. Ile razy mam to powtarzać? To jest już nudne. Wróciłem, więc się nie interesuj co robiłem, kiedy mnie nie było- zgasił mnie. Mówił tak znudzonym głosem, że zachciało mi się spać.
- To dobranoc- ziewnąłem i udałem się do swojego pokoju pokoju. Cały czas myślałem o Nicole. Kurde, no ja mam dziewczynę przecież. Mam przerąbane.
~~ Następny dzień ~~
__Laura__
Obudziłam się ok. 7:20. W sumie to sprawka mamy. Przyjechały po nią koleżanki z policji i od razu obudziły mnie kogutem. Extra początek.
Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam czarne rurki, podziurawioną na plecach koszule z czaszką, z wieszaka ściągnęłam skórzaną kurtkę z ćwiekami, a zza drzwi zabrałam swoje Conversy i poszłam z tymi rzeczami do łazienki. Szybko się umyłam i ubrałam, a następnie uczesałam. Zrobiłam dość mocny makijaż i zeszłam na śniadanie. 7:45... za pięć minut muszę wyjść. Extra!
- A ty nie jesteś jeszcze w szkole?- zapytał zdziwiony tata, wchodząc do kuchni w szlafroku.
- Zaraz wychodzę. Tato, muszę dzisiaj iść do szkoły? I tak się spóźnię.
- To się pospiesz, zdążysz. Jak ty wyglądasz? Tak zamierzasz iść na lekcje?- zdenerwował się.- Poza tym, musisz poprawić oceny, masz sporo zagrożeń.
Przewróciłam tylko oczami, wzięłam jabłko i wyszłam z kuchni. Zarzuciłam jeszcze torbę na ramię, po czym ruszyłam do szkoły. Spojrzałam kątem oka na dom Lynchów. Wiało pustką... Dawno ich nie widziałam, muszę to zmienić. Ale to po szkole.
Wsiadłam w autobus, który jechał prosto pod szkołę. Dotarłam tam trzy minuty przed dzwonkiem. No ładnie...
Weszłam do budynku i poszłam do sali od historii. O dziwo, było tylko siedem osób, jak nigdy. Po dzwonku wpadła reszta i zaczęła się lekcja. Rossa nie było, żadna nowość. I tak ciągle gadałam z koleżanką z ławki za mną.
- Ale to on nie miał być w więzieniu? Nie ogarniam- rzekła zdziwiona dziewczyna, gdy jej powiedziałam o tym, co było wczoraj.
- No miał, ale go puścili. Nieźle, nie?
- Tia... a wiesz, że on nie zda... prawda?
- A wiesz, że on ma to gdzieś, prawda?- powtórzyłam.- Chociaż ja też raczej nie zdam. Muszę zaliczyć wf i basen. Na treningi będę musiała łazić, masakra jakaś.
- Poradzisz sobie. Przecież to jest extra- namawiała mnie z uśmiechem na ustach. Czasem jej entuzjazm potrafi załamać.
- Dla ciebie. Ja nie lubię sportu. Poza tym, tam są te typy, o których ci mówiłam- westchnęłam ciężko. Dwóch takich gości mnie męczy ostatnio, bo na jednego wylałam kawę. Przez przypadek, zderzyliśmy się. A to taki facet, któremu się nie odmawia. Ja już to zrobiłam i mam przerąbane. Podpadłam im. Na dodatek z tym jego kumplem są nowi w szkole. Oni + Ross to "najgorsze wytrzutki społeczne" jak to powiedział nauczyciel.
- No tak... Już im się nawinęłaś?
- Tsaaa. Przecież ja nie mogę mieć spokoju, nie? Ja mam nadzieję, że nie będą chcieli się zemścić- szepnęłam, bo historyk przechodził obok nas.
- To ty nie wiesz za co oni zostali tu przeniesieni?- zapytała zdziwiona. Pokiwałam przecząco głową.- Koleżanka mi mówiła, że jej przyjaciółka odmówiła im... no wiesz. Zbliżenia. I oni w ramach zemsty dręczyli ją. Po prostu niszczyli psychikę dziewczyny i biedna nie wytrzymała. A wiesz co jest najgorsze? To była moja kuzynka.
- Była? Czyli ona...
- Tak.
Na tym rozmowa się skończyła. Nauczyciel wziął mnie do odpowiedzi. Zajebiścieeee...
Podeszłam niechętnie do biurka i stanęłam pod tablicą.
- Trzeba było zająć się tematem zajęć, a nie chłopcami- powiedział historyk, podchodząc do swojego krzesła i usiadł.
- Pierwsze pytanie: O czym jest dzisiejsza lekcja?
- Nie wiem- syknęłam znudzona. Bosz... kolejną pałę przyniosę.
- Drugie- co było na ostatniej lekcji?
- O, ja to wiem, pan czeka- przedłużałam.- No ten, no... pamiętam to, ale mam na końcu języka, noo...
- Sorry za spóźnienie, coś załatwiałem- usłyszałam za sobą. W klasie nastała cisza. Nauczyciel też był w szoku. Tak jak reszta. Powoli się odwróciłam i zobaczyłam Rossa.
- Znowu mnie uratowałeś- uśmiechnęłam się i go mocno przytuliłam. Nie puszczałam go aż do czasu, gdy historyk popukał mnie w ramię.
- Usiądźcie- poprosił, wskazując na moją ławkę. Czułam na sobie wzrok wszystkich. Ross złapał mnie za rękę i zajęliśmy miejsca. W sali nadal było cicho.
- Wracając do tematu- i facet zaczął opowiadać. Każda osoba w klasie obserwowała mnie i blondyna. Przyznam, że było to niezręczne. Ale też dziwne, że Ross się jeszcze nie uniósł przez to. Cudem wytrzymałam do dzwonka i wyszliśmy z klasy. Od razu za drzwiami ludzie, którzy byli na korytarzu spojrzeli się na nas. Wszyscy schodzili nam z drogi. Czułam się jak królowa. Dziwnie. I to bardzo.
- Widzisz?- chłopak zwrócił się do mnie.- Ledwo przyszedłem po kilkumiesięcznej przerwie i nadal mnie szanują.
- To poczekaj, aż zobaczysz swoją szafkę- westchnęłam i pokazałam w stronę szatni.
- Wiem. Już widziałem. Olać to. Masz pojęcie, ile ja mam wrogów? Przyzwyczaiłem się do hejtów.
- Tsaa... Masz doświadczenie, Ross.
- Co jest?- zapytał nagle, stając mi na drodze. Chwilę się zastanawiałam, czy mu to powiedzieć, ale w końcu się zdecydowałam.
- No dobra. Więc tak. Są nowe, groźne typy w szkole, nie? No i ja im podpadłam. A oni chodzą na treningi po lekcjach, na które ja też będę musiała chodzić, żeby zaliczyć wf i basen, bo nie zdam. No i ja się boję, że coś mi zrobią. Kuzynka mojej koleżanki z klasy miała przez nich tak zrytą psychę, że nie wytrzymała i wiesz... nie ma jej już- wytłumaczyłam mu wszystko, a Ross mnie przytulił i pocałował delikatnie w czoło.
- Będziesz bezpieczna. Pójdziemy razem na te treningi i jakby co, to cię obronię. Wiesz do czego jestem zdolny... No i jeszcze jesteś mi coś winna w nocy, nie?- mruknął mi uwodzicielsko na ucho. Ten tylko o jednym myśli! Ale mimo wszystko się zaśmiałam.
- Myślisz tylko o jednym.
- W końcu jestem blond- zboczusiem...- uśmiechnął się i poszliśmy na następną lekcję.
Ogólnie było spokojnie. Do przerwy na lunch. Skierowałam się na stołówkę, gdzie czekał już Ross. Podeszłam z tacką po jedzenie. Fuu, jak zwykle ta bezsmakowa, szara breja nazywana kleikiem, skisłe mleko i gumowe ciastko z... nikt nie wie z czym to jest. Różnie było. Raz trafiłam na paznokcie, a kiedy indziej na soczewkę. Ciekawe, kiedy był tu sanepid? Ale odbiegam od tematu. Wychodziłam z kolejki, gdy nagle podeszły do mnie te typy. Chryste, dlaczego akurat teraz Ross musi gadać przez telefon? I w dodatku odwrócony?!
- No, Laura. Daję ci ostatnie ostrzeżenie. Wiesz, czego chcę- szepnął jeden z nich nieprzyjemnym głosem. Serio nikt tego nie widzi? Nikt a nikt? Tego smrodu z jego paszczy, też do nikogo nie doszedł, nie?
- Słuchaj, mała. Albo to zrobisz nam OBOJGU, albo pożałujesz, że żyjesz, rozumiesz?- zagroził mi drugi. Miałam ochotę się rozpłakać. Szybko ich ominęłam i pobiegłam do stolika z tacką. No ludzie nie mogli ich przegonić stąd?!
Usiadłam na swoim miejscu i w tym samym momencie Ross skończył rozmawiać.
- Zamówiłem nam stolik w restauracji, co ty na to? Potem byśmy poszli do ciebie. Słyszałem, że twoi rodzice jadą na tydzień do Detroid, tak? Laura? Czemu się tak trzęsiesz?
- Kto? Ja? Nieee- zaprzeczyłam. Spojrzałam się na blondyna. Wyczekiwał dalszej odpowiedzi. Nagle za nim zobaczyłam tych chłopaków. Jeden z nich puścił mi oczko. Wzdrygnęłam się i ze strachu wtuliłam w Rossa. Zdziwił się, ale odwzajemnił gest.
- Grozili mi- szepnęłam.
- Co? Kto?! Daj namiary, będzie wpierdol- rozkazał wkurzony.
- Oni- powiedziałam, gdy znowu zaczęli się zbliżać. Ten, który mrugnął na mnie, podszedł bliżej, a następnie bezczelnie pogłaskał mnie po policzku. Ross tak gwałtowie wstał, że omal nie przewrócił stołu. Kipiał złością. Teraz był nieobliczalny. Właśnie w takich momentach się go bałam, nie wiedziałam, do czego może się posunąć.
- O, widzę, że znalazłaś sobie ochroniarza, co? On i tak ci nie pomoże.Chuderlawy mięczak. Zobacz, gdzie on ma mięśnie?- zapytał rozbawiony. Blondyn z trudem się powstrzymywał. Już dawno było po dzwonku, więc sami byliśmy na stołówcę.
- A gdzie ty masz rozum, co? Po co to wszytsko? W ten sposób nie zdobędziesz szacunku- warknęłam, a on co? Odepchnął mnie z całej siły na bok, aż upadłam. Ross nie wytrzymał i rzucił się na niego z pięściami. Wstałam, zakręciło mi się w głowie. Ale ogarnęłam się i ich rozdzieliłam, zabierając blondyna za rękę ze stołówki. O dziwo żadnej rany nie miał. A no tak, doświadczenie. Ale teraz to już na pewno będę miała przerąbane... A jeszcze ten trening po szkole dzisiaj. O 16:30. Dobrze, że będzie przy mnie Ross. Gdyby nie on, nie wiem jakbym sobie poradziła.
¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥¥
SIEMA mordki ♡ Jak dobrze mieć ferie... Więcej pomysłów, czasu, WENY itd. Jak Wam się podoba rozdział? Na początku zgadliście. Do Rydel miał przyjść Ross, ale zmieniłam coś, bo to by było za oczywiste. Cały czas zastanawiam się nad scenką 18+, czy dać, czy nie. Nie umiem takich rzeczy pisać xd najwyżej poprosiłabym bffs o pomoc. Ale to zależy od Was, czy chcecie taki rozdział xd i u jakiej pary. No to komentujcie, to BARDZO MOTYWUJĄCE. Next niedługo, bo mam sporo zamówień na rysunki (wtf ;_;) i muszę się wziąć do robory. Za wszelkie błędy przepraszam, pisałam na telefonie. Do napisania, Mordki ♡
Klaudia ☆♡
Raura!!!!!❤❤❤❤
OdpowiedzUsuń18+ u Raury!!!
Kocham!!
super rozdział :D sweet :) raura :**** nie moge się doczekać nexta 18+ u raury ? :)
OdpowiedzUsuńŚwietnyy !!
OdpowiedzUsuńCzekam na bardzo szybki next !! Proszęę ☺
+18 u Raury poproszę <3 Wkurwi*** nie te typy. -.- Błagam! Niech ich Rossiak w następnym rozdziale znokautuje ze swoją bandą! Byłoby bosko! :D Rozdział przeprzeprzegenialny <3 Dobrze, że Ross uratował Delly <3 Ej! Ross dzisiaj dwie laski uratował :D I'm genius B|
OdpowiedzUsuńJaką ma dziewczynę Rocky, bo nie pamiętam XDD I jakoś tak nie polubiłam tej Nicole... A napiszesz kiedy mniej więcej będzie rozdział? Bo nie chce jak przez ostatni tydzień codziennie po 5 razy wchodzić na tw bloga, żeby zobaczyć czy czasem nie dodałaś nexta XD <3
Pamiętaj o scence +18 u Raury! <3
~Kami
Dawaj to 18+ w nextcie z RAURĄ!! Zrozumiano? Mam nadzieję, że tak XD
OdpowiedzUsuńKurde, co to za typki? Niech spieprzają od Laus XD Już ich nie lubie...
Rocky jaki agresywny hahhahahha xd
Coż... Ten blog to moje życie. Uwielbiam ten rozdział. Niby taki zwykły, ale za to bardzo dobry :3
WIDZE W NEXTCIE 18+, A JAK NIE, TO SIE INACZEJ POLICZYMY.
KC PAPKO :**
Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńSuper:):)
OdpowiedzUsuńExtra *.*
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze <3 18+ u Raury :*
OdpowiedzUsuńploose <3
i szybko dawajcie nexta :****
Raura,Raura,Raura!! 18+ :)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next ♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next ! Rozdział rewelacyjny ! Boszzz zazdroszczę ci talentu do pisania =)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział zarabisty
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tego bloga,to opowiadanie,te rozdziały! No po prostu wszystko :3
OdpowiedzUsuńŁo matko,ale zarąbiście,heuheuheu,Ross wrócił do szkoły :D
Na treningu znowu się pobiją? Ross obroni Laurę? Powiedz że tak..
To wszystko jest takie ekscytujące i pełne emocji.
+18 może z Raurą? W końcu i tak ma coś być ;)
Jeno słowo może to wszystko opisać B.O.S.K.O!
No cud,miód i orzeszki <3
Czekam na nexta i pozdrawiam! <3
Plisek jak najszybciej next :*
OdpowiedzUsuń+18 z Raurą :D
W końcu piszę ten komentarz.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
Ross wrócił do szkoły....
Następni bad boye, ale nie tacy jaki jest Rossy...
Skoro większość chce +18 z Raurą to ja też. (+Rydellington)
Ja chcę nexty...
Dobra...
Czekam na next <333
Ps.A co z blogiem "R5~ Między niebem, a ziemią?"
wow no wreszcie raura
OdpowiedzUsuńno i Lau jaka buntowniczka
szczerze to chyba była zamian ról bo Rossy nie ma pazurków
i ta grupka nie podoba mi się
i chcę +18 zboczuch ze mnie, hyhyhyhy
czekam na next
zapraszam do mnie
rauraandr5-myhistory.blogspot.com