wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 3

Oczami Laury:
Gdy tylko dowiedziałam się o tym, miała ochotę zwiać gdzie pieprz rośnie.
- Laura, będziesz spać na materacu w pokoju Rossa, Van, ty u Rikera, a Ratliff w salonie- zdecydowała Rydel.
- A nie mogę na korytarzu, w piwnicy, na strychu, w łazience, w salonie, w kuchni... gdziekolwiek?- błagałam.
- Spokojnie, sprzątnę trochę i będziesz miała gdzie się położyć, kotku- mruknął Ross. Wystawiłam mu język.
- No, słyszałaś? To ja idę do sklepu, a wy ogarnijcie pokoje, małpy. Wrócę za godzinę- poinformowała i wyszła. 
- No, to miłego sprzątanka, ja wybywam- powiedział blondyn zakładając bluzkę. Odetchnęłam z ulgą. Gdy wychodził, cofnął się jeszcze do nas, jakby czegoś zapomniał. Myślałam, że chodzi o klucze, czy telefon, a on mi zapodał buziaka w policzek i migiem wybiegł śmiejąc się. Ugh! Ma dupek szczęście, że mam opóźnione reakcje, bo jak by było inaczej, miałby talerz z żarciem na twarzy!
- Laura, chodź, idziemy po rzeczy- powiedziała Vanessa i poszłyśmy do domu.
- Van, ja nie wytrzymam z debilem!- marudziłam jej. 
- Riker ma taki cudowny uśmiech...- rozmarzyła się.
- Co ty pieprzysz? Ja nie o tym teraz!
- Ja idę do niego, pa- pożegnała się, wzięła torbę i wyszła z domu. Wzięłam tylko szczoteczkę i poszłam za nią. Stojąc pod drzwiami, usłyszałyśmy krzyk jakiegoś gościa i zauważyłyśmy uciekającego przed nim Rossa. Rocky otworzył drzwi, a ten wpadł rozpędzony do środka.
- Zamknijcie drzwi, szybko!- krzyknął zasapany. Zdążyłyśmy wejść i wykonałam prośbę blondyna. Ten położył się na podłodze i odetchnął z ulgą. Teraz dopiero zorientowałam się, że ma podbite oko i rozwaloną wargę. 
- Pieprzony cham! Porypany stary pierdziel! Takiego to tylko za jaja powiesić i wykastrować!- darł się przez okno. Ten facet nadal stał przed domem i kłócił się z Rossem. Po chwili blondyn wyszedł z okna i zaczął wycierać sobie krew z wargi.Wtedy sobie przypomniałam, że nie zamknęłam domu, więc każdy może się włamać.
- Zaraz wracam, idę tylko zamknąć dom- powiedziałam i skierowałam się do wyjścia. Nagle ktoś mnie pociągnął za rękę. Ktoś, czyli Ross.
- Posrało cię? Nie wychodź teraz, ten patafian cię złapie- ostrzegł, odgarniając mi włosy z twarzy. Wyrwałam mu się i wyszłam. Zrobiłam parę kroków i podbiegł do mnie ten facet. Był, jakby to powiedzieć.... szeroki trochę w barach, a spojrzenie miał nieprzyjemne.
- Jesteś dziewczyną Lyncha?- zapytał chropowatym głosem, zagradzając mi drogę.
- Nie, odejdź- powiedziała i próbowałam go wyminąć, ale przeszkodził mi. Złapał mnie mocno za nadgarstki i przysunął do siebie. Kopałam, biłam, odpychałam go jak tylko mogłam, ale był zdecydowanie za silny. Już wiem o co chodziło Rossowi. 
- Kurwa, co ty robisz, człowieku?! Porypany jesteś, czy co?! Kurwa! Puść mnie!- darłam się, ale ból w nadgarstkach był okropny. 
- Skoro nie jesteś jego dziewczyną, to zobaczymy jak zareaguje na to- szepnął mi na ucho i gwałtownie pocałował. Nic, zero czułości, albo jakiejś delikatności. Stałam sztywno, a kiedy już zaczął wpychać mi ten swój śmierdzący jęzor do ust, ostro przegiął pałę! Wyrwałam mu się i zaczęłam kopać jak najmocniej po jajach.
- Jedzie ci z papy zdechłym śledziem! Co ty kurwa, od kota żarcie podbierałeś?! Nie będziesz mi tu jęzora do gardła wpychał, ty pedale jeden!- wrzeszczałam okładając go kopniakami i pięściami. Gdy pociągnął mnie za kostkę, szybko przybiegł Ross i mnie uratował. Fuuu mam w buzi posmak posmaku śledzia... 
- Co, tchórzysz i wolisz męczyć dziewczynę, zamiast mnie?- zagadnął go blondyn. Pobiegłam szybko zamknąć dom i wbiegłam do reszty Lynchów.
- Weźcie zadzwońcie po policję, oni się zaraz pozabijają- panikowała Vanessa patrząc na bójkę. To normalne?
- Już jadą, widzisz?- pokazał Riker. W tym momencie Ross wykorzystał sytuację, że facet stoi tyłem do niego i przytrzymał mu ręce. Policja zabrała zbira i pojechała. Tuż po Rossie, do domu weszła Rydel.
- Ciekawe co się stało, że policja przyjechała... Co wyście narobili?- zapytała patrząc na Rossa.
- Idiota męczył Lau, wkurzyłem się! A, że najpierw chciałem odzyskać swój motor, to mnie nakrył i gonił przez pół miasta, skurczybyk jeden- tłumaczył blondyn. 
- Dobra, zapomnijmy o tym. To się nie zdarzyło, ty idź zmyj to z warg i zasiadamy do filmu, nie?- zaproponował Ratliff. Wszyscy się zgodziliśmy i pół godziny później panowała już luźna atmosfera. Oglądaliśmy komedię "Ści(ą)gany". Gdy były "miłosne" sceny w filmie, Ross się do mnie przybliżał i patrzył mi w oczy. Nie powiem, wkurzało mnie to. Musiał usiąść obok mnie, no musiał! Po filmie zaczęliśmy się nudzić, więc wybór zabawy padł na "Prawda lub Wyzwanie". Nie mieliśmy innych pomysłów, a "7 minut w niebie" odpada, bo w większości jest tutaj rodzeństwo...
    Usiedliśmy w kole, ja jak najdalej od Rossa, czyli wyszło na to, że na przeciwko. Pierwszy kręcił Rocky. Wypadło na Rossa. Chłopak wybrał wyzwanie.
- Hmmm.... Zaśpiewaj piosenkę dla Laury, ale improwizuj. Podkład masz już nagrany- uśmiechnął się złośliwie brunet. Blondyn wyciągnął z szuflady szczotkę do włosów Rydel i pociągnął mnie na środek. O Boże... już się boję. Muzyka zaczęła lecieć, a chłopak zastanawiał się chyba nad słowami. Wkrótce zaczął śpiewać i tańczyć, tuż przede mną:


Byłam w szoku. Gdy skończył, usiedliśmy na swoich miejscach. Tym razem wypadło na Ratliffa. Pytanie.
- Czy czujesz coś do mojej siostry?- zapytał z cwanym uśmiechem.
- Eeeeemm.... noo.... jakby to ująć.... hmmm.... eeee..... to znaczy.. yyhhh... przyjaźń- wydusił w końcu. Zakręcił butelką. Na mnie. Why!?
- Sama nie wierzę, że to mówię, ale wyzwanie- zdecydowałam, a wszyscy się zdziwili. Czyli rozumiem, że Ell wymyśla straszne zadania.
- Hmm.... MAM! Będziesz spać w jednym łóżku z Rossem, w jego koszuli- powiedział, a mi opadła kopara.
- Czy ciebie pojebało do końca?- zapytałam poważnie. 
- Czekaj, kotku, przyniosę ci jakąś koszulkę- oznajmił mi Ross. Do końca wieczoru miałam focha na Ella. Zakręciłam. Ross. 
- Pytanie.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie zasnę tam, dopóki nie złapiesz tego węża, nie?
- Emmm... ta jasne. 
Potem było Rocky'ego. Musiał biedak stanąć na głowie. Potem Van, ja, Rydel, Riker, Ratliff i znowu ja. 
- Zatańcz w staniku- rzucił Ross. Ja pierdolę..... 
- Ty na serio, czy tylko sobie jaja robisz?- zapytałam, a on wybuchnął śmiechem. No tak, zapomniałam, że "jaja" w jego słowniku mają znaczenie dwuznaczne...
- To co, wykonujesz zadanie?- zapytał roześmiany Riker. Vanessa się na niego dziwnie spojrzała.
- Nie ma mowy!- zaprotestowałam.
- A u mnie?
- Nie!
- Kotku, nie ma czego się wstydzić- szepnął.
- Nie zrobię tego, wymyśl co innego. I NIE NAZYWAJ MNIE TAK- poprosiłam.
- No to zatańcz, ale w bluzce jak tak wolisz. KOTKU- powiedział z tym swoim uwodzicielskim uśmiechem. Ugh! Nie znoszę go! Dobra, jakoś zatańczyłam, ale tylko do refrenu "Waka Waka" Shakiry. Teraz ja kręciłam. Ostatni raz i kończymy. Wypadło na Ratliffa.
- No i teraz mam dylemat- stwierdził.- Dobra, niech będzie wyzwanie.
- Wyzywam cię, żebyś.... szczerze powiedział co myślisz o Rydel- zaśmiałam się i spojrzałam na blondynkę. Zasypiała już i nie ogarniałaco jest grane.
- Lubię ją. Kończymy?
- Kończymy- wszyscy się zgodzili i poszli do pokoi. Umyłam się i ubrałam w piżamę. Weszłam (z ogromnym niechceniem) do pokoju Rossa, bo tam miałam spać. Niestety.
- Ładna ta bluzeczka, ale pamiętaj, że śpisz w MOJEJ koszulce- przypomniał mi blondyn przy progu. Też już się mył, a ubrany był tylko w bokserki.
- Ciesz się, że śpię z tobą- o matko, jak to zabrzmiało. Ja to serio powiedziałam?
- Dobra, masz to, kotku. Idź się przebrać- puścił mi oczko i podał koszulkę. Szybko się przebrałam (oczywiście w łazience). Bluzka sięgała mi do połowy uda i zakrywała spodenki. Gdy wchodziłam do pokoju, trafiłam na Vanessę. Spojrzała na mnie pytająco.
- No comment...- powiedziałam zrezygnowana i weszłam do pokoju. Na dzisiaj zapowiadali burzę. Super.
- Wow, coś ogarnąłeś, gratulacje- pogratulowałam mu, widząc trochę więcej miejsca.
- Ty we wszystkim wyglądasz sexy...- mruknął przygryzając wargę.
- Ja nie o tym teraz...
- Wiem, kotku.
- Ugh!! Przestań mnie tak nazywać do cholery!- wkurzyłam się.
- Dobrze, słonko- załamałam ręce.
- Już wolę kota- stwierdziłam niechętnie i ziewnęłam.  
- Jesteś śpiąca, chodź spać, kotku- uśmiechnął się i położył mnie na łóżku. Już nie miałam siły się wkurzać, bo byłam padnięta. To był długi dzień. Wtuliłam się w poduszkę, Ross mnie chyba jeszcze przykrył i odpłynęłam. 
  Obudził mnie nagły, głośny grzmot. Walnęło w drzewo w parku. Matko boska, nienawidzę burzy, szczególnie w L.A, kiedy zwykła burza, może się zmienić w tornado, czy coś. Obok mnie leżał blondyn i spał sobie jakby nigdy nic. Nagle usłyszałam syczenie. Było blisko, chyba nawet pod poduszką. Odskoczyłam jak poparzona i spadłam z łóżka, budząc Rossa.
- Co ty kurwa robisz?.... Czego mnie budzisz?...- zapytał zaspanym głosem.
- Pod poduszką coś syczało- powiedziałam przestraszona i stanęłam pod oknem.
- Aahh.. Danny się znalazł...- mruknął i wyciągnął węża spod poduchy. Następnie wstał i potykając się, podszedł do terrarium. Wsadził gada, a akwarium zakrył szybką, czy czymś. Wpełzł pod kołdrę. Wiedziałam, że ma coś wspólnego z gadem, wiedziałam!
- No chodź, nie stój tak przy oknie, bo się przeziębisz- powiedział z troską w głosie. Czyli on jest miły i troskliwy dopiero, gdy ktoś go obudzi o 2:40 w nocy, tak? Nagle w podwórko walnął piorun, a ja wskoczyłam jak poparzona do łóżka. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Boisz się burzy?- zapytał drwiącym głosem.
- Każdy się czegoś boi, nie? 
- Ale żeby aż tak się trząść?
- Bo mi zimno!- pożaliłam się i skrzyżowałam ręce.
- To chodź tu, kotku- szepnął i przybliżył się do mnie. Odsunęłam się. Nie wiedział o co chodzi. 
- Trzęsiesz się jak galareta jakaś. Chodź tu, będzie ci cieplej- namawiał mnie, więc zaczęłam się zastanawiać. Moją decyzję przyspieszył nagły piorun, przez który rozjaśnił się mrok. Przez ten ułamek sekundy, zdążyłam zauważyć, że blondyn patrzy się na mnie oczami pełnymi troski, niecierpliwości i czegoś jeszcze; brak koszulki na chłopaku i to, że leje na dworze. Wtuliłam się w jego nagi tors, a on mnie otoczył ramieniem. Jeszcze kilka razy zagrzmiało, a potem udało mi się zasnąć................


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział pisałam ja (Klaudia), a nexta napisze albo Alex, albo Wiki, albo jakaś mieszanka xD Komentujcie :)
Klaudia:)

11 komentarzy:

  1. No super :-D super rodzial dodajcie szybko nexta :-) Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha ten kotek i slonko mnie powala
    Rodzial super napisz szybko nexta czekam Kajka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny..!!!! Dodacie dziś nexta błagam !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uu... Boi się burzy:-D rodzial super dodajcie szybko nexta proszę czekam
    Olcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy next????

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam na nexta :-)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  8. Super kiedy next ?
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  9. Hhahaha świetnie ci ten rozdział wyszedł! <3
    Wolę już być kotem. >.<
    Jestem tu pierwszy raz, a już się zakochałam. Czekam, aż pozostałe dziewczyny napiszą kolejne rozdziały, bo cb już pokochałam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. podoba mi sie ale prosze nie przeklinaj tak to nie pasuje do Laura i wgl te przeklenstwa. Masz fajne opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oooooooooooooooooooooooooooooooooo! Nie mogę, czytam dalej, super ten rozdział!

    OdpowiedzUsuń